Przed trzema laty trener Mariusz Karol oraz Grzegorz Arabas i Maciej Raczyński współpracowali ze sobą w Kotwicy Kołobrzeg. W nowym sezonie cała trójka ponownie spotka się w jednym klubie. W czwartek ten ostatni podpisał kontrakt ze Sportino. Już wcześniej uczynili to Karol i Arabas. - Nie ukrywam, że duży wpływ na moją decyzję miała osoba trenera. Poprzednio dobrze się dogadywaliśmy, nie było między nami żadnych nieporozumień. Mam nadzieję, że teraz będzie podobnie - mówi portalowi SportoweFakty.pl Raczyński.
Oferta z Inowrocławia nie była jedyną, jaką otrzymał w ostatnim czasie. O wychowanka Anwilu Włocławek starało się też kilka innych klubów ekstraklasy, a także jeden z pierwszej ligi. - Propozycja Sportino była spośród nich najkonkretniejsza. Zastanawiałem się trochę nad wyjazdem do zagranicznego klubu, jednak postanowiłem, że najbliższy rok spędzę jeszcze w Polsce. Gdyby pojawiło się coś ciekawego, na pewno bym to rozważył - opowiada 24-letni obrońca, dla którego następny sezon będzie drugim, jaki spędzi w Inowrocławiu. Tyle tylko, że w zupełnie innym klubie.
Wcześniej reprezentował barwy Noteci (2005/2006), której był kapitanem. Pod względem sportowym i finansowym tamtego okresu nie może wspominać dobrze. Klub nie wygrywając żadnego meczu spadł do pierwszej ligi. Mocno zadłużony nie przystąpił do następnych rozgrywek, a swoje miejsce oddał Sportino. Część zawodników nie otrzymało też wszystkich pieniędzy. Na najwyższym poziomie Raczyńskiemu nie udało się utrzymać również z Górnikiem Wałbrzych. Pod koniec zeszłego sezonu klubowa kasa mocno się skurczyła, co spowodowane było wycofaniem się strategicznego sponsora. Po opuszczeniu zespołu przez zagranicznych graczy, skład został uzupełniony wałbrzyskimi juniorami. - Okres w Górniku był dla mnie i dobry, i zły. Nie chciałbym ponownie roztrząsać tych drugich aspektów. Życzyłbym sobie jednak, aby następny sezon był dla mnie co najmniej tak dobry, jak początek poprzedniego - kończy nowy zawodnik inowrocławskiego zespołu.