Phoenix Suns pokonali Los Angeles Clippers 4-2, triumfując w środę w hali Staples Center 130:103. Genialnie w szóstym meczu serii spisał się Chris Paul, który jest w NBA od 2005 roku, a teraz po raz pierwszy awansował do finału.
36-letni absolwent uczelni Wake Forest rzucił aż 41 punktów, miał też osiem asyst i trzy przechwyty, a w całym spotkaniu nie popełnił ani jednej straty. Lider zespołu z Arizony wykorzystał w sumie 16 na 24 oddane rzuty z pola, w tym 7 na 8 za trzy.
- Jestem bardzo szczęśliwy, bo wiem, co ten sukces dla niego znaczy. Widziałem ogrom pracy, jaki w to włożył, jak podnosił się po ciężkich kontuzjach. Nikt nie wiedział, czy Chris jeszcze kiedykolwiek znajdzie się w takim położeniu, czy uda mu się awansować do finału. A on to zrobił - mówił w rozmowie z mediami trener Monty Williams, który współpracował już z Paulem w New Orleans Hornets.
Suns przypieczętowali zwycięstwo na Zachodzie solidnym sukcesem. Clippers robili, co mogli, żeby przedłużyć sezon i doprowadzić do siódmego, decydującego spotkania, ale kiedy Chris Paul pojawił się na parkiecie w trzeciej kwarcie, rozwiał wszelkie wątpliwości.
Gospodarze zanotowali wtedy serię 10-0 i zbliżyli się do rywali na zaledwie siedem punktów (82:89). CP3 w odpowiedzi zdobył osiem "oczek" z rzędu, dwa razy trafił za trzy, a Suns znów odskoczyli na bezpieczny dystans (97:83) i było po wszystkim. Maestro Paul dominował jeszcze w czwartej kwarcie, którą jego zespół wygrał 33:20, a on po końcowej syrenie eksplodował z radości.
- To wspaniałe uczucie. Towarzyszy mi teraz wiele emocji, tak dużo się wydarzyło - powiedział łamiącym głosem Paul w rozmowie z dziennikarką ESPN Rachel Nichols, po czym przeprosił ją i przerwał wywiad. Poszedł celebrować sukces razem ze swoim zespołem. Suns awansowali do finału NBA po raz pierwszy od 1993 roku.
Devin Booker dodał 22 punkty, a środkowy DeAndre Ayton miał 16 "oczek" oraz 17 zbiórek. Goście umieścili w koszu aż 17 na 31 oddanych rzutów za trzy, a Clippers trafili 12 na 39 takich prób. Była też spora różnica w zbiórkach (47-32 na korzyść Suns).
Marcus Morris wywalczył 26 punktów dla drużyny z Hollywood, a Paul George zapisał przy swoim nazwisku 21 "oczek". Zabrakło im wsparcia ze strony Kawhiego Leonarda, którego z gry w finale Konferencji Zachodniej wykluczyła kontuzja kolana. Clippers i tak osiągnęli historyczny wynik, bo po raz pierwszy znaleźli się na tym etapie fazy play-off.
Suns w finale NBA zmierzą się ze zwycięzcą pary Milwaukee Bucks - Atlanta Hawks, tam aktualny stan rywalizacji to 2-2.
Wynik:
Los Angeles Clippers - Phoenix Suns 103:130 (29:33, 28:33, 26:31, 20:33)
(Morris 26, George 21, Cousins 12 - Paul 41, Booker 22, Crowder 19)
Stan serii: 4-2 dla Suns
Czytaj także: Jakub Garbacz: Wyjść ze strefy komfortu. MVP polskiej ligi mówi o kulisach wielkiego transferu [WYWIAD]
Polacy pojechali do Kowna po coś specjalnego. "Mamy swoje nadzieje, ale rozumiemy sytuację"
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: seksowna Lindsey Vonn z nowym wyzwaniem. "Pierwszy raz bez liny"