Po sensacyjnej wygranej w Zielonej Górze kibice Stalówki liczyli na kolejną wygraną swoich pupili. Ci kibice, którzy przyszli do hali Miejskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji w Stalowej Woli nie mogą narzekać na swoją decyzję. Pierwsze punkty po ponad minucie gry zdobył dla Stali Rafał Partyka. Szybko jednak odpowiedział Zastal za sprawą Pawła Kowalczuka. Do szóstej minuty gry trwała walka punkt za punkt. Wtedy to na tablicy widniał wynik 9:9. Stal w ciągu minuty odjechała na 17:11. Jednak za sprawą Pawła Szcześniaka Zastal w 30 sekund odrobił pięć oczek. Na minutę przed końcem pierwszej kwarty Stalówka prowadziła jeszcze 21:16, by ostatecznie po pierwszych dziesięciu minutach przegrywać 21:23.
Druga kwarta podobnie jak pierwsza rozpoczęła się od niecelnych rzutów z obu stron. Notabene we wszystkich odsłonach sobotniego pojedynku pierwsze punkty drużyny zdobywały po minucie gry w każdej z części meczu. Stal bardzo często trafiała zza linii 6.25. - Znów Stalowcy piekielnie nas razili rzutami za trzy punkty - powiedział po meczu Krzysztof Machalica, drugi trener Zastalu. Po niecałych trzech minutach gry w tej części meczu po trafieniu za trzy Romana Prawicy Stal ponownie objęła prowadzenie. Jednak nie na długo. W 15. minucie po trafieniu Tomasza Briegmanna Zastal objął prowadzenie 29:31. Dwie minuty później było już 30:38 i szkoleniowiec Stali Leszek Kaczmarski zmuszony był wziąć czas. Było to najwyższe prowadzenie graczy z Zielonej Góry w tym pojedynku. Stalowcom udało się odrobić część strat i na przerwę oba zespoły schodziły przy wyniki 37:41.
Trzecia kwarta okazała się decydująca dla losów całego spotkania. Świetnie tą kwartę rozpoczęli Stalowcy, którzy w dwie i pół minuty odrobili straty i odskoczyli na 44:41. Dopiero w 24. minucie pierwsze punkty zdobyli goście doprowadzając do remisu. Stalowcy nie dawali za wygraną. Z pomocą przyszli kibice, którzy fantastycznie dopingowali swoich pupili. - Bardzo chciałbym podziękować kibicom za świetne wsparcie. Już dawno nie było takiego dopingu. Wygraliśmy dzięki nim - powiedział po meczu skrzydłowy Stalówki Jacek Jarecki. I Stal w półtorej minuty odjechała na 51:44. Na nieco ponad dwie minuty do zakończenia drugiej kwarty trójkę trafił Paweł Pydych i gospodarze prowadzili 54:46. W 29. minucie po trafieniu Prawicy Stal prowadziła 57:48 i było to najwyższe prowadzenie Stalowców. Ostatecznie przed ostatnią kwartą zawodnicy z Podkarpacia prowadzili 57:50.
Ostatnie dziesięć minut zapowiadało się niezwykle emocjonująco i tak też było. Całe spotkanie było bardzo dobrym widowiskiem, ale ta część była ciekawa i trzymała w nerwach do samego końca. Szybko trójkę trafił Marcin Chodkiewicz. Stal jednak utrzymywała minimalną przewagę aż do 36. minuty. Wtedy to za trzy trafił Szcześniak i był remis po 61. Jednak w minutę Stalowcy zdobyli osiem punktów z rzędu, trafiając przy tym dwie trójki. - W końcówce weszły im trzy trójki i przegraliśmy - dodał po meczu Machalica. Zastal jednak nie odpuszczał. Goście także trafiali za trzy i po takim rzucie Chodkiewicza na minutę przed końcem było tylko 71:68. Potem tylko jednego osobistego trafił Bartłomiej Szczepaniak, by po chwili za trzy odpowiedział Szcześniak i było już 72:71. Na 10 sekund przed końcem meczu na linii rzutów wolnych stanął Pydych i trafił oba osobiste. Zastal miał jeszcze szansę, lecz rzut Roberta Morkowskiego zza linii 6.25 był jednak niecelny.
Stal Stalowa Wola - Wiecko Zastal Zielona Góra 74:71 (21:23, 16:18, 20:9, 17:21) - stan rywalizacji 2:1
Stal: Pydych 21 (5x3), Partyka 14 (3x3), Jarecki 13 (1x3), Prawica 10 (1x3), Nikiel 8, Szczepaniak 8, Maj 0.
Zastal: Kowalczuk 15, Szcześniak 14 (2x3), Chodkiewicz 10 (2x3), Kukiełka 10, Kalinowski 7 (1x3), Briegmann 7, Morkowski 5 (1x3), Witos 3 (1x3), Olszewski 0, Taberski 0, Wilczek 0.
Sędziowali: Krzysztof Puchałka, Grzegorz Łata, Andrzej Bartocha.
Widzów: 500.