EBL. Dariusz Kondraciuk: Almeida nie ugasi pożaru. Trzeba kolejnych zmian [WYWIAD]

Newspix / Artur Podlewski / Na zdjęciu: Dariusz Kondraciuk
Newspix / Artur Podlewski / Na zdjęciu: Dariusz Kondraciuk

- Anwil gra przestarzałą koszykówkę. Sprowadzanie Ivana Almeidy nie rozwiąże wszystkich problemów. Potrzeba większych zmian. Trzeba wrócić do szybkiej, nowoczesnej koszykówki - mówi Dariusz Kondraciuk.

[b]

Karol Wasiek, WP SportoweFakty: Jak pan zareagował na powrót Ivana Almeidy do Anwilu Włocławek? Zaskoczenie, szok czy jednak coś, czego można było się spodziewać?[/b]

Dariusz Kondraciuk, były koszykarz m.in. AZS-u Toruń, Anwilu Włocławek. Dwukrotny wicemistrz Polski: Nie jestem zaskoczony tym transferem, bo jak jest pożar we Włocławku, to szuka się głównego strażaka. Nim od trzech lat jest właśnie Ivan Almeida. Kabowerdeńczyk kręcił się cały czas w orbicie zainteresowań Anwilu Włocławek. Ostatnio był w kilku klubach, ale różnie mu szło. Może nie trafił na takiego trenera jak Igor Milicić, który mu w pełni zaufał we Włocławku.

Mówi pan: "pożar we Włocławku". Szybko.

Każdy widzi, że to nie wygląda tak jak powinno. Anwil wygrał tylko 1 z 4 oficjalnych meczów. Włocławianie pokonali w 1. kolejce mocno napompowaną przed sezonem Stalą Ostrów Wielkopolski, która nie spisuje się - mówiąc delikatnie - najlepiej. Trener Łukasz Majewski, którego bardzo lubię i cenię jako zawodnika, płaci frycowe jako młody, niedoświadczony szkoleniowiec. Teraz widzi, jak niewdzięczna jest to praca. Stal jest dobrym przykładem na to, że sam zakup 5-6 obcokrajowców nie sprawi, że drużyna od razu zacznie funkcjonować. Trzeba mieć pomysł na zbudowanie zespołu. I tutaj też kamyczek do ogródka Anwilu Włocławek.

To znaczy?

Od kilku lat nie widzę niestety sensownej, długofalowej polityki personalnej. Nie jest to wyłącznie wina prezesa Arkadiusza Lewandowskiego. To układ działania całego rynku, do tego dochodzi też lobby agentów. Nie ma budowania składu na wiele lat, brakuje mi stabilności, dlatego co roku oglądamy drużynę o tej samej nazwie, ale z zupełnie innymi wykonawcami. I co roku niestety na początku sezonu zespół boryka się przez to z ogromnymi problemami. Nie dziwię się kibicom, że narzekają na grę.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Nie naśladujcie ich! Jeden błąd i tragedia gotowa

Prawda jest taka, że dzisiejszy Anwil jest bardzo łatwo rozszyfrować i rozgryźć. Deishuan Booker jest bardzo fajnym rozgrywającym, potrafi zdobywać punkty, ale w obronie go nie ma. Zespół broni w czterech na pięciu. On fizycznie odstaje od przeciwników. W bardzo siłowym baskecie nie ma za dużych szans. Trefl to z premedytacją wykorzystywał. Booker mógł jedynie uciekać się do przewinień. Niestety tak to działa, że jeśli jeden zawodnik jest słaby w obronie, to cała defensywa zespołu po prostu leży.

Ivan Almeida ugasi pożar we Włocławku?

Nie. Należy zmienić cały system gry Anwilu Włocławek, wrócić do gry nowoczesnej, czyli szybkiej i bazującej na dużej wymienności zawodników. Trzeba mieć graczy uniwersalnych, którzy potrafią grać na 2-3 pozycjach. Multipozycyjność jest teraz w cenie. Niestety nie jest to już czas wielkich centrów, którzy czekają na piłkę pod koszem i tam zdobywają punkty. Te lata już minęły.

Przed sezonem w rozmowie z WP SportoweFakty spodziewał się pan tego, że Anwil może mieć problemy. Mówił pan: "trener Mihevc forsuje wysoki skład, a przecież europejskie i światowe trendy są zupełnie inne. To w latach 90. taka strategia mogłaby się sprawdzić, teraz już to nie działa".

