EBL. BMSlam Stal. Łukasz Majewski: Niech każdy spojrzy w lustro i zacznie od siebie [WYWIAD]

Materiały prasowe / Andrzej Romański / Energa Basket Liga / Na zdjęciu: Łukasz Majewski
Materiały prasowe / Andrzej Romański / Energa Basket Liga / Na zdjęciu: Łukasz Majewski

Nie pozwolę na to, żebym powtarzał coś 30 razy, a to nie było egzekwowane na boisku. Powiedziałem zawodnikom, żeby każdy z nich spojrzał w lustro i zaczął od siebie, a nie szukał winnych dookoła - mówi Łukasz Majewski.

[b]

Karol Wasiek, WP SportoweFakty: Wydawało się, że meczem ze Startem Lublin otworzycie nowy, lepszy rozdział. Tymczasem Trefl Sopot (66:82) szybko sprowadził was na ziemię. Dlaczego?[/b]

Łukasz Majewski, trener Arged BMSlam Stali Ostrów Wielkopolski: Przegraliśmy, bo znów popełnialiśmy te same, proste błędy. To już się staje nudne, bo cały czas muszę powtarzać to samo. Przegrywamy, bo nie zastawiamy, nie realizujemy zagrywek, nie gramy tego, co sobie zakładamy. To są profesjonalni i doświadczeni zawodnicy, którzy zarabiają pieniądze i powinni wiedzieć, jak to robić, zwłaszcza, że to trenujemy na każdych zajęciach. Już w pewnym momencie po prostu brakuje ćwiczeń na treningach. Trzeba wyjść na parkiet i to zacząć egzekwować.

Gdzie tkwi problem? Jak trener to diagnozuje?

W naszej grze jest taki problem, że jak jeden zawodnik zrobi stratę, to oddaje piłkę komuś innemu, a ten też popełni błąd i tak to dalej leci. Niestety maszyna się nakręca. Gdy popełnimy 3-4 błędy z rzędu, nie trafimy dwóch rzutów i nie wrócimy do obrony, to robi się momentalnie 10 punktów dla rywali, co później trudno odrobić.

Ze Startem się udało. Zafunkcjonowała strefa. Po tym meczu był ten promyk nadziei, że to w końcu zapali?

Tak, bo wtedy zafunkcjonowała cała drużyna. Każdy kto pojawił się na parkiecie, dołożył tę cegiełkę do końcowego sukcesu. Rezerwowi żyli tym meczem, co pozytywnie wpłynęło na zespół. A w Sopocie byliśmy jak zbite psy, kompletnie nie było tej energii na ławce. Nie wiem, czym to było spowodowane. Wiem, że zaraz pewnie pojawią się argumenty, że mieliśmy krótką przerwę od ostatniego meczu, ciężką podróż do Sopotu, ale to są wymówki, bo Trefl też grał w weekend i miał sporą energię. My tracimy punkty po prostych zagraniach. To nie jest coś, co nagle Trefl wymyślił i nikt o tym nie wie. Oczywiście nie chcę nic ujmować sopocianom, którzy naprawdę dobrze wyglądają na początku tego sezonu.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: oświadczyny na mistrzostwach Polski. Powiedziała "tak"!

Co dalej ze "Stalówką"?

W środę wideo i długa analiza tego, co robimy źle. Na pewno nie pozwolę na to, żebym powtarzał coś 30 razy, a to nie było egzekwowane na boisku. Powiedziałem zawodnikom, żeby każdy spojrzał w lustro i zaczął od siebie, a nie szukał winnych dookoła.

Dochodzi do pana krytyka ze strony kibiców? Niektórzy nawet domagają się dymisji i zmiany na tym stanowisku. Jak pan na to reaguje?

Byłem 15 lat zawodnikiem i doskonale wiem, jak działa ten biznes. Takie głosy do mnie docierają. Ale prawda jest taka, że najłatwiej jest zrzucić wszystko na trenera. Taktyka jest zła, przygotowania i treningi są nie takie, zawodnicy są źle dobrani.

Mówi się, że trenera bronią wyniki. Na razie są one przeciętne. Ma pan sobie coś do zarzucenia?

Oczywiście. To nie jest tak, że teraz usiądę na krześle i zrzucę wszystko na zawodników. Nie chcę, żeby taki był przekaz. Nikt nie jest krystaliczny. Zawsze, gdy analizuję mecz, to patrzę i myślę, co mogłem zrobić lepiej, gdzie mogłem wziąć przerwę itd. Niestety nie mam jednak 20-30 czasów, żeby przerywać każdą nieudaną akcję. Najgorsze jest to, że te błędy, straty się powielają. Gdy wpadamy w czarną dziurę, to później trudno jest z niej wyjść.

Zapewne jest pan w stałym kontakcie z władzami klubu. Czy przed meczem z Polpharmą było postawione ultimatum: "Łukasz, musisz wygrać określoną liczbę spotkań, wtedy zostajesz?"

Nie było takiej rozmowy. Dementuję. Z władzami klubu jestem w stałym kontakcie, rozmawiamy przed i po meczach. I wiem, że nikt z nas nie jest pod żadnym parasolem, zarówno trenerzy, jak i zawodnicy. Wiem, jaka jest sytuacja.

James Florence kreowany był przed sezonem na gwiazdę Stali i rozgrywek. Tymczasem nadal nie jest sobą, nie jest tym zawodnikiem, którego pamiętamy z zeszłych sezonów.

Nie jest sobą. Na razie - nie ma co się oszukiwać - nie gra na miarę oczekiwań. Wiem, że on też zdaje sobie z tego sprawę. Dużo rozmawiamy i analizujemy. W meczu z Treflem widziałem, że Jimmy miał problemy fizyczne. W pierwszej kwarcie oddychał rękawami. To są niepokojące sygnały, zwłaszcza, że Jimmy ciężko pracuje. Nie chcę zrzucać całej winy na jednego gracza, bo niestety forma każdego zawodnika nie jest taka, jaka być powinna.

____________

Arged BMSlam Stal Ostrów Wielkopolski, jeden z kandydatów do mistrzostwa Polski, ma po sześciu kolejkach bilans 3:3. Ostrowianie już w niedzielę zagrają przed własną publicznością ze Śląskiem Wrocław.

Zobacz także:
EBL. Z samolotu prosto na boisko. Wielki powrót Ivana Almeidy
EBL. Dariusz Kondraciuk: Almeida nie ugasi pożaru. Trzeba kolejnych zmian [WYWIAD]
EBL. David Dedek mówi o totolotku, transferze Slaughtera i Lidze Mistrzów [WYWIAD]

Komentarze (3)
avatar
SlavicPride
30.09.2020
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
To nie jest problem Majewskiego w sensie braku wiedzy i umiejętności to wykonywania pracy trenera... W jego przypadku działa ten sam mechanizm co w Zastalu prowadzonym przez Gronka... Brak resp Czytaj całość