Na różne sposoby sternicy Anwilu Włocławek wraz ze sztabem trenerskim starają się skompletować skład drużyny na sezon 2009/2010. Począwszy od bezpośrednich negocjacji z agentami koszykarzy, poprzez obserwacje na campie w Las Vegas, a kończąc na testach w Hali Mistrzów. Właśnie we Włocławku od kilku dni trenuje Aleks Perka, lecz jak się okazuje, nie tylko on. Trener Igor Griszczuk przygląda się bowiem uważnie jeszcze jednemu zawodnikowi - Wojciechowi Baryczowi.
Choć lokalne media spekulowały, że testowanym graczem może być także były środkowy Basketu Kwidzyn Paweł Mróz, dziś już wiadomo, że o kontrakt we włocławskim Anwilu walczy mierzący 206 cm wzrostu silny skrzydłowy. Decyzja ta może budzić sporo kontrowersji, gdyż Polak nie grał w koszykówkę przez ostatnie dwa lata ze względu na przewlekłe problemy zdrowotne.
Kilka lat temu jednak Barycz uznawany był za jednego z najbardziej zdolnych zawodników swojego rocznika (1984). Nic więc dziwnego, że gdy miał zaledwie 19 lat sięgnął po niego wielki Benetton Treviso. Silny skrzydłowy jednak nigdy nie przebił się do podstawowego składu włoskiego giganta, co rok będąc wypożyczanym do takich klubów jak CoopSette Rimini czy Nouva Amg Sebastiani Rieti. W lato roku 2007 Polak postanowił wrócić się rodzinnego kraju i wybrał grę w Polpaku Świecie. Dobra passa zakończyła się jednak na drugim meczu sezonu, kiedy to Barycz doznał kontuzji kolana, która wyeliminowała go z gry na cały sezon. Uraz ten był również przyczyną absencji na polskich parkietach w minionych rozgrywkach, pomimo podpisanego kontraktu z AZS Koszalin.
Być może jednak właśnie Włocławek jest dobrym miejsce na powrót (choć właściwie lepsze byłoby stwierdzenie "prawdziwy debiut") na areny PLK. Przecież to właśnie Anwil w roku 2006 podał pomocną dłoń Zbigniewowi Białkowi, który wcześniej przez kilkanaście miesięcy pauzował z powodu kontuzji.