NBA. Mistrzowie w natarciu! Suns nie mieli odpowiedzi na LeBrona i Davisa

Getty Images / Christian Petersen / Na zdjęciu: koszykarze Los Angeles Lakers
Getty Images / Christian Petersen / Na zdjęciu: koszykarze Los Angeles Lakers

Los Angeles Lakers przejęli kontrolę nad serią z Phoenix Suns. Aktualni mistrzowie wykazali się dużą determinacją, nie przeszkodził im nawet gorszy dzień strzelecki.

Trafili tylko 7 na 28 oddanych rzutów za trzy, popełnili 20 strat, mieli słaby początek meczu. To wszystko okazało się bez znaczenia, bo Los Angeles Lakers pokonali Phoenix Suns 109:95 i w serii do czterech zwycięstw, prowadzą już 2-1.

Mistrzowie NBA po zmianie stron wrzucili wyższe obroty, trzecia kwarta zakończyła się wynikiem 33:23, a na początku czwartej odsłony zrobiło się nawet 91:70. LeBron James bawił się z rywalami i znów udowodnił, że jest nie do zatrzymania. Gwiazdor Lakers miał 21 punktów, sześć zbiórek, dziewięć asyst i pomimo siedmiu strat, najwyższy wskaźnik plus/minus w całym zespole (+15).

Anthony Davis zanotował 34 "oczka" i 11 zbiórek. Skrzydłowy wykorzystał przy tym 12 na 14 wykonywanych wolnych. Suns nie mieli odpowiedzi na duet James - Davis, słabo spisywał się ich lider, Devin Booker (19 punktów, 6/19 z gry), a na domiar złego uraz barku wciąż poważnie dokucza Chrisowi Paulowi. CP3 przez problemy zdrowotne spędził na parkiecie tylko 27 minut, a zespół z Arizony był w tym czasie o 20 punktów słabszy od "Jeziorowców".

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Jest moc. Nietypowy trening Wildera

Miami Heat wspierało w czwartek 17 tys. kibiców, ale koszykarze trenera Erika Spoelstry znów spisali się fatalnie. Milwaukee Bucks w drugim meczu pierwszej rundy fazy play-off pokonali drużynę z Florydy 132:98, teraz spotkanie zakończyło się różnicą aż 29 punktów.

Goście z Wisconsin już po trzech kwartach prowadzili 86:60 i Mike Budenholzer nie musiał nawet eksploatować swoich liderów. Giannis Antetokounmpo w 33 minuty zdobył 17 punktów, 17 zbiórek i pięć asyst, a Jrue Holiday miał 19 "oczek" oraz 12 asyst. Bucks zdominowali rywali w walce pod koszem, co potwierdza spora różnica w zebranych piłkach (55-42).

Wszystko mówi fakt, że Heat, przegrywając 84:113, doznali najbardziej dotkliwej porażki w play-offach na własnym parkiecie w historii klubu. Trevor Ariza nie oddał ani jednego celnego rzutu w całym spotkaniu, Goran Dragić trafił zaledwie 3 na 14 oddanych prób, a Duncan Robinson wywalczył... dwa "oczka".

Jimmy Butler po drugim meczu serii, szukając pozytywów, powiedział, że "gorzej już być nie może". Rzeczywistość pokazała, że jednak może. Bucks prowadzą już 3-0 i są o krok od awansu do półfinału Konferencji Wschodniej. Żaden zespół w historii NBA nie odrobił takiej straty. - Nie martwimy się tym. Musimy kontrolować to, co możemy kontrolować i sprawić wreszcie, żeby nasza praca popłaciła - komentował w rozmowie z mediami Butler, lider ubiegłorocznych finalistów.

Wyniki:

Miami Heat - Milwaukee Bucks 84:113 (14:26, 22:23, 24:37, 24:27)
(Butler 19, Adebayo 17, Bjelica 14 - Middleton 22, Holiday 19, Antetokounmpo 17)

Stan serii: 3-0 dla Bucks

Los Angeles Lakers - Phoenix Suns 109:95 (27:28, 16:12, 33:23, 33:32)
(Davis 34, James 21, Schroder 20 - Ayton 22, Booker 19, Payne 15)

Stan serii: 2-1 dla Lakers

Portland Trail Blazers - Denver Nuggets 115:120 (30:39, 29:25, 20:20, 36:36)
(Lillard 37, McCollum 22, Powell 18 - Jokić 36, Rivers 21, Porter Jr. 15)

Stan serii: 2-1 dla Nuggets

Czytaj także: Wielka odpowiedź Lakers! Dramat Clippers, Mavericks znów ich pokonali
Prawdziwa przepaść. Koszykarz New York Knicks zdeklasował swoich rywali

Komentarze (3)
avatar
Gekon
28.05.2021
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
I na tyle się zdała druga pozycja Suns na zachodzie. Mecz mogą jeszcze u siebie wygrać, ale to wg mnie maks. Było już pisane, że pecha będzie miała ta drużyna która trafi w pierwszej rundzie na Czytaj całość
avatar
Stefan Wąsik
28.05.2021
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
No tak 
avatar
Romano
28.05.2021
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Przegrywając 3:0 Butler mówi że się nie martwi. Czy on ma równo pod sufitem. Już jest po serii.