EBL. Na transfery musimy poczekać. Na razie ugody, liczenie strat. BAT podał wytyczne

WP SportoweFakty / Rafał Sobierański / Na zdjęciu: Anwil i Arka
WP SportoweFakty / Rafał Sobierański / Na zdjęciu: Anwil i Arka

Kibice spragnieni transferów muszą uzbroić się w cierpliwość. Agenci oczywiście działają, proponują graczy, kluby - jak na razie - podchodzą do tego bardzo ostrożnie. Skupiają się na zamknięciu sezonu i liczeniu strat przez pandemię koronawirusa.

Tematem przewodnim w klubach Energa Basket Ligi jest na ten moment rozliczanie kontraktów z zawodnikami i trenerami za sezon 2019/2020.

Z naszych informacji wynika, że część zespołów ten proces ma już za sobą - m.in. Stelmet Enea BC Zielona Góra, Trefl Sopot, Polpharma Starogard Gdański czy Enea Astoria Bydgoszcz.

BAT apeluje o dialog

U innych klubów ten proces nadal trwa. Są tacy, którzy nie rozmawiają, bo twierdzą, że sezon skończył się 17 marca i nic więcej koszykarzom się nie należy. Powołują się na tzw. siłę wyższą. "Nie ma ligi, nie ma kontraktów" - twierdzą.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: tak Cristiano Ronaldo i Georgina Rodriguez trenują na Maderze

Wszystko wskazuje na to, że w takich przypadkach sprawy wylądują w sądzie. BAT (Koszykarski Trybunał Arbitrażowy - działa przy światowej federacji FIBA - przy. red.) wydał ogólne rozporządzanie, w którym zaapelował do stron o dialog i próbę zawarcia ugody.

BAT stoi na stanowisku, że strat wynikających z tzw. "siły wyższej" nie powinna ponosić tylko jedna ze stron. Podaje także konkretne wyliczenia. Kwoty wypłacone przez klub powinny być obniżone od momentu przerwania rozgrywek do zakończenia kontraktu o maksymalnie 20 procent do 2500 euro i 50 procent w przypadku wyższej kwoty.

Zadeklarowano jednocześnie, że każda sprawa będzie miała "charakter indywidualny", a na jej ocenę wpłynie także to, czy strony wcześniej próbowały się porozumieć polubownie. To dla klubów nie jest dobra informacja, bo te uznały, że straty finansowe, jakie poniosą w związku z nagłym zakończeniem sezonu z powodu pandemii koronawirusa, są równoznaczne z brakiem możliwości wypłacenia pełnych kontraktów zawodników oraz trenerów. BAT nie daje zgody na to, żeby kluby nie wypłaciły zawodnikom ani złotówki.

- Są w Polsce kluby wypłacalne, honorowe, które są prowadzone przez prawdziwych menadżerów. Z takich trzeba brać przykład. Niestety nadal są w Polsce kluby, które nie chcą prowadzić dialogu. Na dodatek część z nich działa w sposób chamski, szantażując swoich zawodników. Oni słyszą, że mają zrzec się pieniędzy, bo inaczej nie otrzymają zaległości. Są też rozwiązywane długoletnie umowy, choć to jest niezgodne z prawem - mówi nam Marcin Gortat, szef Związku Zawodowego Koszykarzy w Polsce.

Należy odnotować, że w Koszykarskim Trybunale Arbitrażowym (BAT) rozpatrywano przypadek wynikający z tzw. "siły wyższej". Sprawa toczyła się przeciwko libańskiemu klubowi Champville. BAT przyjął stanowisko, że do sprawy należy podejść sprawiedliwie i rozłożył straty wynikające z działania siły wyższej pomiędzy klubem a zawodnikiem po połowie.

Nowy sezon? Agenci już działają

Kibice spragnieni transferów muszą uzbroić się w cierpliwość. Co prawda agenci już działają pod kątem następnego sezonu, proponują zawodników, także z cenami, ale kluby - jak na razie - podchodzą do tematu bardzo ostrożnie. Oczywiście są prowadzone zakulisowe rozmowy, bo na rynku jest kilku wartościowych Polaków. Niektórzy trenerzy, którzy mają ważne umowy, budują różne scenariusze, te z mocniejszymi składami i z wersjami oszczędnościowymi.

- Rozmawiamy z agentami, sprawdzamy różnych zawodników, by być jak najlepiej przygotowanym do momentu, gdy rynek transferowy ponownie się otworzy - mówi nam anonimowo jeden z trenerów zespołu z czołówki EBL.

Na razie jednak konkretów nie ma i trudno powiedzieć, kiedy się pojawią. Panuje takie przekonanie, że podpisywanie w tym momencie umów na kolejne rozgrywki byłoby nierozważne, nie posiadając wiedzy na temat budżetu, momentu rozpoczęcia i formuły rozgrywek.

Te mogą zacząć się już... na początku września. To z obawy przed drugą falą zachorowań na koronawirusa. Zarząd PLK bierze pod uwagę np. miesięczną przerwę w rozgrywkach, by przetrwać drugą falę zakażeń na koronawirusa. Na ten moment nie jest rozważany scenariusz z rozegraniem sezonu tylko samymi Polakami. Być może liczba obcokrajowców faktycznie zostanie zmniejszona (np. do trzech), ale to też jest uzależnione od tego, jak będzie wyglądała sytuacja w kraju i na świecie.

W koszykówce - tak jak w innych dyscyplinach - pieniędzy będzie mniej. O ile? Tego jeszcze nie wiadomo, ale już teraz należy spodziewać się tego, że najbliższy sezon dla wielu (może nawet wszystkich?) będzie walką o przetrwanie.

Zobacz także:
Adrian Bogucki zgłosił się do draftu NBA. Mocne kluby w EBL o niego pytają
Koronawirus. Marcin Gortat: Życie w USA stanęło. Ludzie tracą pracę, lokale bankrutują
Bostic, Lemar, Simon - misja niedokończona, chcę więcej! Za kim będę tęsknił w EBL

Komentarze (2)
avatar
Lubuszanin.
23.04.2020
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Widac ze Stelmet z BATem czegos sie nauczyl. Brawo 
avatar
Nie dla wirusowego zamordyzmu
22.04.2020
Zgłoś do moderacji
1
4
Odpowiedz
W Polsce rządzą barany, które nie pozwolą na żadne mecze. Wirus już się kończy, ale będą nas mordować tymi ograniczeniami jeszcze długo.