Kosmiczna kwota za kartę LeBrona Jamesa. "To lepsze niż lokata" - mówi Maciej Gajda [WYWIAD]

Rekordową sumę 1,8 mln dolarów zapłacił kolekcjoner za kartę LeBrona Jamesa. - A ta kwota mogła być jeszcze wyższa - mówi nam Maciej Gajda. Ekspert w tej dziedzinie jest zdania, że karty kolekcjonerskie to dziś lepsza inwestycja od lokat bankowych.

Patryk Pankowiak
Patryk Pankowiak
Maciej Gajda Archiwum prywatne / Na zdjęciu: Maciej Gajda
Patryk Pankowiak, WP SportoweFakty.pl: Skąd wzięło się u pana zamiłowanie do kolekcjonowania kart?

Maciej Gajda, kolekcjoner, pasjonat, właściciel sklepu koszykarskiego HOOPS.PL z kartami NBA: Zawsze miałem w sobie coś ze zbieracza. Od najmłodszych lat kolekcjonowałem różnego rodzaju rzeczy. Kiedy w moim życiu pojawiła się koszykówka, a w polskich kioskach karty NBA, stało się jasne, z jakim hobby zwiążę się na dłużej. Wtedy nie wiedziałem jeszcze, że będzie to relacja na całe życie.

Słyszał pan na pewno o karcie LeBrona Jamesa, która została sprzedana za kosmiczne pieniądze - ponad 1,8 miliona dolarów.

Oczywiście. Ta sprzedaż odbiła się wielkim echem i to nie tylko w światku koszykarskim. Początkowo zakładano, że ta karta może osiągnąć milion dolarów... Skończyło się na blisko dwóch.

ZOBACZ WIDEO: Siatkówka. Polska - Niemcy. Nowakowski po dziwnym meczu. "Kartony zamiast kibiców na trybunach"

Jaki jest jej fenomen?

Karta z pewnością jest wyjątkowa. Pochodzi z najbardziej ekskluzywnej kolekcji kart z sezonu 2003-04 "Exquisite Collection", wydanej przez firmę Upper Deck. Jest limitowana do 23 sztuk na świecie, posiada fragment koszulki LeBrona Jamesa z sesji zdjęciowej dla pierwszoroczniaków oraz autentyczny podpis. Do tego stan karty oceniony został jako idealny przez profesjonalną firmę zajmującą się oceną kart.

Kluczową kwestią jest jednak fakt, że jest to karta "ROOKIE", czyli z pierwszego sezonu gry Jamesa w NBA. Po zakończonej aukcji sam zawodnik przyznał, że w swojej prywatnej kolekcji również posiada "kilka" takich kart.

Moim zdaniem cena tej karty mogłaby być jeszcze wyższa, gdyby tak zwany "patch" (fragment koszulki - przyp. red) zawarty w karcie był efektowniejszy.

To prawda, że ktoś dwa lata temu sprzedał ją za o wiele mniejsze pieniądze?

Tak. Jest to fakt, o którym wie niewiele osób. Poprzedni właściciel tej karty sprzedał ją cztery lata temu za 46 tysięcy dolarów, co wtedy było uznawane za bardzo wysoką kwotę. Jednak kilkanaście lat wstecz można było tę lub podobną kartę kupić za nieporównywalnie mniejsze pieniądze. Nikt wtedy nie przypuszczał, że rynek sportowych kart kolekcjonerskich aż tak się rozwinie, a ceny tak diametralnie wzrosną.
Karta LeBrona Jamesa, która została sprzedana za 1,8 mln dolarów / fot. Goldin Auctions Karta LeBrona Jamesa, która została sprzedana za 1,8 mln dolarów / fot. Goldin Auctions
Ta karta pobiła rekord sprzedaży. Ta kwota stanowi nowy rekord w sprzedaży współczesnych kart kolekcjonerskich wyprodukowanych po 1980 roku i oficjalnie nikt nie zapłacił więcej za kartę z wizerunkiem koszykarza. Najdroższą kartą sportową w historii wciąż pozostaje jednak karta baseballisty Honusa Wagnera z roku 1909 sprzedana za 3,12 miliona dolarów.

Jak wygląda temat kolekcjonerskich kart NBA w Polsce? Jest duże zainteresowanie?

W Polsce mamy wielu pasjonatów koszykówki, jak i samych kolekcjonerów kart, których przybywa. Jest wiele osób, które posiadają naprawdę wartościowe i rzadkie egzemplarze. Niestety, jest problem z dostępnością kart, ponieważ, nie licząc krótkiego epizodu w latach 90-tych, te wydawane są wyłącznie na rynek amerykański. Głównie ze względu na to w dalszym ciągu jest to nisza i hobby, można powiedzieć, elitarne.

Przy kolekcjonowaniu kart trzeba mieć też szczęście. Kupuje się paczki, w których nigdy nie wiadomo, co się trafi.

Nie można kupić nowej, pojedynczej karty od producenta. Wszystkie karty na rynku wtórnym ktoś kiedyś musiał wyciągnąć z tak zwanego "boxa" lub paczki. Fabrycznie nowe serie wydawane są właśnie w ten sposób i od szczęścia zależy, jakie karty trafimy w paczce. To taka loteria, oczywiście według określonej przez producenta specyfikacji.

Jaką najbardziej wartościową kartę ma pan w swojej kolekcji? Czy któraś z nich jest dla pana wyjątkowo ważna?

Do wszystkich swoich kart mam ogromny sentyment i te, które darzę największym, niekoniecznie są bardzo wartościowe. Kolekcjonuję karty od 25 lat i przez ten czas przez moje ręce przewinęło się ich mnóstwo. Kilka razy zmieniałem również system zbierania. Obecnie skupiam się na kompletowaniu całych setów kart z autografami oraz "game-used" (z kawałkiem materiału pochodzącego od zawodnika, np. koszulki czy buta - przyp. red.). Kolekcjonuję również autografy legend NBA - właśnie przez sentyment i szacunek dla tych graczy.

