Dwa lata temu reprezentacja Rosji rzutem na taśmę wywalczyła złoty medal Mistrzostw Europy, pokonując w finale gospodarzy i wielkich faworytów tamtejszej imprezy, reprezentację Hiszpanii. Viktor Khryapa był jednym z głównych architektów sukcesu "Sbornej", notując w każdym spotkaniu bardzo wszechstronne statystyki w postaci 11,2 punktu, 7,8 zbiórki, 3,2 asysty i 2,1 przechwytu. Obecnie koszykarz uważa jednak, że powtórzenie triumfu sprzed dwóch lat jest mało prawdopodobne.
- Łatwiej jest wejść na szczyt, niż się na nim utrzymać. Turniej będzie ciężki, a my mamy młody zespół, w którym doszło do zmiany warty i nie ma już połowy tamtej ekipy, która wywalczyła sukces - tłumaczy 27-letni skrzydłowy. - Na pewno nikt nie położy się przed nami na parkiecie, ale z drugiej strony żadna ekipa nie będzie też nas nie zlekceważy. Obecnie myślę o tym, byśmy w miarę nieźle przeszli pierwszą rundę. Potem wszystko może się zdarzyć - dodaje zawodnik.
Kto zatem jest faworytem według Rosjanina? - Wygra ten, kto będzie grał koszykówkę mądrą, twardą i bezpardonową, a także będzie w pełni swojej formy - ucieka od odpowiedzi koszykarz. Zapytany o konkretną drużynę, wskazuje jednak - W mojej ocenie Hiszpania i Grecja to na teraz dwie najlepsze drużyny w Europie. Lubię również styl reprezentacji Słowenii, ale im zawsze coś staje na przeszkodzie. Może teraz okażą się czarnym koniem imprezy? - zastanawia się Khryapa.
Zapytany o reprezentację Polski, skrzydłowi CSKA Moskwa odpowiada - Rola gospodarza nie jest łatwa, ale od zawsze wiadomo, że gospodarzom pomagają nawet ściany. Polacy będą nieobliczalni i mogą zajść w turnieju bardzo daleko.
Obecnie Rosjanie uczestniczą w Turnieju Akropolu. W pierwszym meczu przeciwko reprezentacji Litwy, podopieczni Davida Blatta musieli uznać wyższość rywali 61:78. Dla Rosji najwięcej oczek zdobyli Kelly McCarty (13) oraz Sergey Monya (11). Khryapa zagrał zaledwie osiem minut i nie zdobył żadnego punktu.