MKS Dąbrowa Górnicza dwa dni przed meczem w Ostrowie Wielkopolskim poinformował o tym, że ich klub opuszcza Dominic Artis. 26-letni Amerykanin przeniósł się do Ljubljany, a MKS został bez swojego lidera i motoru napędowego. Trener Michał Dukowicz nie ukrywał, że miało to duży wpływ na postawę jego zespołu w sobotnim, przegranym 77:87 spotkaniu przeciwko BM Slam Stali.
- Cała ta sytuacja z odejściem Dominica zaburzyła nasz plan przygotowań. Wszyscy wiemy, jak ważnym był dla nas zawodnikiem. Cały czas wierzyłem jednak, że uda nam się zwyciężyć, bo to jest sport - komentował trener Dąbrowy.
Polacy w jego zespole wspięli się na wyżyny możliwości, dobrze spisywali się Filip Put, Marek Piechowicz czy Piotr Śmigielski, ale zabrakło wsparcia obcokrajowców. - Polacy zagrali bardzo dobry mecz i było widać, że chcą odnieść zwycięstwo - chwalił ich Dukowicz.
ZOBACZ WIDEO Michał Pol wspomina spotkania z Kobem Bryantem. "Szanował Polaków, uwielbiał AC Milan"
Trener Dąbrowy wskazywał też przyczyny porażki: - Nie potrafiliśmy zatrzymać ich gry jeden na jednego. Druga sprawa to nasza skuteczność w którymś meczu z rzędu. Pozwoliliśmy drużynie z Ostrowa nabrać rytmu. Mój zespół miał grać szybkim atakiem, a tak nie było, bo nie potrafiliśmy zaliczyć żadnej udanej akcji w defensywie - zaznaczał.
Wielkim problemem MKS-u okazała się postawa Tra Holdera. Miał on zastąpić Artisa, dostał dużo swobody, tymczasem spisał się fatalnie. - Niestety, ale kiedy nasi liderzy oddają 23 rzuty, a trafiają tylko pięć, to bardzo ciężko jest wygrać. Oni są odpowiedzialni za kreowanie gry, a nie dostarczają potrzebnych punktów - mówił Dukowicz. Holder w 33 minuty zdobył tylko sześć "oczek" i wykorzystał zaledwie dwa na 14 oddanych prób.
Filip Put próbował doszukiwać się pozytywów. - Pomimo utraty najlepszego zawodnika, który miał świetne statystyki, nie poddaliśmy się. Walczyliśmy z bardzo mocnym zespołem. Wyszły koszykarskie rzeczy jak nieskuteczność i błędy. Mieliśmy inne założenia - mówił skrzydłowy.
BM Slam Stal zaczęła sobotni mecz od prowadzenia 12:0. Jednak to nie w tym aspekcie problem widział Michał Dukowicz. - Przyczyny porażki są gdzieś indziej - mówił na konferencji prasowej.
- Mecz koszykówki trwa 40, a nie pięć minut. Ciężko się gra, jeżeli zawodnik, od którego rozpoczynaliśmy wszystkie nasze ataki i cała nasza gra była na nim opierana, z dna na dzień odchodzi i musimy się przestawiać - nawiązywał do odejścia Artisa trener MKS-u.
Czytaj także: Giannis Antetokounmpo zdominował Phoenix Suns, James Harden zdobył 40 punktów
Przypomnijmy, że Dąbrowę już wcześniej opuścił inny świetny zawodnik, Robert Johnson. - Podobna sytuacja była w listopadzie. Teraz w sumie dwóch zawodników odeszło do innych klubów na zasadzie bay outów, jeden wyleciał ze względów dyscyplinarnych - wspominał również Tavariusa Shine'a.
- Mało kto zazdrości mi pewnie tej sytuacji, ale muszę się z tym zmierzyć. Porażki biorę na siebie. Cały czas pracujemy nad wzmocnieniami, ale to nie działa tak, że jeśli pojawi się ktoś nowy, od razu będą wygrane. Widać, że Holder potrzebuje czasu. Teraz jest taki rynek, że albo zawodnicy w ogóle nie grają, albo zostali gdzieś zwolnieni. Kiedy mieliśmy wybór, myślę, że trafiliśmy z transferami - zaznaczał Michał Dukowicz.
Co teraz czeka MKS? - Będziemy się wzmacniać i cały czas próbować, bo chcemy utrzymać się w lidze. Jeszcze przed sezonem i na początku cel był zupełnie inny, ale sytuacja się zmieniła i musimy się do niej dostosować - zakończył Michał Dukowicz, którego drużyna w sobotę poniosła dwunastą porażkę z rzędu i z bilansem 4-15 jest na samym dole Energa Basket Ligi.
Czytaj także: Anwil znalazł następcę Wrotena. Jest oficjalny komunikat