Paweł Łakomski: Panie prezesie, zanim porozmawiamy o zbliżającym się sezonie 2009/2010, chciałbym przywołać na chwilę minione rozgrywki, które zakończyły się chyba udanie dla Energi Czarnych Słupsk, prawda?
Andrzej Twardowski: Na pewno udało nam się zrealizować cel, jaki wyznaczyliśmy sobie przed sezonem. Jednak przyznaję, że pozostał pewien niedosyt, zwłaszcza w związku z rywalizacją w półfinale, który otworzył przed nami szansę na historyczny awans do finału PLK. Niestety, Turów okazał się silniejszy i to tej drużynie przypadła ostatecznie walka o złoto. Mimo to jestem zadowolony z osiągnięcia czwartego miejsca w lidze.
Podsumowując, kto według Pana zasłużył na miano głównego autora sukcesu w sezonie 2008/2009?
- Niemożliwe jest wskazanie jednego autora sukcesu, jakim niewątpliwie było zajęcie czwartego miejsca w lidze. Na wynik sportowy drużyny, równolegle do osiągnięć organizacyjnych klubu, składa się praca wszystkich zatrudnionych w klubie pracowników. Każdy z nich spełnia określoną rolę, pracuje nad jak najlepszym wypełnieniem swoich obowiązków, ostatecznie to ja jestem odpowiedzialny i rozliczany za efektywność tej pracy i jej wpływ na wynik sportowy.
Czy nie uważa Pan, że za głównego autora sukcesu można uznać Gaspera Okorna?
- Trener Okorn, co wielokrotnie podkreślałem w analizach po sezonie, odegrał dużą rolę w wywalczeniu przez zespół Energi Czarnych Słupsk wysokiego, czwartego miejsca, jednak wskazywanie tylko i wyłącznie jego jako autora sukcesu byłoby niesprawiedliwe.
Czyli był Pan zadowolony z pracy, jaką wykonał Gasper Okorn?
- Tak, współpraca z Gasperem Okornem przebiegała bez zarzutów i nie mam większych uwag odnośnie jego pracy.
Dlaczego w takim razie w nadchodzącym sezonie ktoś inny będzie pełnił funkcję głównego szkoleniowca?
- Trener Okorn postawił nam zbyt wysoką poprzeczkę finansową. Krótko mówiąc, nie byliśmy w stanie sprostać jego oczekiwaniom płacowym. Dodatkowo jednym z warunków postawionych przez trenera był udział Energi Czarnych Słupsk w pucharach europejskich, czego nie planujemy w nadchodzącym sezonie. Ze względów finansowych klub nie był również w stanie zapewnić szkoleniowcowi wskazanego przez niego składu kadrowego.
A ile jest prawdy w stwierdzeniu, że Gasper Okorn chciał pracować w Słupsku za taką samą kwotę wynagrodzenia, jaką otrzymywał w minionym sezonie?
- Rzeczywiście tak było, jednak pamiętajmy o tym, że w wyniku kryzysu, w efekcie którego nastąpił m.in. wzrost kursu walut, niemożliwe stało się zaoferowanie trenerowi tej samej kwoty.
Czy mimo niezawarcia kontraktu z Gasperem Okornem nadal pozostaje pan w dobrych relacjach z byłym trenerem Energi Czarnych Słupsk?
- Tak. Rozstaliśmy się w zgodzie, dziękując sobie za współpracę w minionym sezonie, zatem nasze relacje są jak najbardziej dobre. Dodam, że to my jako pierwsi złożyliśmy Gasperowi ofertę pozostania w sztabie szkoleniowym drużyny, co było wyrazem uznania dla pracy trenera i zapowiedzią chęci jej kontynuowania. Od początku negocjacji nie ukrywałem przed trenerem, że sytuacja budżetowa klubu zmusza nas do zmniejszenia kwoty jego wynagrodzenia.
Sezon 2008/2009 przeszedł już do historii. Skupmy się zatem na nadchodzących rozgrywkach. Na początek chciałbym zapytać, jak przebiegały negocjacje z nowym szkoleniowcem Energi Czarnych Słupsk, Igorsem Miglinieksem?
- W tym roku, o czym wspominałem wcześniej, poszukiwania trenerów oraz negocjacje z nimi przebiegały pod znakiem kryzysu na rynku finansowym, który nieodłącznie towarzyszył wszelkim rozmowom o ewentualnym wynagrodzeniu. Wielu trenerów, ze względu na zbyt wygórowane żądania płacowe, ostatecznie pozostało bez pracy. Ci, którzy zrozumieli sytuację klubów w obliczu kryzysu, obniżyli wymagania i gotowi byli rozważyć ofertę ze Słupska. Tak między innymi zachował się nasz nowy szkoleniowiec.
Rok temu słupski klub zdecydował, że trzon polskich zawodników będą tworzyć młodzi koszykarze. W tym sezonie polityka kadrowa przedstawia się inaczej: postawiono na bardziej doświadczonych graczy. Skąd ta zmiana?
- Przede wszystkim czekaliśmy na treść przepisów, jakie wprowadzić miała Polska Liga Koszykówki w odniesieniu do polskich graczy. Nie było jasne, czy liga zdecyduje się kontynuować promowanie młodych polskich zawodników. Ostatecznie, co zostało już ogłoszone oficjalnie, władze ligi zdecydowały się wprowadzić przepis o dwóch Polakach przebywających przez cały mecz na parkiecie, więc ułatwiło nam to selekcję graczy w ten sposób, że nie musieliśmy bezwzględnie zaglądać w ich metrykę urodzenia. Wiadomo, że dla kibiców najważniejszy jest dobry wynik sportowy drużyny, dlatego uznaliśmy, że bardziej doświadczeni zawodnicy mają większe szanse zapewnienia go.
A czy ci bardziej doświadczeni koszykarze nie zostali sprowadzeni do Słupska na wypadek sytuacji, w której zespół zmuszony będzie rozegrać pierwsze mecze na wyjazdach? (Hala Gryfia jest obecnie remontowana - przyp. red.)
- Oczywiście braliśmy wariant asekuracyjny pod uwagę, tym bardziej, że z hali Gryfia docierały wieści zapowiadające zakończenie prac remontowych dopiero w listopadzie. Oznaczałoby to, że pierwsze dwa miesiące sezonu drużyna Energi Czarnych rozgrywałaby na terenie rywali. Wszyscy zdajemy sobie sprawę z tego, jak ważne jest zbudowanie wysokiego morale zespołu w pierwszych tygodniach wspólnej pracy i czym skutkować może jego nagły spadek wynikający z serii porażek. Nie można w takiej sytuacji dopuścić do zdołowania zespołu, które pogłębia ponadto presja kibiców oraz mediów. Obawiam się, że takiej presji nie udźwignęliby młodzi zawodnicy.
Czy po odejściu Adama Romańskiego trudniej szuka się zawodników w nowym sezonie? Czy Energa Czarni Słupsk zapełniła już lukę po byłym dyrektorze sportowym klubu?
- Takiej luki nie ma, aczkolwiek nie ukrywam, że gdyby klub dysponował większym budżetem, zapewne zdecydowałby się na utrzymanie tego nietaniego etatu. Nie przewidujemy występów w pucharach europejskich, a na tym głównie polu działał Adam Romański. Warto podkreślić, że w trakcie minionego sezonu Adam działał, wykorzystując wszystkie kontakty klubowe, nie wnosząc praktycznie żadnych swoich. Transfery zawodników w czasie jego pracy odbywały się za pośrednictwem naszej bazy danych. Oczywiście, łatwiej pracowałoby się w klubie z uwzględnieniem dodatkowej pary rąk, ale mamy takie realia, a nie inne i w sytuacji, gdy wartość realna naszego budżetu jest zdecydowanie niższa, utrzymanie wspomnianego etatu nie jest możliwe. Gdyby w klubie pozostał Adam Romański, mniej pieniędzy moglibyśmy przeznaczyć na zawodników. Nie ukrywam, że decyzja była trudna, ale najrozsądniejsza w całej sytuacji.
A jak pozyskiwani są do zespołu nowi gracze?
- Nasz klub wypracował sobie dobrą renomę nie tylko w Europie, ale i na całym świecie, dzięki czemu zdobyliśmy sobie zaufanie agentów zawodników, którzy bez obaw przesyłają do nas ich oferty. Jest tylko jeden problem, mówiąc obrazowo, jeżeli cena za danego zawodnika jest na poziomie x, to my jesteśmy w stanie zrealizować jedynie co najwyżej 60 procent jego oczekiwań finansowych. W zasadzie jest to jedyna przeszkoda w negocjacjach z agentami. Inne kluby po prostu przebijają nasze oferty.
Skoro już rozpoczęliśmy rozmowę na temat budowy zespołu, chciałbym zapytać o Ronalda Clarka. Amerykanin jest zawodnikiem rekomendowanym przez koszykarskich agentów czy Igorsa Miglinieksa, który znał go z występów w lidze łotewskiej?
- Jest to zawodnik w 100 procentach rekomendowany przez naszego trenera. My zebraliśmy dużo opinii na jego temat i wykonaliśmy całą pracę scoutingową. Okazało się, że Ronald to spokojny człowiek, potrafiący świetnie pracować z drużyną. Na temat jego sportowych atutów pozytywnie wypowiedział się zarówno Igors Miglinieks, jak i nowy asystent, Dainius Adomaitis, który miał okazję grać przeciwko Clarkowi w ekstraklasie łotewskiej.
Ze Słupskiem na czwarty rok związał się Mantas Cesnauskis. Czy w związku z tym, że Litwin ma tutaj narzeczoną, klub będzie ubiegał się o przyznanie mu polskiego obywatelstwa?
- Tak. Bardzo chcemy, aby Mantas otrzymał polskie obywatelstwo, mógłby wówczas występować w naszym zespole jako Polak, co na pewno ułatwiłoby rotację w składzie. Działania w tym kierunku zostały już podjęte, a Mantas jest w chwili obecnej na etapie gromadzenia niezbędnych dokumentów. Mogę zakomunikować, że jest on bardzo bliski zrealizowania wszelkich wytycznych związanych z procedurą przyznawania polskiego obywatelstwa.
