Dallas Mavericks - Oklahoma City Thunder 73-54
(R.Beaubois 23, S.Foster 14, A.Nivins 9 - J.Harden 11, D.Hardin 10 (8zb), M.Ehambe 7)
Przed tym meczem obydwie drużyny miały taki sam bilans (0-4 - przyp. red.). Mavericks przejawiali więcej chęci do gry i miało to odzwierciedlenie w wyniku. Zespół z Dallas już w pierwszej kwarcie prowadził różnicą 15 punktów. Dobrze spisywał się Rodrigue Beaubois, który spotkanie zakończył z dorobkiem 23 oczek.
- Zagrałem kilka dobrych spotkań, ale przytrafiły mi się też słabe występu. Wahania formy to mój największy problem - stwierdził najskuteczniejszy snajper Mavericks. Teksańczycy w drugiej kwarcie pozwolili nieznacznie dogonić się Thunder. "Grzmot" przed przerwą zniwelował straty do 8 punktów (39-31). Później jednak team z Oklhaoma City zupełnie stanął. Druga połowa to katastrofalna gra w ich wykonaniu. Mavs szybko zwęszyli problemy rywali i zaczęli ich dobijać. W pewnym momencie ich przewaga wynosiła 24 oczka.
Chicago Bulls - New York Knicks 90-84
(B.Costner 21, J.Johnson 20, D.Nelson 15 - M.Almond 16, J.Hill 16 (9zb), N.Tskitishvili 14)
Po pięciu minutach gry w czwartej kwarcie Knicks prowadzili 81-71 i było niemal pewne, że dobrze grający koszykarze z Nowego Jorku wygrają starcie z "Bykami". Okazało się inaczej. Sprawy w swoje ręce wzięli Brandon Costner i DeMarcus Nelson . Dzięki tej dwójce Chicago ożywiło się i zaczęło gonić swojego rywala. Po trójce Costnera Bulls wyszli na prowadzenie 86-83, którego nie oddali do samego końca.
Oprócz Cosntera, który zdobył 21 punktów i Nelsona (15pkt), dobre zawody rozegrał James Johnson, który zakończył mecz z 20 oczkami na koncie.
Wśród przegranych z 16 punktami najskuteczniejsi byli Morris Almond i Jordan Hill.
Minnesota Timberwolves - New Orleans Hornets 96-100
(J.Flynn 24, W.Ellington 17, G.Henderson 12 - A.Tolliver 20, J.Wright 19, D.Collison 18)
Starcie tych dwóch ekip było niezwykle wyrównane. Żadna z drużyn nie miała przewagi większej niż 10 oczek. wisienką na torcie tego pojedynku była rywalizacja dwóch rozgrywających wybranych w pierwszej rundzie tegorocznego draftu. Więcej powodów do radości miał Johnny Flynn, ponieważ zdobył więcej punktów (24pkt) od Darrena Collisona (18pkt), a także jego zespół zdołał odprawić z kwitkiem rywali.
Wszystko rozstrzygnęło się w czwartej kwarcie, która rozpoczęła się od remisu po 77. Dwoił się i troił rozgrywający swój najlepszy mecz z Vegas Summer League Anthony Tolliver (20pkt(, ale więcej atutów było po stronie "Leśnych Wilków" i to one wygrały. Zwycięstwo Minnesoty wsadem na 6,8 sekundy przed końcem przypieczętował Julian Wright.
Memphis Grizzlies - Phoenix Suns 97-60
(S.Young 20, M.Williams 11 (9as), J.Adrien 11 - G.Dragić 17, Z.Dowdell 14, T.Griffin 11)
Kibice Grizzlies muszą z rozrzewnieniem spoglądać na wyniki swojej drużyny z Las Vegas. Zapewne żałują, że ich zespół nie spisuje się tak w sezonie zasadniczym NBA. Memphis w swoim kolejnym meczu w VSL zanotowało czwarte zwycięstwo z rzędu. Tym razem bez szans (to stwierdzenie pasuje idealnie) byli Phoenix Suns.
