"Stres, który przeżywam na nowo, jest straszny". Następna koszykarka przerwała milczenie

Reportaż WP SportoweFakty odbił się tak szerokim echem, że koszykarki zebrały się na odwagę i ujawniają się jedna po drugiej. Teraz ogromną odwagą wykazała się Anna Markowska, która przyznaje, że nagłośnienie afery jest dla niej bardzo trudne.

Robert Czykiel
Robert Czykiel
W czwartek cała Polska dowiedziała się o tym, co przez lata działo się w SMS-ie Łomianki, a to za sprawą reportażu WP SportoweFakty. Kilkanaście koszykarek opowiedziało, jak wobec nich zachowywał się trener Roman Skrzecz. Wyzwiska, przemoc psychiczna, molestowanie seksualne... Takie zarzuty padają pod adresem znanego szkoleniowca.

Zawodniczki opowiedziały swoje historie, bo miały zapewnioną anonimowość. W tekście wypowiadały się pod zmienionymi imionami. Publikacja reportażu sprawiła, że koszykarki zaczęły się ujawniać. Właśnie następna wykazała się ogromną odwagą. To 22-latka Anna Markowska.

"Jestem jedną z osób które wypowiedziały się w artykule na temat terroru jakie zgotował nam trener Roman Skrzecz. Pisze to po jednym ze swoich ataków paniki jakie miały miejsce po publikacji jak i przed nim. Cały ten stres, który przeżywam na nowo jest straszny. Wspomnienia, które zamknęłam w tak zwanym pudełku powróciły… Mówię dość!!! Przerywam milczenie. W artykule dla Sportowych Faktów WP opisałam swoje traumatyczne przeżycia, nie pod swoim nazwiskiem, lecz jako Agnieszka" - pisze na Facebooku.

ZOBACZ WIDEO: Mocne słowa po aferze w elitarnej szkole koszykarskiej. "Związki stosują zmowę milczenia. Chronią pracowników i trenerów"

Markowska tłumaczy, że zdecydowała się opowiedzieć swoją historię, aby inne młode zawodniczki nie spotkał taki sam los. Najtrudniejszy był moment, gdy dziennikarz Dariusz Faron zadzwonił po raz pierwszy, bo wróciły wspomnienia. Teraz jednak z nadzieją spogląda na przyszłość.

"Chce tylko zaznaczyć, że moje i moich koleżanek działania nie są atakiem na SMS. Jestem pełna nadziei, że wnioski zostały wyciągnięte po odejściu trenera Romana ze szkoły i teraz młode zawodniczki będą tam tak samo zakochane w koszykówce, jak wtedy kiedy wzięły piłkę pierwszy raz do ręki. Chce tylko podkreślić, że nie jest to żadna zemsta, lecz uświadomienie młodych zawodniczek, że takie zachowania nie są normalne i mają prawo aby się bronić!".

Absolwentka SMS-u Łomianki rozczarowana jest tylko jednym faktem. Chodzi o dyrektorkę, która w pełni stanęła po stronie trenera. Duma jednak ją rozpiera, że tak wiele koleżanek zebrało się na odwagę, by przerwać zmowę milczenia.

"Sam w sobie tekst tak mnie nie zdziwił, ponieważ połowy tych zachowań byłam świadkiem. Niestety wypowiedź naszej już byłej Pani Dyrektor po prostu boli najbardziej… Dziękuje wszystkim wszystkim tym, które postanowiły się ujawnić bądź zostać anonimowe. Chce wam tylko powiedzieć, że jesteście wspaniałe i każda z was jest bohaterka! Wielkie brawa i szacunek za odwagę, bo sama wiem jakie to ciężkie wracać do wspomnień, które wyrządziły nam tyle krzywdy i cierpienia. Pamiętajcie, nie jesteśmy same. Głęboko wierze w zmianę w żeńskiej koszykówce" - kończy Markowska.

TU SZUKAJ POMOCY:
Jeśli chcesz porozmawiać z psychologiem albo znasz kogoś, kto potrzebuje pomocy, dzwoń pod bezpłatny i całodobowy numer Niebieskiej Linii (800 12 00 02) lub Telefonu zaufania dla Dzieci i Młodzieży (116 111). Możesz też napisać maila - adresy znajdziesz na powyższych stronach.

"Nie mogę siedzieć cicho!". Koszykarka apeluje po głośnym reportażu >>

Afera w elitarnej szkole sportowej. "To ja jestem Pauliną z reportażu" >>

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×