WNBA: Niesamowity ścisk na Wschodzie w walce o play off

Takiej walki czterech drużyn o trzy miejsca premiowane awansem do fazy play off nie było chyba jeszcze nigdy. W Konferencji Wschodniej walka trwa już od dawna, udział w tej walce biorą drużyny Washington Mystics, Connecticut Sun, Chicago Sky i Atlanta Dream. Minionej nocy wygrane odniosły te dwie ostatnie drużyny. Pierwszej miejsce w tej konferencji należy do Indiany Fever. Najlepsza obecnie drużyna ligi ostatniej nocy rozbiły aktualne mistrzynie z Detroit.

Krzysztof Kaczmarczyk
Krzysztof Kaczmarczyk

Atlanta Dream, która jest jednym z objawień tegorocznego sezonu. Po dramatycznym ubiegłorocznym sezonie, gdzie jako debiutant w WNBA ekipa Dream zdołała wygrać zaledwie 4 spotkania, w tym sezonie walczy o udział w fazie play off. Minionej nocy ekipa z Atlanty odprawiła we własnej hali Seattle Storm. Dream do sukcesu poprowadziła Sancho Lyttle, która wywalczyła 20 punktów.

- Nie myślimy jeszcze o fazie play off. Na razie staramy się wygrywać każdy kolejny mecz. Wszystkie jesteśmy razem i od przerwy na WNBA All Star wszystko idzie w dobrym kierunku - powiedziała po meczu Lyttle.

Wśród Storm 25 punktów wywalczyła Lauren Jackson. Australijka przed meczem miała na swoim koncie 4,999 punktów. W 3 minucie meczu stała się czwartą zawodniczką w historii ligi WNBA, która przekroczyła barierę 5,000 punktów. Wcześniej tej sztuki udało się dokonać Lisie Leslie, Tinie Thompson i Katie Smith.

- Nie dbam o to ile ja zdobędę punktów. My potrzebujemy teraz zwycięstw, ale nie gramy aktualnie tak dobrze, żeby je osiągnąć - powiedziała po meczu Jackson.

Ekipa Storm dobrze kierowała Sue Bird, która na swoim koncie zapisała 12 asyst. Bird miała jednak problemy ze skutecznością, bo trafiła zaledwie 4 z 13 oddanych rzutów.

Równie ważną wygraną co Atlanta Dream, odniosła drużyna Chicago Sky. Tym razem Sky we własnej hali okazały się lepsze od Minnesoty Lynx. Duży wkład w ten sukces miała rezerwowa Erin Thorn, która uzbierała aż 17 punktów, będąc najskuteczniejszą zawodniczką swojego zespołu.

Sky wygrały różnicą zaledwie 3 punktów, podczas gdy na 3 minuty przed końcową syreną prowadziły 70:58. "Rysice" zdołały jednak trafić cztery razy za 3 punkty i zminimalizowały straty do stanu 76:77 na 18 sekund. Sukces Sky zapewniła Jia Perkins, która skutecznie wyegzekwowała dwa rzuty osobiste.

- W końcówce starałam się podnieść nasz zespół i uświadomić, że to przecież jeszcze nie koniec meczu. Trafiłyśmy kilka trójek i wróciłyśmy do gry. Miałyśmy swoją szansę na doprowadzenie do dogrywki. Jestem dumna z tego naszego powrotu do gry, ale jednocześnie rozbita tym, że się nie udało - powiedziała po meczu Wiggins, która wywalczyła 14 punktów.

Wśród Sky kolejny dobry mecz na swoim koncie zapisała Candice Dupree, która zapisała kolejne double-double w swoich statystykach. Tym razem wywalczyła 14 punktów i 14 zbiórek.

O tym, że kobieta zmienną bywa, nie trzeba nikogo przekonywać. Jak by na kolejny dowód napo twierdzenie tej tezy, można podać przykład drużyny Los Angeles Sparks. Ekipa z Hollywood, która walczy jak lew o awans do fazy play off, dzień wcześniej uległa Sacramento Monarchs we własnej hali. Dodajmy, że nie ma gorszej drużyny od Monarchs w całej lidze. Tym razem podopieczne Michaela Coopera nie miały już żadnych problemów z odprawieniem "Monarchiń" i to na ich terenie, wygrywając 78:61.

Kluczem do sukcesu była postawa Candace Parker, która zdobyła w całym meczu 18 punktów, a pojedynek rozpoczęła od sześciu skutecznych rzutów. Właśnie ten okres był najważniejszy, gdyż Sparks zdołały wtedy zbudować dwucyfrową przewagę, którą dowiozły już do końca meczu.

- Ostatniej nocy zbudziliśmy ze snu prawdziwego giganta. One przegrały ostatnie swoje dwa mecze z najgorszymi zespołami w lidze. Przybyły tutaj dzisiaj z jasnym celem, rządne sukcesu. One były zupełnie innym zespołem, w porównaniu z tym z meczu w LA - powiedziała Ticha Penicheiro, rozgrywająca Sacramento Monarchs.

Po tym sukcesie w obozie Los Angeles ponownie odżyły nadzieje na awans do fazy play off. To zadanie będzie jednak niezwykle trudne i chyba raczej niewykonalne..

Wyniki:

Atlanta Dream - Seattle Storm 88:79
(S.Lyttle 20, A.McCoughtry 16, E.DeSouza 13, I.Castro Marques 11 - L.Jackson 25, S.Cash 12, T.Wright 12, C.Little 9)

Indiana Fever - Detroit Shock 82:59
(K.Douglas 19, B.January 17, E.Hoffman 11, T.Catchings 10 - S.Zellous 16, K.Braxton 8, C.Ford 8, K.Haynie 7)

Chicago Sky - Minnesota Lynx 79:76
(E.Thorn 17, C.Dupree 14, S.Fowles 14, D.Canty 13 - R.Hodges 25, C.Wiggins 14, C.Houston 12, R.Montgomery 6)

San Antonio Silver Stars - Phoenix Mercury 106:89
(S.Young 25, B.Hammon 21, A.Wauters 13, M.Frazee 12 - D.Taurasi 21, C.Pondexter 20, L.Willingham 8, T.Smith 7)

Sacramento Monarchs - Los Angeles Sparks 61:78
(N.Powell 20, R.Brunson 14, D.Walker 10, H.Maiga-Ba 9 - C.Parker 18, N.Quinn 14, D.Milton-Jones 13, L.Leslie 12)

Pomóż nam ulepszać nasze serwisy - odpowiedz na kilka pytań.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×