W ubiegłą środę wrocławianie dali popis koszykówki "na tak", zwyciężając z broniącymi tytułu sopocianami 92:85. Podopieczni Rimasa Kurtinaitisa byli tak bardzo rozentuzjazmowani, że w sobotę w Zgorzelcu kompletnie zapomnięli, jak zdobywa się punkty. Na domiar złego na dłuższy okres wyłączony z gry będzie Radosław Hyży, który złamał kość piszczelową. Lukę w składzie ma wypełnić powracający do Wrocławia po kilku sezonach w Szwecji Paweł Mróz. Wychowanek Unii Tarnów w barwach Norrköping Dolphins zdobywał średnio 8 punktów i 5,4 zbiórki na mecz. Kibie liczą również na Dominika Tomczyka, który po świetnym spotkaniu w Koszalinie (16 punktów) w dwóch ostatnich pojedynkach trafił ledwie 2 rzuty z gry. Powoli rozkręca się niedawny nabytek Śląska, Andrius Giedraitis, który w Zgorzelcu zdobył 5 "oczek".
Jego odpowiednikiem we Włocławku jest Tomas Gaidamavicius. Litewski rozgrywający zadebiutował w meczu w Słupsku, zdobywając 2 punkty, 2 asysty i przechwyt. Nic więc nie wskazuje na to, by był to następca Gerroda Hendersona, bohatera pierwszego spotkania obu zespołów. Amerykanin wywalczył wtedy 21 punktów, 5 zbiórek i 3 asysty. Pod jego nieobecność ciężar gry spocznie na Łukaszu Koszarku oraz ogranych w DBE: Andrzeju Plucie i Alexie Dunnie, który powinien stoczyć zacięte boje z Jaredem Homanem. Włocławianie liczą więc na powtórkę z 17 maja zeszłego roku, kiedy to Anwil wygrał we Wrocławiu w pierwszym meczu o brąz 91:73. Należy jednak pamiętać, że na podium ostatecznie stanęli koszykarze z Dolnego Śląska.
Spotkania Śląska z Anwilem od dawna uważane są za prawdziwe święto polskiej koszykówki. Nie inaczej powinno być i tym razem, w środowy wieczór, od godziny 18:30. Relacja w Polsacie Sport.