W sezonie 2019/2020 Marek Popiołek był asystentem Roberta Witki w HydroTrucku. Od kilku miesięcy jest pierwszym trenerem radomskiej drużyny i w meczu otwierającym nowe rozgrywki zadebiutował oficjalnie w tej roli. Mimo iż jego podopieczni prowadzili w pewnym momencie różnicą nawet osiemnastu punktów, w kluczowych momentach wypuścili prowadzenie z rąk i przegrali z Grupą Sierleccy Czarnymi Słupsk 80:83.
Nie potrafili "skończyć" meczu
Beniaminek Energa Basket Ligi przechylił na swoją stronę szalę zwycięstwa w ostatnich fragmentach spotkania w hali MOSiR-u. - Czarni wykazali się ogromnym charakterem i pomimo tego, że przegrywali znaczną ilością punktów w pierwszej połowie, mieli charakter, żeby ten mecz do końca "wyciągnąć", a my nie potrafiliśmy go właściwie "skończyć" - przyznał Popiołek.
- Myślę, że rzuca się w oczy to, że w pierwszej połowie bardzo dobrze dzieliliśmy się piłką, zachowaliśmy dobre ustawienie w ataku, nikt nie przetrzymywał piłki, zaliczyliśmy 12 asyst, natomiast w drugiej połowie tylko dwie - zwrócił uwagę trener HydroTrucku. - Straty - trzy w pierwszej połowie, osiem w drugiej. Musimy dobrze to sobie przeanalizować - kontynuował.
Zbyt duża łatwość rywali pod koszem
- Odnośnie obrony, również pojawił się problem w czwartej kwarcie. Aż sześć zbiórek ofensywnych zespołu ze Słupska w tej części i ogromna łatwość, z jaką dostawali się pod naszą obręcz. Były to przede wszystkim penetracje Garretta czy dobitka Witlińskiego - podkreślił szkoleniowiec radomian. Czarni zanotowali 12 zbiórek w ataku przy dziewięciu takich zagraniach gospodarzy. Najbardziej we znaki dał się miejscowym wspomniany William Garrett, autor aż 32 punktów.
- Musimy popracować nad naszym systemem defensywnym, aby ograniczyć punkty zdobywane spod naszego kosza. Gratulacje dla Słupska, natomiast my będziemy pozytywnie patrzyli w przyszłość, będziemy trenowali w jeszcze bardziej przemyślany sposób, aby jak najlepiej przygotować się do meczu w Szczecinie - zapowiedział Popiołek.
Walka przez pełne 40 minut przyniosła przeciwnikom skutek
Anthony Ireland zaznaczył, że kluczowa dla końcowego rezultatu była zaciekłość, z jaką walczyli goście do ostatniej syreny. - Chciałbym pogratulować drużynie ze Słupska, ponieważ grali z nami bardzo twardo przez pełne 40 minut i to przyniosło im skutek. Byli do nas dobrze przygotowani i wykorzystali wszystkie nasze słabe momenty - nie ukrywał zdobywca 11 "oczek", siedmiu asyst i pięciu zbiórek.
- Ten mecz może nam pomóc, ponieważ pozostanie po nim zły smak, co pozwoli zmotywować się na kolejne spotkanie. To dla nas lekcja, możemy wyciągnąć z niej dużo wniosków i pozytywów, ponieważ popełniliśmy wiele błędów, więc wychodząc na trening, będziemy wiedzieć, nad czym mamy pracować. Bardzo źle się stało, że przegraliśmy, nie dopisywało też nam szczęście. Mamy bardzo duży potencjał, wierzę, że podejdziemy do kolejnego spotkania zmotywowani i pokażemy to, co potrafimy - zakończył Ireland.
Czytaj również:
>> Czy takie show może się powtórzyć? Fani mogą ostrzyć sobie zęby
>> LaMarcus Aldridge miał problemy z sercem. Teraz wraca do NBA
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: polska mistrzyni i 110 kg ciężaru. Jest moc!