"Zostaliśmy zmiażdżeni". Mocne słowa trenera po kolejnej wysokiej porażce w EBL

Sparingi napawały optymizmem, ale start ligi szybko zweryfikował GTK Gliwice. Dwa mecze, dwie wysokie przegrane. - Część graczy bardzo na minus - mówi trener drużyny Robert Witka.

Krzysztof Kaczmarczyk
Krzysztof Kaczmarczyk
Robert Witka WP SportoweFakty / Tomasz Fijałkowski / Na zdjęciu: Robert Witka
"Kto wygrywa turnieje ten w lidze nie istnieje" - zwykło się mówić o meczach przedsezonowych. I przykład GTK niejako jest najlepszym dowodem na to powiedzenie.

Gliwiczanie wygrali 9 z 10 meczów kontrolnych. Energa Basket Ligę rozpoczęli z kolei od domowej porażki z MKS-em Dąbrowa Górnicza (67:95), a w sobotę ulegli w Sopocie Treflowi 68:91.

- Zostaliśmy sprowadzeni na ziemię przez MKS. Na pewno to nie wpłynęło dobrze na to, jak się teraz prezentujemy. Trzeba wyjść z tego szoku. Wyniki (meczów kontrolnych - przyp. red.) może trochę uśpiły, ale ja też nie do końca byłem zadowolony z samej gry. Tamte rezultaty nie są miarodajne - komentuje Robert Witka.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: siatkarze grają nie tylko w Europie! Co za akcja

W Sopocie zaczęło się nieźle, bo w pierwszej połowie GTK prowadziło nawet różnicą ośmiu punktów. Co więcej - w połowie trzeciej kwarty było jeszcze 56:52 dla gości. Wtedy jednak Yannick Franke trafił zza łuku z faulem czym jakby "wyłączył prąd" podopiecznym Witki.

- Ta trójka z faulem była kluczowym momentem. Nasza gra się posypała. Rotacje nie przynosiły żadnego rezultatu, część graczy była bardzo na minus - rzucił szkoleniowiec, który nie miał problemów ze wskazaniem największych mankamentów w grze jego zespołu oraz decydujących statystyk.

- Trefl zagrał bardzo fizycznie i zmiażdżył nas na tablicy. To był nasz największy problem. Do tego doszła presja, którą na nas wywierali. Mieliśmy w kluczowych momentach problem z wyprowadzeniem piłki, a nawet z wprowadzeniem jej do gry. Niesamowite błędy - stwierdził.

Sopocianie na tablicach skakali rywalom po głowach. "Deskę" wygrali 40:27, mając aż 17 zbiórek w ataku, które udało im się zamienić na 18 punktów z ponowienia. Presja w defensywie wymusiła 13 strat - aż 9 z nich popełnił lider Jabarie Hinds - co zamienione zostało na 20 "oczek"!

- Trefl to trudny przeciwnik, który pokazał nam mocną, fizyczną koszykówkę. Myślę jednak, że generalnie mieliśmy swoje momenty jako drużyna - przekonuje Witka, który zwraca uwagę przede wszystkim na pierwszą część meczu. - Mam wrażenie, że ten wynik dla nas powinien wyglądać dużo bardziej korzystnie już do przerwy, kiedy graliśmy dobrze.

I tutaj trzeba zwrócić uwagę na dwie serie, które ustawiły mecz. "Połówkę" GTK zakończyło serią 2:15, tracąc prowadzenie 37:29, a trzecią kwartę serią 2:17 od korzystnego dla siebie stanu 56:52.

Czasu na odmianę gry śląska ekipa nie ma dużo, bowiem już w czwartek 16 września GTK zagra w Gliwicach z Legią Warszawa i na pewno nie będzie faworytem tego starcia.

Zobacz także:
Seria niewytłumaczalnych błędów rozstrzygnęła mecz w Sopocie
Świetna gra i zwycięstwo Polaków. Zameldowali się w ćwierćfinale

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×