Łukasz Brylski: Byłeś już jedną nogą w Dallas, ostatecznie jednak zostaniesz w Orlando Magic. Jesteś rozczarowany z tego powodu?
Marcin Gortat: Nie, przede wszystkim cieszę się, że przez najbliższych pięć lat będę
miał możliwość gry w najlepszej lidze świata. W Orlando nie zamierzam się poddawać, będę walczył o jak najwięcej minut, także na pozycji silnego skrzydłowego, gdyż jak wiadomo nie mogę na nie liczyć zbyt wiele występując tylko na pozycji centra, na której mamy niesamowitego Dwighta Howarda.
Magic po zakończeniu sezonu wydają się być niezwykle aktywni na rynku transferowym. Pozyskali Vince'a Cartera, Ryana Andersona i Brandona Bassa. Konkurencja pod koszem będzie większa. Nie boisz się, że możesz na tym trochę stracić?
- Nie, tak jak wspominałem, nie położę się na parkiecie, tylko będę walczył o minuty. W swojej karierze nieraz musiałem bardzo mocno pracować na to, aby przebić się do gry i pokazać podczas meczu. Tak było także podczas mojego pierwszego sezonu w NBA.
Największą gwiazdą, która latem dołączyła do Magic jest Carter. Czy ten zawodnik jest tym, którego brakowało drużynie z Orlando?
- Uważam, że jest to dla nas ogromne wzmocnienie. Vince to zawodnik, który ma duże doświadczenie i świetną karierę, którą będzie kontynuował właśnie w Orlando. Jestem pewny, że wniesie wiele dobrego do naszej drużyny, przede wszystkim pozytywną energię, a także chęć zdobycia mistrzostwa. Na pewno ściągnięcie tego gracza było świetnym ruchem ze strony włodarzy Magic.
Bez wątpienia sezon 2008/09 możesz zaliczyć do tych udanych. Ugruntowałeś swoją pozycje w lidze, ludzie już wiedzą kim jest Marcin Gortat. Powiedz, jak to jest w wymową Twojego imienia. Nadal łamią sobie
języki w Orlando?
- Z biegiem czasu mają z tym coraz mniejsze problemy.
Chodzi mi między innymi o trenera van Gundy'ego. W jednym z wywiadów powiedziałeś, że czasem jak się do Ciebie zwraca po imieniu, to nie wiesz czy chodzi o Ciebie. Teraz chyba będzie miał okazję poćwiczyć,
ponieważ zostajesz w Magic.
- Tak, poza tym trener Van Gundy dostał ode mnie w prezencie program do nauki języka polskiego, co może okazać się pomocne (śmiech).
Zamierzasz się jeszcze zakładać z innymi koszykarzami, że jesteś w stanie wykonać wsad z linii rzutów osobistych?
- Zobaczymy. Zapewniam, że choć w trakcie sezonu nie pokazałem zbyt wielu wsadów, nadal potrafię je wykonywać. Dla mnie najważniejsze nie jest to w jaki sposób zdobywam punkty. Najważniejsze jest to, aby pomóc drużynie, a jeśli jest taka możliwość to dorzucić parę punktów i nie ma to znaczenia czy po wsadzie czy po rzucie spod kosza.
Może jakiś konkurs z Vincem Carterem?
- Wszystko okaże się na miejscu, w Orlando. Teraz skupiam się na przygotowaniach do mistrzostw Europy z kadrą Polski. Jedno jest pewne, po przyjściu Vince'a liczba ekspertów od podniebnych zagrań, których w zespole nie brakuje, wzrosła.
Spośród wszystkich kadrowiczów grałeś najdłużej, później campy dla młodzieży. A teraz przygotowania do wrześniowego Eurobasketu. Nie obawiasz się, że organizm w pewnym momencie się zbuntuje i zwyczajnie zabraknie Ci sił?
- Już od kilku lat nie mam żadnych wakacji, dlatego jestem do tego przyzwyczajony. Sił zabraknąć nie może, nie mogę doczekać się już mistrzostw i nie wyobrażam sobie, żeby zabrakło mi sił na grę w nich.
Wiele osób widzi Ciebie w roli zbawiciela drużyny narodowej. Poradzisz sobie z presją ze strony kibiców?
- Jak już wielokrotnie podkreślałem, nie wiem czy będę zbawicielem kadry. Wiem za to, że dla mnie najważniejsze jest to, aby pomóc jej w osiągnięciu jak najlepszych wyników. Nie liczy się to, ile zdobędę punktów w danym meczu i czy będę najbardziej efektownym zawodnikiem. Najważniejsze jest to czy wygramy dany mecz. Będę starał się pomóc naszej drużynie narodowej jak tylko będę umiał w każdym spotkaniu.
W ostatnim czasie polskie obywatelstwo otrzymał David Logan. Uważasz, że naturalizowanie tego koszykarza było dobrym pomysłem? W jaki sposób może on pomóc ekipie trenera Katzurina?
- Tak, uważam, że to dobry pomysł. David na pewno wniesie wiele pozytywnego do reprezentacji. Przede wszystkim amerykańską mentalność. Mogę zapewnić, że pomogę mu w zaaklimatyzowaniu się w naszej ekipie.
Jakie prognozy przed Eurobasketem? Na co stać "biało-czerwonych"?
- Mam nadzieję, że uda się powalczyć o medal i zagrać w drugiej fazie rozgrywek w mojej rodzinnej Łodzi. Mamy dobry zespół i wierzę, że powalczymy o dobry wynik przed polską publicznością, która wspomoże nas dopingiem.