Koszykówka. Michał Michalak: Kobe Bryant jest dla mnie wzorem do naśladowania

Materiały prasowe / Marcin Bodziachowski / LegiaKosz / Na zdjęciu: Michał Michalak
Materiały prasowe / Marcin Bodziachowski / LegiaKosz / Na zdjęciu: Michał Michalak

- Jego nastawienie - "Mamba mentality" - reprezentuje wszystkie cechy, które są potrzebne do osiągania sukcesów. Bryant był niezwykle pracowitą osobą i dzięki temu osiągnął status legendy - mówi Michał Michalak, najlepszy polski strzelec PLK.

[b]

Karol Wasiek, WP SportoweFakty: Kobe Bryant był dla pana wzorem?[/b]

Michał Michalak, koszykarz Legii Warszawa: Był moim idolem i wzorem do naśladowania od momentu gdy zacząłem grać w koszykówkę.

Kiedy to się zaczęło?

Doskonale pamiętam moje pierwsze "spotkanie" z Kobe Bryantem. Pierwszy mecz NBA obejrzałem w 2000 roku, kiedy Los Angeles Lakers grali z Boston Celtics, od tamtego momentu śledziłem całą jego karierę.

Zobacz także: Kobe Bryant - bohater całego pokolenia

W jakich okolicznościach dowiedział się pan o jego śmierci?

Dowiedziałem się chwilę po wieczornym treningu. Na początku myślałem, że to żart, "fake news", nie mogłem w to uwierzyć, ale ostatecznie coraz więcej źródeł potwierdziło tę wiadomość.

ZOBACZ WIDEO Cały świat żegna Kobego Bryanta. "Gdyby odciąć mu jedno z ramion, to wypłynęłaby z niego czerwono-czarna krew"

To prawda, że przez kilka godzin oglądał pan amerykańską telewizję i na bieżąco śledził informacje z miejsca zdarzenia?

Tak. Śledziłem CNN przez cały wieczór, pewnie tak jak większość świata koszykarskiego. Nie mogłem ciągle uwierzyć, że to prawda. Na bieżąco zmieniały się ustalenia, co do liczby osób na pokładzie. Informacja o tym, że na pokładzie razem z nim była jego córka jeszcze mocniej spotęgowała rozmiar tragedii.

Marcin Gortat mówił mi, że w ostatnich latach Kobe Bryant bardzo się zmienił, stał się otwartą osobą i dużo czasu poświęcał rodzinie.

Należy pamiętać o tym, że Kobe Bryant był niezwykle pracowitą osobą i dzięki temu osiągnął status legendy. Koszykówce oddał całe swoje życie. Ciężko pracował każdego lata, a w sezonie, ze względu na wyjazdy rzadko bywał w domu. Tym bardziej tragiczne jest to, że kiedy po zakończeniu kariery mógł w pełni poświęcić swój czas rodzinie, dodatkowo realizując swoje pozaboiskowe pasje odszedł nagle, w tak młodym wieku i tragicznych okolicznościach.

Czym imponował panu Kobe Bryant?

Ceniłem go za etykę pracy, za nieustępliwość, pasję, przywiązywanie uwagi do szczegółów. Jego nastawienie - "Mamba mentality" - reprezentuje wszystkie cechy, które są potrzebne do osiągania sukcesów, nie tylko w sporcie, ale i w życiu.

Podobno w kadrze U-17, którą prowadził trener Jerzy Szambelan, dochodziło do sprzeczek. Jedni popierali Kobego, inny byli fanami LeBrona.

Kobe jest takim zawodnikiem, który zawsze wzbudzał emocje, trudno było przejść obok niego obojętnie, jedni go uwielbiali, drudzy nienawidzili. Z tego powodu bez wątpienia oddziaływał na wszystkich, którzy mieli kiedykolwiek styczność z koszykówką.

"The Mamba mentality" jest panu bliska?

Kobe miał kiedyś taki cytat: "Wolałbym skończyć mecz 0/30 rzutów z gry niż 0/9, bo jeżeli kończysz mecz 0/9 to znaczy, że się poddałeś i straciłeś wiarę w siebie". Miewał słabsze mecze i gorszą skuteczność, ale nigdy nie przestawał wierzyć w siebie i zawsze popierał to ciężką pracą.

Oczywiście trzeba to mądrze zrozumieć, bo trenerzy nie lubią forsowania i rzadko kto oddaje w meczu tyle rzutów. Chodzi o tę niezachwianą pewność siebie i wiarę we własne umiejętności.

Mam wrażenie, że te słowa mocno wziął sobie pan do serca. Kiedyś w rozmowie dla "TVP Sport" powiedział pan: "jestem strzelcem, nawet jak nie trafię dziesięciu rzutów z rzędu, za jedenastym razem też się nie zawaham".

W trakcie meczu trzeba pamiętać o tym, że najważniejsze jest kolejne posiadanie, kolejna decyzja, kolejny rzut. Takie nastawienie, pewność siebie i wiara we własne umiejętności, poparte wykonaną pracę pomagają być na boisku efektywnym.

Zobacz także: Koszykówka. Marcin Gortat: Kobe Bryant to był półbóg. Nie ma już takich sportowców

Komentarze (0)