EBL. Co dalej z M.J. Rhetem? W GTK czekają. Opinia lekarza wyrokiem dla gracza

Materiały prasowe / Materiały prasowe / Szymon Szczur / Na zdjęciu: M.J. Rhett
Materiały prasowe / Materiały prasowe / Szymon Szczur / Na zdjęciu: M.J. Rhett

M.J. Rhett miał być ważnym ogniwem GTK Gliwice. Domowy wypadek może kosztować obie strony jednak bardzo dużo. W klubie czekają na opinię lekarza. To on niejako zadecyduje o przyszłości amerykańskiego gracza.

Przypomnijmy. W ubiegły czwartek M.J. Rhett uległ wypadkowi w domu. Podczas przygotowania posiłku doznał poważnych poparzeń obu rąk.

Amerykański podkoszowy został natychmiast przewieziony do Centrum Leczenia Oparzeń w Siemianowicach Śląskich, gdzie został poddany zabiegowi.

- Miałem szalony wypadek w domu. Operacja moich obu rąk zakończyła się sukcesem - przekazał światu sam poszkodowany za pomocą mediów społecznościowych.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: skandaliczne zachowanie koszykarza! Potraktował rywala brutalnie

Teraz wszyscy czekają co dalej. Zawodnik we wtorek lub środę wróci do Gliwic. W GTK pojawił się duży problem co robić. Rhett w sparingach wyglądał naprawdę nieźle (w jednym z meczów otarł się nawet o triple-double), miał być liderem zespołu w strefie podkoszowej i szkoda byłoby, gdyby finalnie trzeba było rozwiązać kontrakt.

Na chwilę obecną nerwowych ruchów jednak nie ma, a wszyscy z prezesem Jarosławem Ziębą na czele czekają na oficjalny raport ze strony lekarza, który zajmuje się zawodnikiem. Chodzi dokładnie o wiadomość, ile czasu będzie musiała trwać przerwa Rhetta od koszykówki. To od tej informacji zależy przyszłość amerykańskiego gracza w śląskim klubie.

Dwa miesiące bez podstawowego podkoszowego - na to w Gliwicach nie mogą sobie pozwolić. GTK liczy na bardzo udany sezon i ciekawą przygodę w FIBA Europe Cup. Tak długa gra bez tak ważnego ogniwa mogłaby wszystkie plany położyć już na starcie sezonu. A tego nikt nie chce.

Zobacz także:
Długo na to czekał i pracował. Karol Kowalewski w końcu "pierwszym"
Kuzma na wygraną, Suns bezbłędni - taka noc w bańce w Orlando

Komentarze (0)