Podopiecznym Jarosława Zawadki do końca pozostały trzy spotkania. Już w poniedziałek czeka ich konfrontacja z Pszczółką Startem Lublin.
- Musimy wyjść na parkiet silni, agresywni, ale przede wszystkim grać razem i mądrze. Jeśli zagramy tak przez 40 minut, to jesteśmy w stanie wygrać - przekonuje Keyshawn Woods.
Polski Cukier zagra już bez presji. Po drugiej stronie stanie z kolei drużyna, która w ostatnim czasie zawodzi - jeszcze niedawno lublinianie mieli szansę na "czwórkę", a teraz są na 7. miejscu w tabeli Energa Basket Ligi.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: rajskie wakacje seksownej tenisistki
Rozczarowanie większe jest jednak po stronie gospodarzy. - Ten sezon był dla nas pełen wzlotów i upadków. Liczyliśmy na więcej oraz na to, że będziemy mogli pokazać się w play-off - dodał Woods.
Największym problemem i jedną z głównych przyczyn, dlaczego nie zagrają w fazie play-off, są końcówki spotkań. Niejednokrotnie "Twarde Pierniki" traciły przewagę i przegrywały na finiszach. Ich gra w kluczowych momentach spotkań rozsypywała się.
Jak będzie tym razem? W Toruniu myślą o pozytywnym zakończeniu tego sezonu, do którego pozostały im trzy pojedynki - wszystkie rozegrają w domu. Start przegrał 5 z 7 ostatnich meczów i w Grodzie Kopernika również chciałby się odbudować.
Problemem z pewnością jest brak Martinsa Laksy. Łotysz, najlepszy strzelec Pszczółki ze średnią 14,6 punktu na mecz, ma problemy z plecami przez które opuścił dwa ostatnie spotkania z MKS-em Dąbrowa Górnicza i Treflem Sopot.
Polski Cukier Toruń - Pszczółka Start Lublin / poniedziałek 15 marca, godz. 17:35
Zobacz także:
Michał Sokołowski kluczowy. Polak niezbędny dla De'Longhi Treviso
Polak w drodze po koronę. W Bundeslidze jest nie do zatrzymania