O grze "Słońc" trudno jest powiedzieć cokolwiek dobrego. Zawiodły na całej linii. Phoenix wyrównaną walkę toczyło zaledwie do połowy pierwszej kwarty. Później świetnie dysponowani rzutowo (48 procent - przyp. red.) Grizzlies zaczęli demolować przeciwników. Brylował
Los Angeles Clippers - Washington Wizards 64-74
(B.Griffin 19 (10zb), D.Jordn 14 (10zb), N.Caner-Medley 13 - J.McGee 19 (7bl), N.Young 19, J.Crittenton 17)
JeVale McGee dosłownie i przenośni zatrzymał Los Angeles Clippers. Gracz Wizards z 19 punktami był najlepszym strzelcem drużyny, a także 7 razy blokował rywali, którzy próbowali umieścić piłkę w koszu! McGee otrzymał wsparcie od pozostałych kolegów i to stołeczni zawodnicy mogli schodzić z parkietu z podniesionymi głowami.
Zagraliśmy jak prawdziwa drużyna. Wszyscy zapracowali na to zwycięstwo - podsumował McGee. Wizards dużo lepiej spisali się w drugiej połowie. W trzeciej kwarcie ich przewaga urosła nawet do 13 punktów. Clippers pomimo usilnych starań Blake'a Griffina nie byli w stanie odwrócić losów meczu. Numere jeden draftu rzucił 19 punktów i zebrał 10 piłek.
NBA D-League Select - Denver Nuggets 90-94
(J.Johnson 21, G.Forbes 16, M.Hubbard 11, C.Collins 11 - R.Dupree 22, T.Lawson 21, C.Karl 11 (9zb), C.Simmons 11)
Pomimo osłabienia brakiem Jeffersa i Johnsona drużyna złożona z graczy filialen D-League postawiła Denver Nuggets twarde warunki. "Samorodki" musiały się sporo namęczyć, aby odnieść zwycięstwo. Kiedy w drugiej kwarcie odskoczyły na 30-22 wydawało się, że inicjatywa znajduje się po ich stronie. Okazało się to mylne, ponieważ po upływie kilku minut to ekipa z D-League za sprawą Walkera Russela jr. znalazła się na prowadzeniu.
Zawodnicy z Denver dopiero w czwartej kwarcie uporali się rywalami. Pomógł im w tym skuteczny rezerwowy Ronald Dupree, który zdobył 22 punkty. Niemniejszy wkład miał w tym także Ty Lawson. Nuggets po kilku minutach gry w ostatniej odsłonie uciekli na 85-76, ale cały czas musieli być czujni. D-League rzuciło się w pogoń, ale zabrakło im czasu, stąd porażka różnicą 4 oczek.
Portland Trail Blazers - San Antonio Spurs 91-74
(P.Jeter 19, J.Bayless 18, D.Cunningham 14, J.Pendergraph 14 (10zb) - D.Blair 16 (11zb), D.Taylor 11, M.Hairston 9)
Kiedyś musi być ten pierwszy raz, to powiedzenie idealnie podsumowuje wynik tego spotkania. "Ostrogi" poniosły pierwszą porażkę w Vegas, natomiast Blazers wygrali po raz pierwszy.
Portland od samego początku zabrało się do pracy. Otwierającą pojedynek kwartę wygrali 19-15. Później Blazers udało się odskoczyć nawet na 12 oczek. To jednak nie był koniec dominacji teamu z Oregonu, który stopniowo zwiększał dystans. Po celnym rzucie Jeffa Pendergrapha na 3:30 przed zakończeniem meczu przewaga Blazers wynosiła aż 21 punktów.
Czterech zawodników z Portland zanotowało dwucyfrową zdobycz punktową. Najlepszy z nich był Pooh Jeter, który uzyskał 19 oczek. Niewiele gorzej spisał się Jerryd Bayless. Po stronie przegranych najlepszym graczem był DeJuan Blair. Jego dorobek to 16 punktów i 11 zbiórek.