EBL. Jakub Schenk: Nie odbiłem się od ściany w Toruniu (wywiad)

WP SportoweFakty / Jacek Wojciechowski / Na zdjęciu: Jakub Schenk
WP SportoweFakty / Jacek Wojciechowski / Na zdjęciu: Jakub Schenk

- Sezon w Toruniu? Oceniam na "trójkę", ale nie uważam, że odbiłem się od ściany. Piąte miejsce w tabeli? Uważam, że nie ma w tym żadnej logiki. To wynik mocno krzywdzący dla nas - mówi Jakub Schenk, rozgrywający Polskiego Cukru.

[b]

Karol Wasiek, WP SportoweFakty: Jaką ocenę w skali szkolnej wystawia sobie pan za grę w zakończonym już sezonie Energa Basket Ligi?[/b]

Jakub Schenk, koszykarz Polskiego Cukru Toruń: (chwila zastanowienia) Wystawiłbym sobie "trójkę".

Surowo.

To był średni sezon w moim wykonaniu. Co prawda zaczął się dobrze, wszystko było w porządku. W PLK miałem dobre występy, w BCL może nie było najlepiej, ale zbierałem cenne doświadczenie.

Niestety nabawiłem się urazu i to pokrzyżowało moje plany. Po powrocie nie było 100 procentowej mocy, szybkości, nie mogłem się z tej nogi odbić. A ja właśnie bazuje na minięciu i szybkości. Dopiero po miesiącu ciężkiej pracy wszystko wróciło do normy. Kiedy wszystko było już ok, przyszedł koronawirus i rozgrywki dobiegły końca.

ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: Piękny gol i wpadka. W Ameryce Południowej nie ma nudy

Pojawiają się komentarze, że nieco odbił się pan od ściany w mocniejszym zespole. Zgadza się pan z takimi opiniami?

Wg mnie nie odbiłem się od ściany, bo ten początek sezonu był w porządku. Należy pamiętać o tym, że nie jest łatwo wejść do zespołu, w którym są reprezentanci Polski i gracze z przeszłością w lidze NBA. Wiedziałem o tym, że moja rola nie będzie taka sama jak w Kingu Szczecin. To wiązało się z tym, że nie było szans wziąć na siebie tyle samo akcji co w zeszłym sezonie. Nie było już tylu posiadań.

Trudny był proces adaptacji?

Niektórzy powiedzą, że nie, a ja nie będę ukrywał: to był trudny proces. Nie jest łatwo wejść z ławki i od razu dać coś pozytywnego drużynie. Jeśli jesteś zmiennikiem, to ten margines błędu jest znacznie mniejszy. To trudne zadanie. Myślę, że dobry zmiennik jest na wagę złota.

Bardziej doświadczeni koledzy zwracali uwagę na pewne zachowania na boisku? Mówili: "Kuba, nie dyskutuj z sędziami, zachowaj spokój, skup się na grze"?

Nikt nade mną nie stał i nie tłukł tego do głowy. Były takie uwagi, ale to podczas luźnych rozmów. "Kuba, odpuść, i tak nic nie ugrasz w tym momencie z tym sędzią" - słyszałem od kolegów. Przyjmowałem te uwagi i tyle. A co do rozmów z arbitrami, to myślę, że w mojej drużynie nie przodowałem pod tym względem (śmiech). Niektórzy koledzy byli bardziej ekspresywni i chętniej podejmowali dyskusje z sędziami. Na swoim koncie nie miałem ani jednego przewinienia technicznego w tym sezonie.

Mały sukces?

Tak, traktuję to w takich kategoriach. Udało się "suchą stopą" przejść po tej sędziowskiej drodze (śmiech).

Zarząd PLK podjął właściwą decyzję o przedwczesnym zakończeniu rozgrywek?

Jak najbardziej. To była jedyna możliwa decyzja do podjęcia, biorąc pod uwagę bezpieczeństwo i zdrowie zawodników, trenerów, sędziów. Poza tym obcokrajowcy powiedzieli, że wracają do domów ze względu na groźny wirus i zamknięte granice. Trzeba było zakończyć rozgrywki, bo nie było sensu czekać na rozwój wydarzeń.

Drużyna z bilansem 15:5 jest niżej w tabeli od zespołu z bilansem 14:8. Jak pan to przyjął?

Nie mam niestety na to żadnego wytłumaczenia. Uważam, że nie ma w tym żadnej logiki. I tyle. Oficjalne przyznanie miejsc było krzywdzące dla Polskiego Cukru Toruń. Byłem rozczarowany i zdezorientowany.

Jak wyglądają rozmowy z klubem w sprawie kontraktów?

Na ostatnim spotkaniu w klubie otrzymaliśmy informację, że zespół zawiesza działalność, nie ma treningów, a rozmowy będą toczone indywidualnie z agentami. Mało się jednak ruszyło w ostatnim czasie, a na dodatek na Twitterze pojawiło się wspólne oświadczenie klubów.

Napisano w nim, że "straty finansowe jakie poniosą kluby są równoznaczne z brakiem możliwości wypłacenia pełnych kontraktów zawodników oraz trenerów". Mina panu zrzedła?

Byłem całkowicie zdezorientowany. Nie widziałem sensu wrzucania takiego oświadczenia. I to jeszcze w tym samym momencie przez wszystkie kluby, które umówiły się, że zapłacą nam tylko do pewnego momentu. Zwłaszcza, że wcześniej z klubu wyszła informacja, że będą negocjacje, dialogi z agentami. A tutaj wyszło takie oświadczenie...

Jestem zdania, że trzeba usiąść przy stole, porozmawiać i wypracować wspólne stanowisko. Wszystko po cichu, w gabinetach klubowych, a nie wywlekać do mediów. Kłótnie, oświadczenia w mediach - takim działaniem niczego dobrego się nie zwojuje. Nikomu nie jest to potrzebne, zwłaszcza, że sytuacja jest trudna dla każdej ze stron.

My zawodnicy rozumiemy sytuację ekonomiczną. Nie jesteśmy chytrymi potworami na pieniądze. Trzeba z nami rozmawiać. Potrzebny jest dialog między stronami.

Wiem, że ma pan ważny kontrakt na kolejny sezon. Chce pan zostać w Toruniu?

Tak. Chcę wypełnić kontrakt i rozegrać cały sezon w drużynie, która ma aspiracje medalowe. Taki jest mój cel na kolejne rozgrywki. Zależy mi na tym, żeby pokazać, że stać mnie na grę w takim zespole.

Czytaj więcej:
EBL. Arkadiusz Miłoszewski: Tabak mnie męczy. Kiedyś mu za to podziękuję (wywiad)
EBL. Jarosław Jankowski: Koronawirus sparaliżuje polską koszykówkę. Należy zrobić ligę bez spadków w przyszłym sezonie
EBL. Radosław Piesiewicz, prezes PLK i PZKosz: Anwil chwalony w Europie. Jest duża szansa na "dziką kartę" w LM

Źródło artykułu: