- Fajnie się ułożyło, że mecz był telewizyjny. Ludzie, którzy oglądają zawsze lubią dobry atak, rzuty trzypunktowe. Tego było rekordowo dużo. Skuteczność była rewelacyjna. W meczu z Czarnymi dostaliśmy nauczkę, bo graliśmy nieźle przez 38 minut. Mieliśmy mecz do wygrania i wypuściliśmy go z rąk w ostatnim momencie - przyznał na konferencji prasowej po meczu z Kingiem trener Marek Popiołek.
HydroTruck po ciekawych zagranicznych transferach przed sezonem był stawiany w gronie kandydatów do play-offów, a nie, jak w ostatnich latach wśród ekip walczących o utrzymanie. Porażka 80:83 z Grupą Sierleccy Czarnymi Słupsk była niespodzianką, ale już wtedy radomianie w świetnej pierwszej kwarcie pokazali, jak chcą grać.
- Pracowaliśmy przez cały tydzień żeby być mądrzejsi w końcówce, aby wygrać. Bardzo się cieszę, że stało się to już w drugiej kolejce, bo zespół ze Szczecina ma wielu bardzo twardych fizycznie zawodników. W odróżnieniu do pierwszego meczu pokazali bardzo dobrą skuteczność - ocenił szkoleniowiec HydroTrucka.
ZOBACZ WIDEO: Sebastian Świderski stawia ważne pytanie. "Co się stało, że nagle nasza kadra zagrała bardzo dobre zawody?"
Tym razem jego zespół musiał odrabiać straty, bo przegrywał 20:36. Jeszcze przed przerwą zbliżył się do Kinga (50:54), a po zmianie stron zaatakował aplikując rywalowi aż 62 punkty. - W drugiej połowie ograniczyliśmy straty. Mieliśmy ich tylko siedem, ale chciałbym jeszcze mniej. Najważniejsze dla nas żebyśmy niezależnie od wyników pracowali w ten sam sposób. Musimy zawsze analizować swoją grę na poziomie indywidualnym i na poziomie zespołowym, poprawiać się i być jak najlepiej przygotowanym do każdego meczu - analizował Marek Popiołek.
Czy HydroTruck chce słynąć w Energa Basket Lidze z ofensywy i właśnie tym wygrywać mecze? - Chcemy być znani z jak najlepszej gry po obu stronach parkietu. Myślę, że nasza defensywa momentami była lepsza w meczu z Czarnymi niż w Szczecinie. Czasami tak się mecz układa. Będziemy analizowali to, co zrobiliśmy źle, aby się poprawiać. Nie oczekujemy, że zespół będzie zawsze trafiał 19 "trójek", bo jest to chyba niemożliwe - dodał Marek Popiołek.
W HydroTrucku postawili nie tylko na atak, ale również na ciekawą koncepcję budowy drużyny. O jej sile ma stanowić trzech Amerykanów, którzy mogą być czołowymi graczami Energa Basket Ligi. A.J. English w dwóch meczach zdobył łącznie 57 punktów. Kluczowymi postaciami są też Michael Moore i Anthony Ireland. Dla rywali szczególnie w defensywie ten tercet może być wymagającym wyzwaniem, o czym w piątek przekonał się King.
- Wspólnie z prezesem dobierałem tak zespół, aby mieć wiele zagrożeń w ataku. Tak lubimy grać i taki był też styl tego zespołu w poprzednich latach. Kręgosłup drużyny został zachowany i dobieraliśmy tak zawodników, aby kreowali zagrożenie ofensywne. Jeżeli chodzi o naszą obronę musimy włożyć wiele pracy, aby była na lepszym poziomie i mam nadzieję, że poprawa będzie widoczna już w następnych meczach - podsumował Marek Popiołek.
Z polskich koszykarzy ważną rolę miał w tym meczu tylko Filip Zegzuła. Zdobył 13 punktów i świetnie wpisał się w grę swojej drużyny. Trafił 3/4 prób z dystansu, a cały zespół miał w tym elemencie 19/27. Zwrócił jednak również uwagę na inny klucz do sukcesu, czyli dużą przewagę w zbiórkach.
- Ciężki mecz. Zaczęliśmy od kiepskiej obrony w pierwszej kwarcie. Dużo strat. Zespół ze Szczecina napędzał się kontrami i celnymi rzutami za trzy punkty, ale pokazaliśmy charakter. Bardzo duże przełożenie na końcowy wynik miały zbiórki (36:20). Na pewno do poprawy liczba strat (18) i myślę, że możemy rywalizować z każdym w tej lidze - powiedział Filip Zegzuła.
Trenował kiedyś Milicicia. Kilka lat czekał na EBL
Filip Matczak: poszliśmy na wymianę ciosów. HydroTruck dobrze się w tym czuł