To był szczególny mecz dla fanów Los Angeles Lakers. Po raz pierwszy od śmierci Kobe'ego Bryanta, Jeziorowcy musieli rozegrać mecz w NBA. Ekipa z Kalifornii w Staples Center w wielkim stylu oddała hołd legendzie i ofiarom katastrofy.
Przed meczem z Portland Trail Blazers, artyści Charlie Puth i Wiz Khalifa wykonali na żywo słynny utwór "See You Again", w hołdzie dla Kobego zaśpiewał także Usher.
Płomienną przemowę wygłosił również LeBron James, który w ten wieczór uronił wiele łez. Gwiazdor LA Lakers stanął na środku Steples Center i od serca powiedział wiele ważnych słów do kibiców.
ZOBACZ WIDEO Nie żyje Kobe Bryant. "Odszedł ktoś większy, ktoś kto działał na całe pokolenia i generacje młodych zawodników."
- To celebracja dwudziestu lat wylewania krwi, potu, łez, łamania ciała, podnoszenia się, siadania, wszystkiego. Niezliczonych godzin, determinacji, żeby być tak wielkim, jakim tylko mógł być. Celebrujemy tego dzieciaka, który przyszedł tu, gdy miał 18 lat, odszedł na emeryturę w wieku 38 i w ciągu ostatnich trzech lat został prawdopodobnie najlepszym tatą, jakiego widzieliśmy - rozpoczął LeBron.
LeBron’s speech was definitely one of the most touching moment of my he Kobe
— Davide Chinellato (@dchinellato) 31 stycznia
- Chcę kontynuować wraz z kolegami z drużyny jego spuściznę. Nie tylko w tym roku, ale tak długo, jak tylko będziemy grać w koszykówkę, którą kochamy, bo tego właśnie chciałby Kobe Bryant - dodał James.
- Kobe jest dla mnie bratem. Od czasu, gdy byłem w liceum i oglądałem go z daleka, po moment, kiedy dołączyłem do ligi i miałem okazję oglądać go z bliska. Mamba out. Ale my ujmiemy to tak: nigdy go nie zapomnimy - zakończył LeBron James. Samo spotkanie wygrali goście z Portland 127:119
W wypadku helikoptera zginął Bryant, jego 13-letnia córka Gianna Maria Onore, trener baseballu z uniwersytetu Orange Coast College John Altobelli wraz z żoną Keri i córką Alyssą, asystentka trenera w szkolnej drużynie koszykarskiej z Orange County Christina Mauser, Sarah Chester i jej córka Payton oraz pilot Ara Zobayan.
Zobacz także: Chris Dowe: Sezon nie kończy się na Lidze Mistrzów. Mamy o co grać
Zobacz także: Recepta na sukces Startu Lublin?