Kapitalny występ. Polak zabawił się z najlepszym blokującym ligi

PAP / Adam Warżawa / Na zdjęciu: Mikołaj Witliński
PAP / Adam Warżawa / Na zdjęciu: Mikołaj Witliński

To nieoczywisty MVP meczu w Słupsku. Mikołaj Witliński grał tak, że eksperci i kibice przecierali oczy ze zdumienia. Mocno zaskoczył rywali, przy okazji kilka razy ośmieszając "króla bloków".

Gdy mówi się o rewelacyjnym beniaminku Czarnych Słupsk (lider, bilans 9:2), to najczęściej wymienia się nazwiska obcokrajowców: Marka Klassena, Williama Garretta czy Lewisa Beecha, którzy pełnią rolę liderów i często niemal w pojedynkę potrafią rozstrzygać wyniki meczów. Jednak tak dobrych rezultatów słupskiej drużyny nie byłoby, gdyby nie świetna postawa tzw. zadaniowców, graczy, których w ciągu kilku miesięcy zbudował trener Mantas Cesnauskis. