Enea Abramczyk Astoria nie popada w hurraoptymizm. "Jest sporo do poprawy"

WP SportoweFakty / Rafał Sobierański / Na zdjęciu: Artur Gronek
WP SportoweFakty / Rafał Sobierański / Na zdjęciu: Artur Gronek

Kibice w Bydgoszczy odetchnęli. Po wygranej z Grupą Sierleccy Czarni Słupsk (86:82), Enea Abramczyk Astoria przerwała serię porażek. W grze nadal widać jednak sporo mankamentów, nad którymi zespół musi pracować.

W ostatnich spotkaniach Enea Abramczyk Astoria notowała wyraźny regres. Po wygranej z Asseco Arką w Gdyni, nadeszły porażki w Ostrowie Wielkopolskim, Wrocławiu i Włocławku. Co gorsze, bydgoszczanie w każdym kolejnym pojedynku prezentowali się słabiej. Statystyki zresztą nie kłamią. Coraz gorszy procent rzutów z gry i efektem tego malejąca liczba asyst, wyraźnie pokazały, że drużyna musi się odbić.

Przełamanie nadeszło w starciu z Grupą Sierleccy Czarni Słupsk. Najważniejsze znaczenie ma rzecz jasna zwycięstwo. Podkreślił to zresztą na pomeczowej konferencji Artur Gronek. - Na tym polega ten biznes. Lepiej jest brzydko grać i wygrać niż odwrotnie - zaznaczył trener bydgoszczan. Mimo tego może być zadowolony z postawy swoich podopiecznych, którzy podejmowali dobre decyzje rzutowe (50 proc. z gry) i znów lepiej dzielili się piłką, o czym świadczą 22 asysty.

- Musimy na pewnym poziomie egzekwować rzeczy, które sobie zakładamy. Myślimy już o naszych dalszych krokach. Nie myślimy o tym przez pryzmat tego, że teraz wygraliśmy, popadniemy w hurraoptymizm i będziemy świętować. Nie jesteśmy tu po to, aby zwyciężyć raz i zrelaksować się na trzy tygodnie. Chcemy wygrać kolejny mecz, ale przede wszystkim grać na poziomie, jaki wyznaczamy sobie podczas treningu - dodał szkoleniowiec Astorii.

Przeciwko słupszczanom przełamanie zaliczył krytykowany ostatnio Dominykas Domarkas. Rozgrywający ekipy z grodu nad Brdą zanotował przy swoim nazwisku 15 "oczek" i 10 asyst. Litwin odżył zwłaszcza po przerwie, gdy włączył się w punktowanie. Końcówka należała jednak zdecydowanie do Mateusza Zębskiego, który wprost wyszarpał zwycięstwo dla swojej drużyny. 29-latek zdaje sobie jednak sprawę z tego, że wraz z kolegami nadal ma nad czym pracować.

- Patrząc z przekroju całego spotkania, było sporo fragmentów, w których niestety nie wykonywaliśmy założeń w stu procentach. Mimo że odnieśliśmy bardzo ważne zwycięstwo, to jednak popełniliśmy sporo błędów w ataku. Mamy jeszcze bardzo dużo do poprawy w naszej grze i na tym będziemy się skupiać w kolejnych dniach - podkreślił bohater "Asty", którego głównym zadaniem było pilnowanie lidera rywali, Williama Garretta (5/15 z gry).

Bydgoszczanie mają teraz sporo czasu na przygotowanie się do kolejnego pojedynku, bowiem następny mecz rozegrają dopiero po 8 dniach. Wtedy to zmierzą się w Szczecinie z Kingiem. Dla obu drużyn będzie to ważne starcie, gdyż jedni i drudzy celują w play-offy i są obecnie sąsiadami w tabeli z takim samym bilansem 2-3.

Czytaj także:
Dogrywka, dziesięć "trójek" w czwartej kwarcie i genialna połówka Lamba >>

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: co tam się stało?! Po trzech sekundach prowadzili 1:0

Komentarze (0)