- Jestem pokorną osobą, która twardo stąpa po ziemi. Nie lubię odlatywać, nawet jak zagram dobry mecz. Nigdy nie jestem z siebie do końca zadowolony - mówił nam niedawno Maurice Watson.
Z Energa Basket Ligą i Twardymi Piernikami Toruń przywitał się 21 punktami, 13 asystami oraz game winnerem w meczu z Treflem Sopot.
Te rekordy wymazał już trzy pojedynki później. Co prawda zabrakło rzutu na zwycięstwo, ale tym razem po prostu taki nie był potrzebny. A indywidualnie? 25 punktów, 14 asyst i wskaźnik eval na poziomie 40!
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: siatkarze grają nie tylko w Europie! Co za akcja
Fani pieją z zachwytu nad postawą 28-latka. W piątkowy wieczór bawił się defensywą GTK Gliwice. Po przerwie zdobył 17 ze swoich 25 "oczek". Był fenomenalny, a w końcówce zadawał rywalom kolejne ciosy z uśmiechem na ustach. Fani Twardych Pierników mają swojego nowego idola.
- Jestem zadowolony z tego, jak dzisiaj graliśmy - przyznał po spotkaniu. - Ostatnio pracowaliśmy nad twardością oraz zespołowością. Dzisiejszy mecz pokazał, że wszyscy byli zaangażowani.Musimy to kontynuować i trzymać się razem jako drużyna.
Tradycyjnie nie powiedział "pół słowa" na swój temat, a wypowiedział się tylko w kwestii drużyny. Bez dwóch zdań jest jej największym liderem i 178 centymetrów wzrostu mu w tym nie przeszkadza.
Watson doskonale panuje nad piłką, nie forsuje swoich akcji i kreuje pozycje dla kolegów. W Toruniu już porównują go do tych kluczowych rozgrywających z poprzednich sezonów, jak Chris Wright, Glenn Cosey czy Robert Lowery. Rzucone wyzwanie przyjął na klatę.
Po czterech meczach jego średnie to 19,5 punktu, 10 asyst, 5 zbiórek i 2 przechwyty. Trafia 52 procent rzutów z gry. Nie boi się brać odpowiedzialności na swoje barki. To fakt, nie opinia: w Toruniu ponownie trafili z rozgrywającym w dziesiątkę.
- Toruń dał mi taką szansę i dlatego tutaj jestem - mówi Watson.
Zobacz także:
Adam Waczyński znów mocny! Polak bezcenny dla zespołu
Natychmiastowa reakcja. MKS znalazł zastępstwo za kontuzjowanego D.J. Fennera