EBL. Enea Astoria grała prawie u siebie. "Mecz miał dwie twarze, zadecydowała 3. kwarta"

WP SportoweFakty / Tomasz Fijałkowski / Na zdjęciu: Artur Gronek
WP SportoweFakty / Tomasz Fijałkowski / Na zdjęciu: Artur Gronek

Enea Astoria Bydgoszcz w sobotę zepsuła debiut Arged BMSlam Stali w Arenie Ostrów. Goście, którzy mogli czuć się jak u siebie w domu, triumfowali 86:78. - Kluczowy był początek trzeciej kwarty - powiedział po meczu Artur Gronek.

Zespół Enea Astorii Bydgoszcz rozegrał świetne trzydzieści minut w Ostrowie Wielkopolskim, dzięki czemu odniósł niezwykle ważne zwycięstwo w swoim kolejnym pojedynku w Energa Basket Lidze. Przy okazji ekipa z grodu nad Brdą popsuła Arged BMSlam Stali inaugurację w Arenie Ostrów. Można powiedzieć, że trybuny oraz parkiet w kolorach czerni i czerwieni jak najbardziej jej sprzyjały, bowiem klubowe barwy "Asty" są dokładnie takie same.

- Mecz miał w zasadzie dwie twarze. Jedna to sam początek, w którym Stal grała bardzo dobrze, a jej skuteczność w ataku wynikała z dobrej obrony. To właśnie przez to sami mieliśmy spory problem, popełniliśmy kilka niepotrzebnych strat i wykazaliśmy się złą selekcją rzutową. Z kolei w drugiej kwarcie wróciliśmy do gry i spotkanie się wyrównało - powiedział w studiu pomeczowym Artur Gronek, trener gości.

Świetna w wykonaniu drużyny z Bydgoszczy była w szczególności trzecia kwarta, wygrana 27:15. Do pewnego momentu gra w niej była bardzo wyrównana. Enea Astoria przycisnęła jednak w samej końcówce i zbudowała kilkunastopunktową przewagę. Szkoleniowiec przyjezdnych mimo to był zdania, że kluczowy był początek tej odsłony, gdyż ważne było to, aby nie pozwolić rywalom na szybki odjazd.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: kapitalne uderzenie na polu golfowym. Nagranie jest hitem

- Dużo rozmawialiśmy w szatni o tym, że pierwsze cztery minuty trzeciej kwarty mogą okazać się decydujące. Takie miałem przekonanie i chyba się nie pomyliłem, bo przeciwko ostrowskiemu zespołowi, mającemu spory potencjał ofensywny, trzeba zagrać dobrą obronę. Uważam więc, że ten początek drugiej połowy był kluczowy - stwierdził 35-letni trener.

Choć w bydgoskim zespole wyróżnić można wielu zawodników, to na słowa szczególnej pochwały zasługuje trójka podkoszowych. Markus Loncar, Tomislav Gabrić i Łukasz Frąckiewicz zanotowali w sumie 34 punkty i mieli 21 zbiórek, wygrywając bezpośrednią rywalizację z dużo bardziej doświadczonym trio Sobin-King-Mokros. Spośród niego jedynie chorwacki center zagrał na swoim poziomie, zapisując na swoim koncie 14 punktów, 9 zbiórek i 2 przechwyty.

- Moim zdaniem podkoszowa para Stali jest jedną z lepszych w lidze. Sobin i King są bardzo mocni, mają spore umiejętności, a przede wszystkim coś, co jest bezcenne - ogromne doświadczenie. Cieszy mnie to, że Frąckiewicz, Loncar czy Gabrić zagrali przeciwko nim fizycznie, ale dobrą pracę wykonali również obwodowi, utrudniając podanie do wysokich, zmuszając do tych dograń pod odpowiednim kątem, z dala od pomalowanego - dodał Gronek.

W ostatnich tygodniach widać wyraźną zwyżkę formy bydgoszczan. Oczywiście nie bez znaczenia dla wyniku w Ostrowie był brak w ekipie gospodarzy Jamesa Florence'a i Carla Lindboma, ale i goście nie zagrali w pełnym składzie, bowiem kontuzję leczy Paulius Dambrauskas, a chory jest Marcin Nowakowski.

Enea Astoria sezon rozpoczęła od bilansu 0-4, ale od tego momentu wygrała 6 meczów, przygrywając trzy. W środę czeka ją jednak najtrudniejsze jak dotąd zadanie, bowiem do Bydgoszczy zawita Zastal Enea BC Zielona Góra.

Czytaj także:
VTB. Iffe Lundberg show, Zastal Enea BC ograł markową ekipę z Rosji >>
Fatalne wieści dla lidera EBL. Wypada ważny gracz Legii Warszawa >>

Komentarze (0)