BCL. Anwil Włocławek jechał po swoje, wróci z niczym. Awans w sferze marzeń

WP SportoweFakty / Rafał Sobierański / Na zdjęciu: Rolands Freimanis
WP SportoweFakty / Rafał Sobierański / Na zdjęciu: Rolands Freimanis

Nie udał się mistrzom Polski wyjazd do Belgii. Anwil Włocławek przegrał niesamowicie istotne spotkanie z Telenet Giants Antwerpia 87:99 i awans do kolejnej fazy Basketball Champions League wydaje się być już tylko marzeniem.

"Rottweilery" w ostatnim czasie wyglądały naprawdę dobrze, stąd były duże nadzieje na dobry wynik w Antwerpii. Rywale nie byli jednak zbyt gościnni.

Anwil grał zrywami, gdy szukał się i dzielił piłką, to wyglądał naprawdę dobrze. Gdy jednak grał zbyt indywidualnie, rywal punktował go niemiłosiernie.

Najbardziej mistrzom Polski dał się we znaki 23-letni Ibrahim Fall Faye. Senegalczyk zaliczył 24 "oczka", 7 zbiórek, 3 asysty i 3 przechwyty.

Zobacz także. EBL. Stelmet świetny przez 32 minuty. BM Slam Stal goniła, ale ich straty były zbyt duże

Początek należał do podopiecznych Igora Milicicia - Anwil rozpoczął od prowadzenia 15:7. Potem jednak gospodarze zdobyli 10 punktów z rzędu i przejęli inicjatywę - od początku nie do zatrzymania był Faye.

Pozytywny impuls z ławki dał Chris Dowe. To po jego akcjach włocławianie wyszli na prowadzenie w drugiej kwarcie - było nawet 35:32. Belgowie ponownie jednak odpowiedzieli serią 10:0.

Przerwa niestety niczego nie zmieniła - gracze Telenet Giants spokojnie budowali swoją przewagę. Anwilowi nie pomógł skuteczny Rolands Freimanis czy dwie "trójki" Ricky'ego Ledo - Belgowie mieli nawet 15 "oczek" więcej od mistrzów Polski.

Milicić szukał, a asem w rękawie mógł okazać się Jakub Karolak. Snajper Anwilu kończył ważne akcje, włocławianie dodali też lepszą defensywę. Efekt był taki, że włocławianie przegrywali już tylko 77:81. Mieli nawet trzy akcje, żeby wynik był jeszcze lepszy.

Niestety dla siebie te nie przyniosły kolejnych punktów i gospodarze po chwili prowadzili już 95:80 nie wypuszczając już swojej szansy z rąk. Gospodarze grali zdecydowanie bardziej zespołowo - rozdali 29 asyst przy 11 włocławian. Ostatecznie zdobyli aż 99 punktów - o 25 więcej niż ich średnia w Basketball Champions League.

Po 21 "oczek" uzyskali Freimanis (9/12 z gry) i Ledo, trzy mniej dołożył Dowe. Zabrakło z pewnością wsparcia spod kosza - Shawn Jones nie zdobył chociażby punktu. Mistrz Polski nadal musi sobie radzić bez Chase'a Simona.

Zobacz także. EBL. Krzysztof Szubarga: Arki nie można skreślać. Walka o mistrzostwo nadal otwarta

Telenet Giants Antwerpia - Anwil Włocławek 99:87 (22:19, 28:24, 27:21, 22:23)

Telenet Giants: Ibrahim Fall Faye 24, Stephaun Branch 16, Vincent Kesteloot 16, Luka Rupnik 14, Owen Klassen 8 (13 zb), Roby Rogiers 8, Vrenz Bleijenbergh 7, Dennis Donkor 4, Niels De Ridder 2, Bastiaan van den Eynde 0.

Anwil: Ricky Ledo 24, Rolands Freimanis 21, Chris Dowe 18, Tony Wroten 11, Jakub Karolak 7, Szymon Szewczyk 4, Michał Sokołowski 2, Shawn Jones 0, Krzysztof Sulima 0.

#DrużynaMPkt.WP+-
1. Hapoel Jerozolima 14 25 11 3 1254 1151
2. AEK Ateny 14 23 9 5 1093 1039
3. San Pablo Burgos 14 22 8 6 1203 1132
4. Teksut Bandirma 14 22 8 6 1149 1111
5. Rasta Vechta 14 20 6 8 1135 1166
6. Anwil Włocławek 14 19 5 9 1212 1279
7. EB Pau-Orthez 14 19 5 9 1087 1171
8. Telenet Giants Antwerpia 14 18 4 10 1026 1110

ZOBACZ WIDEO MŚ w koszykówce. Polacy zagrali świetny turniej! Czas na igrzyska olimpijskie? "To będzie piekielnie trudne zadanie"

Źródło artykułu: