"Twarde Pierniki" potwierdziły swój ogromny potencjał w ofensywie. Otarli się o "setkę", rozdali aż 29 asyst i trafili 14 razy z dystansu.
- To była całkiem niezła demonstracja zespołowej gry. Szukaliśmy się na parkiecie, dzieliliśmy piłką, było dużo asyst i otwartych pozycji. To jeden z powodów, dzięki którym ograliśmy MKS - komentuje mecz Sebastian Machowski.
Nie wszystko było jednak perfekcyjne w opinii trenera Polskiego Cukru Toruń. - Gdyby powrót do obrony był lepszy, triumf byłby zdecydowanie bardziej okazały - dodaje.
ZOBACZ WIDEO: Nowy inwestor w Polonii Warszawa? "Ta sytuacja pokazuje, dlaczego wielki biznes nie wchodzi do polskiego futbolu"
- Gdy prowadzimy wysoko nie możemy rywalowi pozwolić na powrót tak, jak to miało miejsce w tym spotkaniu. Ten zespół (MKS - przyp. red.) na pewno jest lepszy, niż jego aktualny bilans. Gdy im pozwolisz, mogą być naprawdę groźni - ocenia z kolei Keith Hornsby.
Co konkretnie ma na myśli amerykański snajper? Polski Cukier w pewnym momencie miał nawet 23 punkty przewagi (86:63), ale MKS cały czas parł do przodu w walce o jak najbardziej korzystny wynik. Torunianie nieco się rozluźnili, ale finalnie i tak wygrali bardzo pewnie.
- Na koniec dnia najważniejsze było to, że wygraliśmy, czyli sięgnęliśmy po to, czego naprawdę potrzebowaliśmy. Teraz przed nami kolejne wyzwanie. Puchar Polski na pewno będzie czymś fajnym - dodaje Hornsby.
"Twarde Pierniki" do stolicy na Suzuki Puchar Polski jadą z wiarą w sukces oraz fakt, że w końcu będą mogli zagrać... w kompletnym składzie.
Zobacz także. EBL. PGE Spójnia dogoniła "ósemkę". Koszykarze zasłużyli na wolne
Zobacz także. EBL. Start wypchnął Asseco Arkę z czwórki? Ważny triumf lublinian w Trójmieście