I to już nie zapali. Na taką taktykę trenerzy innych drużyn spokojnie reagują. Trefl to pokazał w ostatniej kolejce, wcześniej lekcji Anwilowi udzielił Stelmet Enea BC, który pod ręką Tabaka prezentuje się znakomicie. Widać rękę Chorwata w tym zespole, który gra szybką, nowoczesną koszykówkę. Jest duża wymienność pozycji, to się po prostu dobrze ogląda. Zawodnicy wchodzą na 12-15 minut i robią swoje na boisku. Za to są opłacani, chwaleni przez trenera Tabaka. Anwil gra niestety przestarzałą koszykówkę. To są wstępne wnioski po 3-4 kolejkach. Uważam, że włocławianie muszą zmienić swój styl gry, żeby coś osiągnąć w tym sezonie. I na pewno sprowadzanie jednego zawodnika nie rozwiąże wszystkich problemów. Potrzeba większych zmian.

Jak pan postrzega samego Almeidę? Lubi pan jego styl gry?

Niekoniecznie. To chaotyczny zawodnik. Jak mu idzie, to jest wspaniale, ale czasami ma wariackie momenty, gdzie pozwala sobie na szalone akcje. Almeida jest typem gwiazdora, który w każdym spotkaniu potrzebuje 30 minut na boisku. To jest "samiec alfa". Sam jestem ciekaw, jakie będą relacje na linii trener Mihevc - Ivan Almeida. Czy po 1-2 nieudanych akcjach trener go ściągnie? I jak zareaguje sam Almeida? Będę to uważnie obserwował.

Który z zespołów pozytywnie zaskoczył na starcie nowego sezonu?

GTK Gliwice i Trefl Sopot. Gliwiczanie podobali się mi w dwóch pierwszych meczach. Widać, że dobrano mocnych zawodników zagranicznych. Szybko udało się ich wkomponować do drużyny. Widać, że chcą grać zespołowo, dzielić się piłką z innymi graczami. Ale nie ukrywam, że w tym sezonie chyba najmocniej - oprócz Polskiego Cukru Toruń - kibicuję drużynie z Sopotu. Tam jest ciekawy, z dużym charakterem trener Marcin Stefański. Bardzo mi się podoba to, że wierzy w polskich zawodników, daje dużo szans młodym graczom. Spójrzmy na Anwil. Są młodzi Tomaszewski i Pluta, którzy grali duże minuty w meczach przedsezonowych. Nie było widać, żeby byli słabsi od innych graczy. Przychodzi sezon i nagle mamy "czary-mary". Trener gra zachowawczo, stawia na graczy, których ściągnął do klubu, a młodzi będą grali po 2-3 minuty. Ja się z tym nie zgadzam i będę mówił o tym głośno.

Co z Polskim Cukrem Toruń? Niektórzy - po transferach zawodników zagranicznych - zaczęli odważnie mówić o walce o medale. Jest na to szansa?

Nie ma na to szans. Zabraknie sił zawodnikom polskim stanowiącym trzon drużyny. Po drugie - doświadczenia i szerokiej ławki. Nie wiem też, jak obcokrajowcy wkomponują się do zespołu. Spójrzmy na to, że Cel, Kulig, Perka, Diduszko mają po 33 lata i już pomału zmierzają ku końcowi kariery, na dodatek Cel i Kulig są mocno wyeksploatowani fizycznie - obaj sporo w ostatnim czasie grali w reprezentacji Polski. Potem jest ogromna dziura wiekowa, czyli totalny brak zawodników w wieku "prime" 25-30 lat. Są Wieluński 24 lata, ale zero doświadczenia w grze w PLK, Samsonowicz 22 lata - fajny gracz mentalnie, ale fizycznie za słaby, każdy silny gracz z pozycji 1-2 spokojnie sobie z nim poradzi. Mój syn Kuba - fizycznie jest już blisko gry w PLK, ale w ostatnich dwóch latach brak ogrania i łapania doświadczenia, czego potrzebuje każdy gracz. Co z tego, że pograł po 15-20 minut w sparingach, przyszła liga i... patrz przykład Tomaszewskiego i Pluty w Anwilu.

Zobacz także:
EBL. Kiedyś strefy Milicicia, teraz rządzi obrona Tabaka. Stelmet Enea BC demoluje rywali
NBA. Marcin Gortat: Nie byłoby bojkotu, gdyby w USA byli odpowiedni rządzący
EBL. Kamil Łączyński: Mocno zszedłem z ceny. Nie porzuciłem marzeń o grze za granicą [WYWIAD]

Źródło artykułu: