Najstarszy koszykarz grający w Energa Basket Lidze spędził w niej niemal całą karierę. Najdłużej związany był z klubem z Sopotu, w którym grał przez szesnaście lat. Jednak koszykarska historia Filipa Dylewicza mogłaby potoczyć się zupełnie inaczej, gdyby nie zakup Alfa Romeo od trenera Arkadiusza Konieckiego. Po latach zawodnik ujawnił to w rozmowie z "Przeglądem Sportowym".
By mieć pieniądze na samochód, Dylewicz przedłużył o trzy lata kontrakt z klubem. To był warunek prezesa, by wypłacić mu pensję o rok wcześniej. - Zostałem, rozwinąłem się i wyszło mi to na dobre. A gdyby nie ta alfa, to mógłbym wylądować gdzieś indziej i historia potoczyłaby się inaczej - powiedział.
Problem jednak w tym, że Alfa Romeo nie była pierwszej jakości. Zawodnik nie ukrywa, że został oszukany przez szkoleniowca. - Może po prostu zapomniał mi powiedzieć, że to tak naprawdę są dwie alfa romeo. Wyjeżdżał z drogi podporządkowanej, dostał "gonga", wyrwało mu wszystko z przodu z silnikiem i przednimi kołami łącznie. Przyspawali mu to i tyle, jeździł. Miał telefon w środku i welurowe fotele, a ja miałem 18 lat. Zorientowałem się, że coś jest nie tak dopiero po opowieściach krążących po mieście - stwierdził Dylewicz.
ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: Miły gest koszykarza z NBA doprowadził małych fanów do łez
Koszykarz zapłacił niemal całą kwotę za samochód, ale gdy dowiedział się, jaka jest historia pojazdu, nie chciał uregulować pozostałej części. Sprawa zakończyła się u prawnika. Dylewicz musiał spłacić resztę zobowiązań i odsetki.
- Za jakiś czas Koniecki był w innym klubie, ale spotkaliśmy się na turnieju towarzyskim. Zaprosił mnie do pokoju, poszedłem, a tam kilku innych trenerów i presja na mnie. Dał mi jakiś świstek, ja głupi podpisałem i za kilka miesięcy jego prawnik skasował mnie na parę złotych plus dużo większą kwotę odsetek. On dobrze wie, że mnie oszukał, więc niech to teraz przeczyta - zakończył koszykarz BM Slam Stal Ostrów Wielkopolski.
Zobacz także:
EBL. Tajemnicza absencja i dziwne zachowanie. Ben Emelogu opuści Arkę?
Niedźwiedzki trzyma poziom, Malesa bohaterem. Oni byli najlepsi w 18. kolejce I ligi