Moim celem jest zebranie autentycznych podpisów 50 najlepszych koszykarzy w historii. Aby to osiągnąć, brakuje jeszcze kilku nazwisk. Oprócz tego zbieram karty swojego idola LeBrona Jamesa. Właściwie od samego początku, kiedy ten pojawił się w NBA. To właśnie jego karty należą do najcenniejszych w kolekcji. Oczywiście, również autografy Michaela Jordana czy Kobego Bryanta.

Czy kupowanie kart NBA to dobra inwestycja?

Jak pokazuje wiele przykładów - tak. Jednak trzeba wiedzieć, jakie karty zbierać. Często potrzeba też czasu, gdyż wiele kart na wartości zyskuje po latach. Jest wiele czynników determinujących wartość kart, ich wzrost lub spadek. Patrząc jednak na skok cen kart tych najlepszych zawodników, takich jak Michaela Jordana czy LeBrona Jamesa, śmiało można stwierdzić, że lokaty z takim oprocentowaniem nie uzyskamy w żadnym banku.

Które są najbardziej wartościowe? Jakie rodzaje?

Karty z autografem, karty "game-used". Do tego karty "ROOKIE" i karty nisko limitowane. Do łask wracają również "inserty", czyli klasyczne karty, bez podpisu czy materiału, jednak wydawane w niewielkich nakładach, przez to rzadkie i poszukiwane przez kolekcjonerów. Oczywiście, wysokie wartości osiągają karty najlepszych zawodników, legend oraz najbardziej obiecujących prospektów.

Jak pan sądzi, czyje karty mogą zyskać na wartości w przeciągu najbliższych lat?

Obecnie olbrzymi "boom" panuje na karty Ziona Williamsona. Ceny kart od samego początku są astronomiczne. Poza nim jest również kilku zawodników młodego pokolenia takich jak Ja Morant, Luka Doncic czy Trea Young. Jeśli pokładane w nich nadzieje się sprawdzą, ceny ich kart na pewno będą rosnąć. Pewniakiem jest oczywiście Michael Jordan oraz LeBron James. Ich karty raczej już nigdy nie będą tańsze.

Zwłaszcza mowa tu o kartach z autografem tej dwójki. Zarówno Jordan, jak James związani są kontraktem na wyłączność z firmą Upper Deck, która przez lata dominowała na rynku kolekcjonerskim.

Od 2010 roku licencję NBA na produkcję kart przejęła jednak firma Panini America i to ona przez ostatnią dekadę jest ich oficjalnym producentem. Można powiedzieć, że firma ta całkowicie przejęła rynek, jednak w ich produktach nie znajdziemy kart podpisanych przez Jordana i Jamesa. Przez ten deficyt ich karty podrożały nawet o kilka tysięcy procent.
Karta z debiutanckiego sezonu Michaela Jordana / fot. Gold Cards Auctions Karta z debiutanckiego sezonu Michaela Jordana / fot. Gold Cards Auctions
Jakich kwot sięgają wspominane przez pana boxy? Czym więcej się zapłaci, tym większa szansa na trafienie czegoś wartościowego? Oczywiście, im droższy "box", tym bardziej wartościowe karty do trafienia. Jeszcze kilka lat temu ceny "boxów" zaczynały się od 40-50 dolarów, a za 500-700 można było kupić produkt klasy premium.

Wraz ze wzrostem cen pojedynczych kart również ceny fabrycznych produktów poszybowały w górę. Obecnie za "hobby-box" z nowych serii trzeba zapłacić ok. 400-500 dolarów w górę. Ostatni produkt firmy Panini America - seria "National Treasures" - to absolutny rekord cenowy. Za "box" z 10 kartami trzeba zapłacić ponad 4000 dolarów.

Kluczową kartą do trafienia w tym produkcie jest karta ROOKIE Ziona Williamsona z autografem oraz logiem z meczowej koszulki i limitowana 1/1 na świecie. Jedna z firm zajmujących się skupem kart kolekcjonerskich zadeklarowała, że zapłaci pół miliona dolarów dla szczęśliwcy, który trafi tę kartę. Póki co, jeszcze nikomu się to nie udało.

Obecne ceny są zatem horrendalne i według mnie nie wpływa to dobrze na hobby, które staje się biznesem dostępnym tylko dla najbogatszych. Z tego też powodu coraz więcej kolekcjonerów odchodzi od otwierania fabrycznych produktów jak "boxy" czy paczki i skupiają się na kupowaniu pojedynczych kart na rynku wtórnym. Tutaj na szczęście ceny są bardziej przystępne, co sprawia, że nadal to hobby pozostaje dostępne dla każdego.

Kiedyś karty NBA były dostępne również w Polsce. Teraz pozostaje sprowadzanie ze Stanów Zjednoczonych?

Tak, jeśli chodzi o "boxy" i fabrycznie nowe produkty. Kolekcjonerów jednak znaleźć możemy w niemal każdym zakątku świata, więc rynek wtórny daje spore możliwości zakupu pojedynczych kart. Oczywiście, największym rynkiem pozostają Stany Zjednoczone, ale bardzo wielu kolekcjonerów znajdziemy w Azji, Australii, a także w Europie.

Czytaj także: Rudy Gobert szczerze: "Media przedstawiły to tak, jakby NBA zawiesiła sezon przeze mnie"
Bukmacherzy nie mają wyraźnego faworyta przed restartem ligi NBA 

Czy uważasz, że kolekcjonowanie kart gwiazd NBA to może być dobra inwestycja?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×