10,8 punktu, 3,3 zbiórki i ponad 31 procent w rzutach z dystansu. Takich wskaźników Filip Put na poziomie Energa Basket Ligi jeszcze nie miał. Nastroju do uśmiechu i radości jednak nie było - jego MKS sezon zakończył serią szesnastu porażek z rzędu.
Krzysztof Kaczmarczyk, WP SportoweFakty: Pandemia koronawirusa, akcja #ZostańWDomu. Jak pan radzi sobie z tą nietypową sytuacją? Koniec sezonu w połowie marca. Teraz reset i odpoczynek?
Filip Put, w sezonie 2019/2020 zawodnik MKS Dąbrowa Górnicza: Sezon faktycznie zakończony nietypowo. Nikt się tego nie spodziewał, nikt tego nie mógł przewidzieć i ciężko na to zareagować, a restrykcji coraz więcej. Pozamykane siłownie, sale - no brakuje mi tego wszystkiego.
ZOBACZ WIDEO: Koronawirus. Ministerstwo Zdrowia opublikowało specjalny film
W domu można zwariować?
Można! Dwa, trzy dni można posiedzieć, ale brakuje ruchu. Staram się wykonywać jakieś ćwiczenia albo wyjść do lasu czy gdzieś w teren pobiegać, żeby jednak jakoś w tym ruchu być. Sytuacja jednak nie jest fajna.
Pogdybajmy. Na co było stać MKS Dąbrowa Górnicza w tym sezonie, gdyby Robert Johnson, Dominic Artis czy Tavarius Shine pozostali w drużynie do końca?
Zaczęliśmy naprawdę nieźle. Skład był tak zbudowany, jak chciał trener Michał Dukowicz. Wygraliśmy cztery mecze na początku i na pewno w tym czasie byłem mega optymistycznie nastawiony do sezonu. Potem przyszły kontuzje, liderzy wykorzystali buy-outy w swoich kontraktach, a rywale doskonale czytali nasze problemy z brakiem wysokich.
Wszystko szybko się zawaliło...
Tak i ciężko wyrokować co by było gdyby. Z jednej strony po tym starcie można było myśleć nawet o play-off, a z drugiej sezon jest długi i ciężko ocenić. Na starcie, jak widziałem naszą drużynę, to naprawdę byłem optymistycznie nastawiony do tego wszystkiego co możemy ugrać.
Straty liderów i korekty w składzie miały na to wszystko duży wpływ. Te zmiany wybijały zespół z rytmu, bo trzeba było na nowy wkomponować graczy?
Ciężko było z racji tego, że trzeba było zaczynać wszystko od nowa. Niby drużyna ta sama, niby dołożony tylko jeden czy drugi zawodnik, ale koniec końców tych zawodników przewinęło się dużo. I takie zmiany były niemal co dwa tygodnie. Każdy indywidualnie coś dawał, ale nie było zespołowości, której oczekiwaliśmy.
Tak jak pan mówił początek był udany, napawał optymizmem. Potem jednak seria porażek rosła i rosła. Pojawiła się frustracja, że nie szło się przełamać?
Nie ukrywam, że było ciężko. Zwłaszcza psychicznie po tej "nastej" porażce z rzędu. Przechodziły przez głowę takie myśli czy my rzeczywiście jesteśmy tacy słabi, że nie możemy z nikim wygrać? Psychika siadała, ale z przyjściem nowego trenera coś się zmieniło i odżyliśmy.
Z Alessandro Magro na ławce też jednak MKS wygrać nie zdołał...
Tak, ale pomimo trzech porażek z nowym trenerem i nagłym zakończeniem sezonu to uważam, że na pewno coś byśmy wygrali. Dlaczego? Bo to wszystko zupełnie inaczej wyglądało nie tylko pod względem psychiki, ale koszykarsko również.
Włoch zdążył w ogóle coś zmienić czy to były tylko kosmetyczne zmiany? Na czym w ogóle się skupił? Na sprawach mentalnych czy taktycznych?
