Poważna weryfikacja już w poniedziałkowym, wyjazdowym starciu z Zenitem Sankt Petersburg. - Zapominamy i jedziemy dalej. Mamy osiem z dziewięciu meczów na wyjeździe, a w dziesiątym u siebie CSKA Moskwa. Możemy płakać do końca grudnia, ale później mam nadzieję będzie lepiej dla nas. To będzie bardzo ważny mecz. Chcemy widzieć, jaki postęp zrobiliśmy w lidze VTB, czy wytrzymamy ten poziom gry fizycznej - mówił po spotkaniu Enei Zastalu BC Zielona Góra z PGE Spójnią Stargard trener Oliver Vidin.
Jego zespół ma niesamowitą serię. Rozbił GTK Gliwice 102:82, Tsmoki Mińsk w Lidze VTB 96:64, a z PGE Spójnią wygrał najefektowniej (96:53). Z meczu na mecz było lepiej.
- Nie tylko wygraliśmy, ale trzymaliśmy poziom i tempo gry przez 80 proc. meczu. Było kilka nieporozumień w obronie, ale myślę, że to jest normalne przy wyższym wyniku. Zawodnicy mają luz. Na pewno różnica nie jest taka, jak pokazuje wynik. PGE Spójnia to bardzo dobra drużyna - oceniał czwartkowy pojedynek na pomeczowej konferencji prasowej szkoleniowiec Enei Zastalu BC.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: takiego widoku zupełnie się nie spodziewała. "Co one robią?"
Ważniejsza od rozmiarów zwycięstwa była inna kwestia. - Mogę powiedzieć, że już nauczyliśmy się naszego systemu w ataku. Trzymamy piłkę. Nie oddajemy jej za szybko rzutem, czy stratą. Myślę, że zasłużone zwycięstwo. Gratuluję chłopakom za wysiłek i koncentrację podczas całego meczu. Cała drużyna zagrała - chwalił swoich koszykarzy Oliver Vidin.
Istotny był też powrót po długiej przerwie spowodowanej kontuzją z poprzedniego sezonu Przemysława Żołnierewicza. - Bardzo jestem szczęśliwy, że mógł zagrać 11 minut. Będzie potrzebować czasu, ale na pewno dużo nam pomoże. Da czas Brembly'emu żeby mógł odpocząć - dodawał serbski trener.
Goście totalnie wyłączyli z gry MVP minionego tygodnia, rekordzistę sezonu w zdobytych punktach (39) i wskaźniku efektywności (43). Erick Neal przeciwko Enea Zastalowi nie trafił żadnej z pięciu prób z gry. Zdobył pięć "oczek" z rzutów wolnych i rozdał pięć asyst, ale jak cały zespół gospodarzy nie istniał w tym spotkaniu.
- Branden Frazier go zamordował. Ci dwaj zawodnicy grali razem w drużynie w Turcji w poprzednim sezonie. Oni się bardzo dobrze znają. Bronili się na treningach. To jest ich rywalizacja i główna przyczyna tej sytuacji. To nie była niespodzianka dla Fraziera. Sam chciał go bronić - zdradził Oliver Vidin.
Zobacz także: Dramat Trefla. Przesądził niesamowity rzut
Przełamanie Weegree AZS Politechniki. Kto nowym trenerem opolan?