EBL. Anwil Włocławek. Nowy trener, stare problemy

Materiały prasowe / Andrzej Romański / Energa Basket Liga / Na zdjęciu: Marcin Woźniak
Materiały prasowe / Andrzej Romański / Energa Basket Liga / Na zdjęciu: Marcin Woźniak

Co prawda gra Anwilu Włocławek pod wodzą Marcina Woźniaka (nowego trenera) nieco się poprawiła, ale wydaje się, że dalszy progres jest możliwy tylko przy dokonaniu korekt w zespole.

Derbowe spotkanie z Polskim Cukrem Toruń (85:94) uwypukliło mankamenty w grze Anwilu Włocławek, klubie, który jako pierwszy w Energa Basket Lidze zdecydował się na zmianę trenera. Dejana Mihevca (bilans 2:5) zastąpił Marcin Woźniak, który do tej pory pełnił rolę asystenta.

Włocławianin w debiucie pokonał po zaciętym boju Legię Warszawa, wlewając nową nadzieję w serca kibiców. Mówiło się o nowym otwarciu dla Anwilu Włocławek, zespołu, który celuje w mistrzostwo Polski.

Jednak kilka dni później pojawiła się informacja o przymusowej przerwie, po tym jak pojawiło się ognisko koronawirusa we włocławskim zespole. Treningi przerwano, a zawodnicy udali się do domów na kwarantannę. To wybiło drużynę z rytmu. Co prawda były prowadzone treningi on-line, ale to nie samo co zajęcia taktyczne z piłką w hali. Zwłaszcza, że trener Woźniak chciał - po meczu z Legią - dokonać kolejnych korekt w zespole - m.in. udoskonalając obronę kombinowaną (strefę 1-3-1), którą preferował Igor Milicić. Woźniak był jego asystentem przez pięć lat.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: tak strzela syn legendarnego piłkarza

A zmiany (korekty) są potrzebne, co pokazał mecz w Toruniu. Co prawda początek spotkania był niezły, ale to głównie za sprawą świetnej skuteczności z obwodu (aż sześć "trójek" w pierwszej kwarce). Później do głosu doszli torunianie, którzy dyktowali warunki gry. Włocławianie nie mieli sposobu na ich powstrzymanie - gospodarze zdobyli aż 94 punkty. A to na pewno mocno martwi trenera Woźniaka, który dąży do tego, by Anwil był znany jako "zespół defensywny".

I tutaj pojawiają się problemy. Największy: Deishuan Booker. Już wszyscy w PLK wiedzą o tym, że Amerykanin jest fatalnym obrońcą. Koszykarz bardzo słabo radzi sobie z mocniejszymi fizycznie przeciwnikami. Rywale z premedytacją doprowadzają do sytuacji 1vs1, w których Booker często popełnia przewinienia (17 w 7 spotkaniach w PLK). Torunianie - głównie za sprawą doświadczonego Obiego Trottera - byli kolejnym zespołem w PLK, który wykorzystał mankamenty w grze obronnej 23-letniego Bookera.

Kolejnym problemem jest forma McKenziego Moore'a. Amerykanin, kreowany na jednego z liderów, nadal nie prezentuje się najlepiej. Ma problemy ze skutecznością, kreacją gry i decyzyjnością. Widać, że ostatnie miesiące w większości spędził na leczeniu urazu. Brakuje mu nieco dynamiki i szybkości. W niedzielnym spotkaniu miał 5 punktów (2/8 z gry), 6 zbiórek, 7 asyst, ale też 5 strat.

Nie przekonuje też Garlon Green. Cały czas brakuje mu tego błysku, który zapowiadali włocławscy działacze, gdy ogłaszali jego transfer. Tego też należało oczekiwać, bo przecież Amerykanin do Polski przyjeżdżał z dużym CV, jako były gracz Euroligi. Na razie tego jednak nie widać. Co prawda ma fragmenty dobrych zagrań, ale jest ich zdecydowanie za mało jak na wcześniejsze zapowiedzi. Na siedem rozegranych spotkań (w PLK) tylko w jednym był w stanie przekroczyć granicę dziesięciu i więcej punktów. Jego skuteczność pozostawia wiele do życzenia - 27 za 3, 38 z gry. Nie jest tajemnicą, że we Włocławku oczekują po nim znacznie więcej.

Zaskakuje za to pozycja w zespole Krzysztofa Sulimy. O ile Dejan Mihevc na niego stawiał (średnio koło 17-18 minut w meczu), to Marcin Woźniak praktycznie odstawił go na boczny tor (nic nie słychać o kontuzji podkoszowego). Doświadczony koszykarz w dwóch spotkaniach zagrał łącznie... niecałe 12 minut! W Toruniu w ciągu czterech minut zdobył 3 punkty, miał asystę, przechwyt i faul (sam też wymusił). Jego brak w rotacji nieco dziwi, zwłaszcza, że nie przekonuje Adrian Bogucki, dla którego gra we Włocławku to ogromne wyzwanie. 20-latek po raz pierwszy w karierze jest w zespole o mistrzowskich aspiracjach. Tylko jak na razie w jednym spotkaniu spędził na parkiecie 20 i więcej minut. Z Kingiem miał 7 pkt i 5 zbiórek w 23 minuty.

Brak Sulimy na "piątce" - przy problemach Boguckiego - zaskakuje, bo "Suli" to gwarant determinacji i zaangażowania. On nigdy nie odpuści, to walczak z krwi i kości. A tej zażartej walki nieco Anwilowi brakuje. Obrona w wielu fragmentach szwankuje, nie spisuje się tak, jakby oczekiwali tego włocławscy kibice. Oni wiele wybaczą, ale na pewno nie brak zaangażowania i determinacji. A jak mawiał klasyk: obrona to w znacznym stopniu chęci!

Komentarz Marcina Woźniaka po meczu z Polskim Cukrem Toruń (kkwłocławek.pl):

- Gratulacje dla torunian, dla trenerów Zawadki i Dukowicza. Wiedzieliśmy, że będzie to ciężki mecz, bo rywale wskoczyli na wyższy bieg. Torunianie w ostatnich spotkaniach zwyciężali w bardzo dobrym stylu. Wiedzieliśmy, że jeśli chcemy powalczyć z Polskim Cukrem, to nie możemy pozwolić im na łatwe punkty w ataku. W wygranych starciach notowali średnio 100 punktów, natomiast w przegranych meczach około 73. W tym aspekcie nie zrealizowaliśmy naszego planu defensywnego. Straciliśmy 94 pkt, a to zdecydowanie zbyt dużo. Było dużo błędów po naszej stronie. Dopuściliśmy do otwartych rzutów z dystansu. Za bardzo skupiliśmy się na pracy sędziów, co trzeba jak najszybciej wyeliminować. To się nie może więcej powtórzyć. W ataku przez moment kontrolowaliśmy sytuację, jednak za chwilę popełniliśmy proste błędy. Podejmowaliśmy sporo błędnych decyzji. Drużyna z Torunia to wykorzystała i zbudowanej przewagi nie odpuściła do końca.

Zobacz także:
Dominik Olejniczak - z pokorą idzie po swoje. Narodziny nowej bestii w PLK
EBL. Rolands Freimanis: Szukałem klubu, w którym będę wygrywał tytuły. I taki znalazłem [WYWIAD]
EBL. Szymon Szewczyk: Trener Woźniak zostawi serce. Brak pracy? Nie panikuję [WYWIAD]

Źródło artykułu: