To było naprawdę dobre spotkanie w hali Globus. Niespodzianka była o krok - do wygranej zabrakło doświadczenia.
- To naprawdę bolesna porażka szczególnie, że w czwartej kwarcie prowadziliśmy już wyraźnie. To dla nas lekcja, bo dalej dużo nauki przed nami - przyznał po meczu Martins Laksa, autor 17 punktów.
Cztery minuty przed końcem Start prowadził po punktach Mateusza Dziemby nawet 77:66, ale rywale z Saragossy zaliczyli serię 13:2. W ostatnich sekundach to i tak lublinianie byli bliżej sukcesu. Na osiem sekund przed końcem Kamil Łączyński wykorzystał jeden z dwóch rzutów wolnych i było 85:83.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: kapitalny gol w MLS. Takiej bramki nie powstydziłby się nawet Cristiano Ronaldo
Ostatnia akcja należała jednak do rywali. Luka Rupnik ruszył przez całe boisko, odegrał do D.J. Seeley'a, a ten trafiając zza łuku równo z końcową syreną przypieczętował jednopunktowy triumf ekipy Casademont Saragossa.
- Wróciliśmy z minus trzynaście w pierwszej kwarcie i w czwartej mieliśmy nawet jedenaście punktów przewagi. Niestety w końcówce popełniliśmy za dużo niepotrzebnych błędów i to jest powód, przez który nie zdołaliśmy wygrać tego spotkania - przyznał po meczu trener Startu David Dedek.
- To był nasz pierwszy mecz w BCL, a rywalem była ekipa z topu. Wierzę, że wyciągniemy dużo dobrego z tego meczu i będzie to dla nas wielka nauka. Na pewno zaczęliśmy za wolno, dopiero potem przyspieszyliśmy i zaczęliśmy grać twardo - dodał Dedek.
Laksa po spotkaniu był przybity okolicznościami porażki, ale jednak z perspektywy całego meczu znalazł pozytywne aspekty. - Dobrą wiadomością jest to, że pokazaliśmy, że potrafimy zagrać z tak trudnym rywalem. To był naprawdę dobry mecz w naszym wykonaniu - zakończył Łotysz.
Zobacz także:
Adam Waczyński w formie, Unicaja Malaga z kolejną wygraną w EuroCup
Demolka w Ostrowie, Stal ograła Kinga różnicą 32 punktów