Niecodzienne okoliczności towarzyszyły spotkaniu pomiędzy Enea Astorią Bydgoszcz a Legią Warszawa. Mecz telewizyjny toczony był bez zegara oraz tablic świetlnych, wobec czego wynik i pozostały czas do końca akcji, a także danej kwarty, podawany był przez mikrofon - przez jednego z sędziów stolikowych. - Trudno grało się w tych warunkach, zarówno bez zegara, jak i tablicy z aktualnym wynikiem, ale działało to w dwie strony - zauważył po meczu trener gości, Tane Spasev.
- Astoria grała twardo, wręcz na granicy faulu, ale to poniekąd nasza wina, że nie odpowiedzieliśmy tym samym - dodał szkoleniowiec Legii. Taką, a nie inną obronę w wykonaniu gospodarzy zauważył również Michał Michalak, który był w tym starciu drugim strzelcem swojej ekipy. Mocna defensywa bydgoszczan była skupiona w głównej mierze właśnie na nim. Rzucający, choć zdobył 20 "oczek", nie miał swojego dnia, bowiem trafił tylko 33 procent swoich rzutów.
- Rywale grali twardo w obronie, od samego początku próbując nas wybić z rytmu, a my niejako poddawaliśmy się tej chaotycznej grze. Mieliśmy swoje momenty, wracaliśmy do zaledwie kilkupunktowej straty, ale całych odrobić nam się nie udało i ostatecznie to Astoria wygrała, więc gratulacje dla niej - stwierdził strzelec drużyny z Warszawy.
ZOBACZ WIDEO: Skoki narciarskie. Kubacki optymistą przed drużynówką. "Możemy zejść ze skoczni z uśmiechami na ustach"
EBL. Bez zegara i tablicy wyników, ale nie bez emocji. Enea Astoria lepsza od Legii >>
Bydgoszczanie w trakcie całego spotkania byli ekipą wyraźnie lepszą, choć w czwartej kwarcie dało się odczuć pewną nerwowość, gdyż rywale zmniejszyli straty do zaledwie 5 punktów. Wtedy sprawy w swoje ręce wziął jednak Michał Chyliński, trafiając najważniejszą trójkę w meczu. Wcześniej w ten sam sposób kosz Legii dziurawił również Michał Aleksandrowicz, który znów - wzorem początku sezonu - zaczyna otwierać się na zdobywanie większych ilości punktów. Równie dobrze zagrali również inni zmiennicy - Marcin Nowakowski i Łukasz Frąckiewicz.
- Ja nie rozdzielam zawodników na pierwszopiątkowych i rezerwowych. Myślę, że każdy z nich zrobił w tym sezonie jakiś progres. Są w ekstraklasie i są w stanie sprostać każdemu przeciwnikowi. Jeśli Michał (Aleksandrowicz) miał dobry moment, to grał przez dłuższy czas i bez znaczenia jest dla mnie wtedy to, czy jest on rezerwowym, czy też zawodnikiem wyjściowego składu. Ja jestem z tych graczy bardzo zadowolony i dobrze, że wykorzystują swoje szanse - powiedział trener "Asty", Artur Gronek.
Co ciekawe, pojedynek ławek wygrała w tym spotkaniu Legia, która w tym aspekcie była lepsza o punkt - 28:27. Cały ten dorobek, jeśli chodzi o gości, zapełnił jednak Kahlil Dukes, który momentami grał jak w transie. Do jego poziomu nie dopasowali się jednak koledzy, efektem czego to rezerwowi gospodarzy wypadli dużo lepiej, dokładając sporą cegiełkę do końcowego sukcesu drużyny.
- To nie był ładny mecz do oglądania. Było w nim dużo rozwiązań taktycznych, były problemy z egzekucją w ataku. Cieszy mnie bardzo to, że w drugiej połowie potrafiliśmy ograniczyć poczynania rywali na naszej tablicy, efektem czego po zmianie stron zebrali oni nam tylko 4 piłki. Tyczy się to też strat, których po przerwie mieliśmy mało, bo tylko cztery i to był klucz do zwycięstwa - zakończył szkoleniowiec Enea Astorii.