PP. Anwil pokazał swoją moc. HydroTruck się wyszalał, ale faworyta "ugryźć" nie zdołał

WP SportoweFakty / Rafał Sobierański / Na zdjęciu: zawodnicy Anwilu Włocławek
WP SportoweFakty / Rafał Sobierański / Na zdjęciu: zawodnicy Anwilu Włocławek

Anwil Włocławek po początkowych problemach ostatecznie pewnie pokonał HydroTruck Radom 108:89 meldując się w wielkim finale Suzuki Pucharu Polski. Włocławianie na trofeum te czekają już 13 lat.

Radomianie zaczęli z wielkim entuzjazmem trafiając jak z dystansu. Z biegiem czasu Anwil pokazał jednak swoją siłę - poprawił defensywę i szybko odwrócił losy pojedynku.

Kluczowa była seria 22:0! HydroTruck w drugiej kwarcie prowadził 43:33, żeby po ośmiu minutach gry przegrywać 43:55.

"Rottweilerom" było jednak wciąż mało. Seria 32:3 sprawiła, że było praktycznie po wszystkim, bo mistrzowie Polski zdołali wywindować swoją przewagę do granicy nawet 23 "oczek".

ZOBACZ WIDEO: Nowy inwestor w Polonii Warszawa? "Ta sytuacja pokazuje, dlaczego wielki biznes nie wchodzi do polskiego futbolu"

Radomianie nakręcili emocje w pierwszej kwarcie. Szalał w niej przede wszystkim Rod Camphor (16 punktów), a łącznie radomianie trafili w tej części aż ośmiokrotnie z dystansu!

Anwil zamurował strefę podkoszową, gdzie rządził i dzielił Shawn Jones (mecz zakończył z urazem) i radomianie musieli przenieść swoje akcje na dystans. Tutaj jednak przez cały mecz aż tak wpadać nie mogło... i nie wpadało.

Włocławianie mieli z kolei zdecydowanie więcej jakości - punktowali też tak spod kosza, jak i z dystansu. Ostatecznie włocławianie trafili 15 "trójek", dokładnie tyle samo co rywale. Szalał przede wszystkim Chase Simon, który z ławki uzbierał 26 "oczek". Po amerykańskim snajperze zupełnie nie widać dwumiesięcznej przerwy od koszykówki.

Anwil po zmianie stron złapał wielki luz i swobodnie punktował rywala. Podopieczni Roberta Witki co prawda szarpali, próbowali się zbliżyć - udało się na 11 punktów, ale potem szybko Anwil trafił trzykrotnie z dystansu odbierając resztkę nadziei HydroTrucku na sensację.

Camphor po 16 punktach w pierwszej kwarcie, na kolejne czekał do 33 minuty. Ostatecznie uzbierał 24 punkty, 7 zbiórek i 7 asyst. W Anwilu obok Simona wszechstronność pokazali Chris Dowe czy Ricky Ledo, a problemów zdrowotnych zupełnie nie widać już po Michale Sokołowskim, który podczas choroby stracił na wadze pięć kilogramów.

Stawkę finalistów uzupełni triumfator drugiego półfinału, w którym Stelmet Enea BC Zielona Góra zmierzy się z Polskim Cukrem Toruń.

HydroTruck Radom - Anwil Włocławek 89:108 (30:23, 13:28, 19:31, 27:26)

HydroTruck: Rod Camphor 24, Carl Lindbom 13, Marcin Piechowicz 12, Filip Zegzuła 10, Daniel Wall 10, Obie Trotter 9, Adrian Bogucki 7, Wojciech Wątroba 4, Aleksander Lewandowski 0.

Anwil: Chase Simon 26, Ricky Ledo 16, Shawn Jones 15, Chris Dowe 15, Michał Sokołowski 14, Rolands Freimanis 13, Krzysztof Sulima 5, Szymon Szewczyk 4, Igor Wadowski 0, Adam Piątek 0, Oliwier Bednarek 0.

Komentarze (2)
avatar
Bog Honor Ojczyzna
15.02.2020
Zgłoś do moderacji
1
1
Odpowiedz
Anwil jest nie do ugryzienia. Z tą piątką dobrze grających Amerykanów nikt ich nie pokona. 
avatar
FALUBAZ-ŻARY
15.02.2020
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Anwil coraz bardziej " poukładany " i wydaje się , że przeciwników do złota ma coraz mniej . po odpadnięciu z Europejskich pucharów może " łapać tlen " i koncentrować się tylko na lidze . Zasta Czytaj całość