Koszykarki Chicago Sky mają w tym sezonie ogromne problemy w spotkaniach wyjazdowych, gdzie zdołały wygrać zaledwie raz. Minionej nocy bilans ten dość nieoczekiwanie uległ polepszeniu, gdyż Sky pokonały w Seattle tamtejsze Storm.
Do triumfu ekipę Sky poprowadziła skrzydłowa Candice Dupree, która zdobyła w Key Arena 28 punktów. Znakomity mecz rozegrała również Kristie Toliver, która zakończyła spotkanie z dorobkiem 22 punktów, co jest jej najlepszym osiągnięciem w karierze.
- To była wielka wygrana dla nas, szczególnie tutaj, na wyjeździe w Seattle. To bardzo trudne miejsce do odnoszenia zwycięstw, szczególnie w takim momencie, w którym my byłyśmy. Przyjechałyśmy tu po kilku porażkach z rzędu, dlatego ta wygrana ma dla nas ogromne znaczenie - powiedziała po meczu Toliver.
Swoją cegiełkę do zwycięstwa dorzuciła również niezawodna w tym sezonie zawodniczka Sky Jia Perkins, która w czwartej kwarcie zdobyła 10 kolejnych punktów, a w całym meczu uzbierała ich 16.
- Przez cały mecz próbowałyśmy trzymać kroku rywalkom. Cały czas coś zmieniałyśmy w defensywie, żeby utrudnić im życie. One jednak zawsze dostawały to czego chciały. Trafiały rzuty w wtedy kiedy potrzebowały punktów najbardziej, a my nie zdołałyśmy znaleźć na to recepty dziś - powiedziała Tanisha Wright, która z dorobkiem 18 punktów obok Lauren Jackson, była najskuteczniejszą zawodniczką Storm.
Poniżej oczekiwań zagrała przeciwko Sky Sue Bird. Amerykańska rozgrywająca zakończyła mecz z dorobkiem zaledwie 4 punktów, trafiając zaledwie 1 z 10 rzutów z gry. - Miałam dobre pozycje. Powinnam była wykorzystać te rzuty - mówiła Bird. - Zdajemy sobie sprawę, że uciekło nam zwycięstwo. Wiemy doskonale, jak ważne są mecze we własnej hali. Chcemy wygrywać wszystkie mecze przed własną publicznością. Nie chcesz, żeby ktokolwiek obcy wchodził do twojego domu i robił w nim co mu się podoba.
Ekipie Sky z pewnością bardzo dużo dał powrót na parkiety Sylvii Fowles, która powróciła do gry po czterech meczach absencji. Środkowa z Chicago spędziła na parkiecie ponad 35 minut, uzyskując w tym czasie 4 punkty, 5 zbiórek, 2 asysty i 2 bloki.
W drugim niedzielnym meczu Minnesota Lynx zdołała wygrać niezwykle cenne spotkanie w San Antonio. "Rysice" do sukcesu poprowadziła Charde Houston, która zdobyła 26 punktów, co jest jej nowym rekordem kariery. 21 punktów dorzuciła Roneeka Hodges, a zwycięstwo 83:76 stało się faktem.
- Trzypunktowe rzuty to coś, co dodałam do swojego repertuaru gry, dlatego kiedy mam pozycję to rzucam - mówiła Houston po meczu, która trafiła 4 z 5 takich rzutów. - Czułam się tak, jak by piłka sama wpadała do kosza. Rzucałam i byłam pewna, że piłka wpadnie do kosza.
"Srebrnym Gwiazdom" nie pomogło nawet 26 punktów i 5 asyst Becky Hammon. - Rywalki trafiały dzisiaj z niesamowitą skutecznością. Pokazały nam dzisiaj swoją mentalność. Weszły na parkiet rządne zwycięstwa i to im się udało - powiedziała Hammon. Lynx trafiły w całym meczu 30 z 57 oddanych rzutów (53 procent) oraz 10 z 20 rzutów za 3 punkty.
Wyniki:
San Antonio Silver Stars - Minnesota Lynx 76:83
(B.Hammon 26, S.Young 18, R.Riley 10, V.Johnson 9 - C.Houston 26, R.Hodges 21, N.Anosike 12, C.Wiggins 9)
Seattle Storm - Chicago Sky 81:86
(L.Jackson 18, T.Wright 18, S.Cash 14, J.Burse 13 - C.Dupree 28, K.Toliver 22, J.Perkins 16, B.Wyckoff 5)