W grupie reprezentacja Polski zagra z Angolą i Słowenią, potem na drodze do Tokio stanie być może Litwa, a na igrzyska poleci tylko jeden z tych zespołów. Stawka jest "gruba".
- Do tej pory igrzyska olimpijskie oglądaliśmy tylko w telewizji. Marzeniem każdego sportowca jest wziąć w nich udział, poczuć tą atmosferę. To byłoby spełnienie naszych marzeń - przyznaje Mateusz Ponitka.
Zdaje sobie też sprawę, że notowania innych stoją zdecydowanie wyżej. - Mamy swoje duże nadzieje, ale rozumiemy sytuację. Wiemy, że nie jesteśmy na tym turnieju faworytem - dodaje.
ZOBACZ WIDEO: Droga do Tokio: Małachowski i Włodarczyk
We wtorek pierwszym rywalem Biało-Czerwonych będzie reprezentacja Angoli. - Mamy swoje cele. Każdy przyjechał wygrać. Ważne jest, żeby jutro dobrze zacząć. Na tym się skupiamy - mówi kapitan Polaków.
Wszyscy w drużynie zdają sobie sprawę, jak duże wyzwanie czeka na podopiecznych Mike'a Taylora. Rola "underdoga" może w tym wszystkim nieco pomóc, bo największa presja ciążyć będzie jednak na Litwinach i Słoweńcach - to oni są typowani na głównych faworytów.
- Wielu w nas nie wierzy, ale my przyjechaliśmy zrobić coś specjalnego - mówi Ponitka. - To dla nas wielka okazja napisać kawałek pięknej historii dla polskiej koszykówki. Nie pamiętam kiedy ostatnio byliśmy na igrzyskach...
W fazie grupowej Polacy zagrają z Angolą (wtorek 29 czerwca, godz. 15:30) i Słowenią (czwartek 1 lipca, godz. 15:30). Do półfinału turnieju w Kownie awans uzyskają dwie najlepsze drużyny. W drugiej grupie rywalizować będą Litwa, Korea Południowa i Wenezuela.
Zobacz także:
Wielki sukces reprezentanta Polski! Teraz czas na kadrę i walkę o igrzyska w Tokio
Jakub Garbacz: Wyjść ze strefy komfortu. MVP polskiej ligi mówi o kulisach wielkiego transferu