Enerdze Czarnym do skompletowania drużyny pozostaje zakontraktowanie dwóch graczy. Nasuwa się pytanie: kiedy poznamy nazwiska ostatnich koszykarzy oraz na jakich pozycjach będą oni występować?
- Budowę składu chcemy zakończyć po zakontraktowaniu graczy na pozycję rozgrywającego oraz silnego skrzydłowego. Jeśli chodzi o tzw. "jedynkę", to wyboru dokonaliśmy wcześniej, jednak, jak się później okazało, zawodnik sam stworzył sobie problemy natury formalnej. Pozostając bez wpływu na przebieg wydarzeń, musieliśmy zrezygnować z usług tego gracza. Mogę zdradzić, że mamy kandydata na pozycję rozgrywającego i wydaje mi się, że gdy ten wywiad ujrzy światło dzienne, podane już zostanie do wiadomości publicznej jego nazwisko (rozmowa została przeprowadzona 29 sierpnia). Negocjujemy również z zawodnikiem na pozycję numer 4, byłoby to wymarzone dla kibiców polskiej ligi nazwisko, jednak ten klasowy koszykarz wymaga od nas bardzo dużej kwoty pieniężnej i jeśli uda się go przekonać, będzie to niewątpliwy sukces klubu. Jeśli tak się nie stanie, mamy przygotowane dobre opcje rezerwowe.
W Słupsku rozpoczęli już przygotowania polscy koszykarze. Trenują oni pod okiem Mirosława Lisztwana i Dainiusa Adomaitisa. Brakuje tylko pierwszego szkoleniowca, Igorsa Miglinieksa, który przebywa wraz z reprezentacją Łotwy na zgrupowaniu przed wrześniowym Eurobasketem. Kiedy trener dołączy do ekipy Czarnych Panter?
- Trener dołączy do nas w połowie września, zaraz po tym, jak zakończy prace z reprezentacją Łotwy. Nie martwię się faktem, że Igors będzie miał tylko 25 dni do rozegrania inauguracyjnego spotkania z Treflem Sopot. W jego pracy wyręczają go dobrzy fachowcy. Mirek Lisztwan i Dainius Adomaitis tworzą doskonały duet, zatem jestem spokojny o stan przygotowań drużyny.
Jakie są plany zespołu na najbliższe tygodnie?
- W tej chwili kończymy prace nad doborem sparingpartnerów, przeciwko którym wybiegną na parkiet słupscy koszykarze po 15 września w cyklu spotkań kontrolnych. Weźmiemy udział w dwóch przedsezonowych turniejach, być może zmierzymy się towarzysko z Prokomem.
Wszyscy wiemy, że w słupskiej hali Gryfia trwają obecnie prace remontowe. Ostatnio na łamach "Głosu Pomorza" kibice mogli przeczytać, że koniec prac planowany jest na ostatni tydzień października. Oznacza to, ze spotkanie derbowe koszykarze Czarnych Panter rozegraliby na swoim terenie. Czy klub ma jakąś opcję awaryjną?
- Tak. Przez cały czas trzymamy rękę na pulsie, udało nam się zmienić rolę gospodarza w meczu z drużyną z Poznania na rolę ekipy gości. Chcielibyśmy rozegrać pierwszy mecz w Gryfii 24 lub 25 października i głęboko wierzymy w to, że jest to jak najbardziej realne. Wiemy, że w ekipie remontowej ciężko pracują kibice Energi Czarnych, którzy dołożą wszelkich starań do tego, by derbowy pojedynek przeciwko AZS Koszalin mogli wesprzeć swoim dopingiem miejscowi fani koszykówki. Ze strony klubu mogę obiecać, że jeśli uda się dotrzymać założonego terminu, nagrodzimy zapał ofiarnych kibiców darmowymi karnetami na sezon 2009/2010. Jeśli jednak nie będzie to możliwe, w grę wchodzi opcja z halą w Jezierzycach (obawiam się jednak o brak jej pozytywnej weryfikacji ze strony władz ligowych) oraz rozegrania meczu w nowej hali w Gdyni. Mam świadomość, że ta konieczność byłaby dla kibiców najgorszym rozwiązaniem.
W ubiegłym sezonie Klub Kibica rozpoczął akcję "Piekło w Słupsku". Czerwone koszulki towarzyszyły koszykarzom od ostatniego meczu w rundzie zasadniczej do końca sezonu. Czy w nadchodzącym sezonie klub również zamierza wesprzeć tę akcję?
- Oczywiście, mamy nadzieję, że kibice od samego początku będą przychodzić na mecze w czerwonych koszulkach, by stworzyć atmosferę piekła, z której słynie Gryfia.
Jakie są cele Energi Czarnych Słupsk na sezon 2009/2010?
- W związku z tym, że mamy czwarty bądź piąty budżet w lidze, nie chcielibyśmy znaleźć się na miejscu gorszym niż piąte. Nie ukrywam jednak, że jesteśmy bardziej ambitni i zamierzamy powalczyć o medal.