Zmienił obie te rzeczy: stronę mentalną i koszykarską. Większym plusem była jednak ta strona mentalna. My, zawodnicy naprawdę byliśmy trochę zmęczeni. Nie widzieliśmy wyjścia z tych opresji. Były mecze, że walczyliśmy, przegrywaliśmy w końcówkach, ale to nadal były kolejne porażki. Głowy nam siadały. Trener Magro zdecydowanie to poprawił i to od pierwszego dnia i treningu.
Poszukajmy pozytywów. Indywidualnie chyba nie może pan narzekać na ten sezon. Pod względem cyferek był on najlepszy w karierze.
Wiadomo statystycznie najlepszy, ale niesmak pozostaje, bo drużyna radziła sobie tak, a nie inaczej - długo zajmowaliśmy ostatnie lokaty w tabeli. Naprawdę niefajnie przegrywa się tyle meczów z rzędu. Indywidualnie myślę jednak, że zrobiłem krok do przodu. Wiem też, że był duży zapas i dużo przede mną do poprawy. Odpowiedziałem sobie też na pytanie i wiem, że jak najbardziej mogę swobodnie myśleć o graniu w tej lidze na dobrym poziomie.
Ostatnie dwa sezony spędził pan w drużynach walczących o utrzymanie miejsca w Energa Basket Lidze. Nadszedł czas, żeby związać się z klubem, który powalczy o "coś" więcej?
Ambicjonalnie zawodnik nigdy nie szuka drużyny, która będzie broniła się przed spadkiem. Każdy chce walczyć o jak najwyższe cele, a jeszcze lepiej być jak najważniejszą postacią w takim zespole. I tym też pewnie będę się kierował podpisując nowy kontrakt. Na chwilę obecną ciężko jednak myśleć o nowym sezonie. Ten się skończył, ale nie został jeszcze pod wieloma aspektami zamknięty.
Czym zatem będzie się pan kierował wybierając klub na nowy sezon? Finanse, minuty na parkiecie, rola w drużynie, osoba trenera czy jeszcze coś innego?
Tak jak powiedziałeś, każdy by chciał z tego wszystkiego po trochu. Współpracować z jak najlepszym trenerem, który widzi cię w wizji swojej drużyny, daje grać i możliwość walki o cele. Czasami ciężko to wszystko zgrać. Uważam jednak, że w tej sytuacji będzie to wszystko trudne tak dla zawodników, jak i klubów.
Pozostanie w MKS-ie Dąbrowa Górnicza jest brane pod uwagę?
Myślę, że tak. Jak najbardziej to jedna z opcji. Dodatkowo dochodzą mnie słuchy, że włodarze klubu byli ze mnie zadowoleni. Są więc przesłanki aby pozostać. Trzeba jednak najpierw rozliczyć stary sezon, żeby myśleć o nowym.
Mówiąc o rozliczeniach... Jak wygląda kwestia kontraktu z sezonu 2019/2020? Jak reaguje pan na możliwość nie otrzymania pełnej kwoty zawartej w umowie?
To są sprawy indywidualne. Wiem, że część zawodników dostała powiadomienie od agentów o rozwiązaniu umowy. Ja takiego nie dostałem, także cały czas kontrakt mnie obowiązuje. Wszystko też zależy od tego, jak prezes poradzi sobie z całą tą sytuacją.
Marzec, a sezon już za nami. Co dalej? Jakie plany - oprócz ślubu - na najbliższe wolne miesiące? Może spróbować sił w koszykówce 3x3? Widzi się pan w tym?
Nie myślałem o tym. Na tą chwilę wolałbym skupić się na tej klasycznej koszykówce. Czasem dla przyjemności lubię w w wakacje zagrać w jakimś turnieju 3x3 w Polsce, ale tak profesjonalnie, żeby jeździć na eventy po całym świecie, to nie myślałem nad tym. Jednak kto wie? Może w przyszłości ktoś mnie gdzieś zobaczy, coś zaproponuje i jakoś z tego skorzystam.
Zobacz także: EBL. Upragnionych play-offów nie było, ale Start Lublin narzekać nie może. Wygrał znacznie więcej
Zobacz także: EBL. Jakub Schenk: Nie odbiłem się od ściany w Toruniu (wywiad)