Gordon Hayward ma za sobą bardzo udany sezon. Po fatalnej kontuzji, której doznał na starcie rozgrywek 2017/18 nie było już śladu. Skrzydłowy znów dał się poznać jako niezwykle pożyteczny zawodnik po obu stronach parkietu, ale co najważniejsze - grał równo, co w sezonie tuż po urazie było jego największą bolączką. 30-latek znów powrócił tym samym do formy, którą prezentował jeszcze jako lider Utah Jazz.
Kontrakt, który obowiązywał go z Boston Celtics, zawierał opcję gracza w sezonie 2020/21. Hayward ostatecznie zdecydował się z niej jednak zrezygnować, odrzucając 34 miliony dolarów. Tym samym stał się niezastrzeżonym wolnym agentem, bowiem jego celem jest podpisanie dłuższej umowy. W kolejce po niego już ustawiają się chętni.
Głównymi zainteresowanymi są New York Knicks, którzy już przygotowali grunt pod jego zatrudnienie. W tym celu pozbyli się umów między innymi Taja Gibsona, Bobby'ego Portisa oraz Elfrida Paytona. Jeśli więc sztuka pozyskania Haywarda by im się nie udała, ponieśliby wielką porażkę. A na placu boju nie są sami.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Maria Szarapowa szykuje formę na święta
Poza nowojorczykami 30-latka w swoich szeregach widzieliby również Atlanta Hawks, a także Indiana Pacers. Obie te drużyny na pewno są w stanie skusić skrzydłowego lepszymi składami i gwarancją szybszej walki o najwyższe cele niż NYK, którzy są w trakcie bardzo głębokiej przebudowy
W sezonie 2019/20 Hayward notował średnio po 17,5 punktu, 6,7 zbiórki i 4,1 asysty, będąc jednym z liderów Boston Celtics. W play-offach tak kolorowo już jednak nie było, gdyż jego średnia zdobycz spadła do niecałych 11 "oczek".
Czytaj także:
Suzuki I liga - 11. kolejka rozłożona na trzy dni. Na początek i koniec hity >>
NBA. Kelly Oubre Jr. wzmocni Golden State Warriors. Transfer może kosztować klub aż ponad 80 mln dolarów >>