Zrobili im jesień średniowiecza. "Zabraliśmy wszystkie argumenty od początku do końca"

Koszykarze Arged BM Stali Ostrów Wielkopolski wygrali tak wysoko w Gliwicach z GTK, że trener Igor Milicić po meczu nie wiedział nawet co powiedzieć. To był pogrom.

Krzysztof Kaczmarczyk
Krzysztof Kaczmarczyk
Arged BM Stal Ostrów Wielkopolski Materiały prasowe / Arged BM Stal / Na zdjęciu: Arged BM Stal Ostrów Wielkopolski
Wynik? 122:70. On mówi niemal wszystko, co działo się w piątkowy wieczór w Arenie Gliwice. - Trudno cokolwiek powiedzieć... - skwitował wszystko Igor Milicić, szkoleniowiec "Stalówki".

- Lekko, szybko i przyjemnie było nam grać. Na pewno jednak wyszło to z dobrej obrony na Jabarie Hindsie - dodał po chwili.

Mistrzowie Polski lidera GTK Gliwice zamknęli w pudełku. Ten nie miał chwili swobody, pół metra wolnego miejsca. Gdy już minął jednego defensora, w powietrzu nadlatywał kolejny. Efekt? Mecz zakończył mając 1/10 w rzutach z gry i 4 stratami. Koszykarze Arged BM Stal Ostrów Wielkopolski nie tylko jemu jednak obrzydzili koszykówkę.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Owczarz zaserwowała psu tort. Jaki? Dobrze się przypatrz

Liga Mistrzów daje efekty


Mistrzowie Polski nie patrzyli bowiem na wynik i swoją przewagę. Do samego końca grali z wielką energią i poświęceniem. To oni rzucali się na każdą piłkę i wykazywali wolę walki do ostatniego gwizdka. Tego nie można powiedzieć o zawodnikach GTK. Ci zostali złamani.

- Cieszę się, że w drugiej połowie zespół też zagrał poważnie, przede wszystkim w obronie. To jest największy plus tego meczu - przyznał Milicić.

Pytam więc Jarosława Mokrosa, skąd to się bierze, że nawet przy 50-cio punktowej przewadze nadal nie ma odpuszczania? - Jak to wytłumaczyć? Po prostu jesteśmy zaangażowani do końca. Już nieraz byliśmy w meczach, gdzie było +30 i to wszystko pęka jak bańka. Tutaj co prawda nie było zagrożenia, ale kto nie wchodził, był skoncentrowany. Była realizacja założeń i zabraliśmy wszystkie argumenty od początku do końca, to profesjonalne podejście - tłumaczy zawodnik.

Wpływa na takie zachowanie miały m.in. występy w Basketball Champions League, tam kilkanaście punktów przewagi można stracić czy odrobić momentalnie. - Na pewno to owocuje - dodał krótko Mokros.

Przerwa jak zbawienie

"Stalówka" od początku sezonu miała bardzo intensywny kalendarz. Teraz w końcu znalazł się tydzień czasu wolnego pomiędzy meczami. Był zatem czas i możliwość na lekką regenerację, podreperowanie zdrowia i solidny trening w domu.

- Bardzo był nam potrzebny ten tydzień. Przede wszystkim chodzi o stan zdrowotny drużyny. Było duże natężenie meczów, zawodnicy czuli to w kościach i bardzo się cieszę, że akurat w tym momencie to przyszło, bo to groziło kontuzjami - tłumaczy Milicić.

Nie dość, że natężenie meczów i podróży było bardzo duże, to jeszcze Stali nie omijały kontuzje. Duża dziura powstała pod koszem, gdzie wypadli Jakub Wojciechowski i Damian Kulig. - To kontuzje nietypowe, niekoszykarskie. One nam jednak zawężają rotację nawet na treningach i reszta drużyny ma jeszcze trudniejszą sytuację - tłumaczy szkoleniowiec.

Problemy pod koszem sprawiły, że w Ostrowie Wielkopolskim pojawił się Markus Loncar, który sezon rozpoczął w Enea Abramczyk Astorii Bydgoszcz. Decyzja o jego angażu w Arged BM Stali ma zapaść w sobotę.

Zobacz także:
Stal odpowiedziała Zastalowi. Mamy nowy rekord sezonu w EBL!
Maurice Watson doskonały! Kolejny raz zaczarował rywali

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×