Dennis Rodman nie ma wątpliwości. "Podczas przerwy Jordana, Scottie Pippen był najlepszy na świecie"

Getty Images / Daniel Boczarski / Na zdjęciu: Scottie Pippen
Getty Images / Daniel Boczarski / Na zdjęciu: Scottie Pippen

- W latach 1993-95 to właśnie Scottie Pippen był najlepszym koszykarzem na świecie - stwierdził ostatnio Dennis Rodman. Silny skrzydłowy był jednym z autorów trzech mistrzostw Chicago Bulls w sezonach 95/96, 96/97 i 97/98.

W ostatnich dniach na ustach fanów koszykarskich na całym świecie niezwykle często pojawia się tytuł "The Last Dance", czyli serial dokumentalny o Chicago Bulls, a dokładniej rzecz ujmując o ich ostatnim mistrzowskim sezonie w erze Michaela Jordana, czyli rozgrywkach 1997/98. Jeśli o samych graczy "Byków" chodzi, pierwsze dwa odcinki najwięcej miejsca poświęciły właśnie MJ'owi, a także Scottie Pippenowi.

To właśnie niski skrzydłowy był uznawany za prawą rękę Jordana i naturalnie drugą opcję w ataku Bulls. Zmieniło się to jednak w momencie, gdy po pierwszych trzech mistrzostwach, Michael postanowił zamienić basket na baseball. - W latach 1993-95 to właśnie Scottie Pippen był najlepszym koszykarzem na świecie. Przewodził drużynie w każdej statystyce - zaznaczył niedawno w programie First Take Dennis Rodman.

Jeden z najlepszych zbierających lat 90. pojawił się w Chicago w 1995 roku. Wcześniej występował w San Antonio Spurs, ale jeszcze przed tym był wielkim rywalem "Byków". Jako członek również legendarnych Detroit Pistons, czyli "Bad Boys", dwukrotnie wygrywał NBA w latach 89-90. Wtedy Jordan nie był w stanie się im przeciwstawić. Stało się to możliwe dopiero wówczas, gdy u jego boku pojawił się Pippen.

ZOBACZ WIDEO: Koronawirus. Igrzyska olimpijskie przełożone o kolejny rok? Paweł Korzeniowski mówi o japońskich komentarzach

- Kiedy Michael odszedł z ligi, Scottie przejął władzę - dodał Rodman. Statystyki niskiego skrzydłowego w sezonie 1993/94 dobiły do poziomu wynoszącego średnio 22 punkty, 8,7 zbiórki, 5,6 asysty oraz 2,9 przechwytu na mecz. Pippen zawsze był zawodnikiem niezwykle wszechstronnym, ale co oczywiste, w trakcie przerwy Jordana, stał się pierwszoplanową postacią drużyny.

Niski skrzydłowy nie był jednak w stanie poprowadzić drużyny do większego sukcesu, chociażby w postaci finału konferencji. Bulls odpadli w drugiej rundzie fazy play-off zarówno w sezonie 93/94, jak i 94/95, kiedy MJ ponownie był już w składzie (wrócił do gry na kilkanaście meczów przed końcem fazy zasadniczej). Można więc nie zgodzić się ze słowami Rodmana, ale fakty są takie, że aby sięgać po tytuły mistrzowskie, Jordan u boku musiał mieć Pippena. I tak samo na odwrót.

Czytaj także:
Lou Williams w LA Clippers do końca kariery? "Nie planuje gry w innym klubie" >>

Źródło artykułu: