W jedynym piątkowym meczu Energa Basket Ligi Legia Warszawa zmierzy się we własnej hali z Pszczółką Startem Lublin.
- Start to fizyczna drużyna. Mają swoją specyficzną obronę. Na pewno musimy zatrzymać ich szybki atak, wracać szybko do obrony, ale przede wszystkim grać swoje - przyznaje Dariusz Wyka, podkoszowy Legii.
Podopieczni Wojciecha Kamińskiego w domu czują się doskonale - we własnej hali wygrali 11 z 12 meczów. W Warszawie wygrać zdołał jedynie Enea Zastal BC Zielona Góra, a potrzebował do tego dwóch dogrywek.
ZOBACZ WIDEO: Liga Mistrzów. Michał Mieszko Gogol: Mogliśmy ugrać więcej z Zenitem
Start ma jednak swoje ambicje - nadal walczy też o "czwórkę" po rundzie zasadniczej. W Lublinie w końcu też znaleźli zawodnika, który ma wspomóc drużynę na rozegraniu. Wybór padł na Dustina Ware'a, który sezon rozpoczął w Kingu Szczecin. Tam notował średnio 9,8 punktu, 2,5 asysty i 1,8 zbiórki na mecz.
- Na pewno możemy oczekiwać, że przyjadą po zwycięstwo, na pewno się przed nami nie położą - przekonuje Nickolas Neal. Ten zwraca uwagę na to, że fatalny występ podczas Suzuki Pucharu Polski już dawno za Legią. - Mamy za sobą wiele ciężkich treningów na których nasza gra wyglądała dobrze - dodaje.
Co ważne. W pierwszym meczu obu tych zespołów Legia wygrała w Lublinie 82:79. Bohaterem tamtej konfrontacji był Justin Bibbins, autor 29 punktów, 6 asyst i 5 zbiórek. Dla Startu zatem priorytetem nie tylko będzie wygrana, ale i odrobienie strat. "Małe punkty" mogą mieć bardzo duże znaczenie na koniec rundy zasadniczej.
Legia Warszawa - Pszczółka Start Lublin / piątek 26 lutego, godz. 17:35
Zobacz także:
Błyszczał w Zastalu, teraz spłaca kredyt zaufania w CSKA. Debiut jak marzenie
Arged BMSlam Stal w końcu odkryła swoją ostatnią kartę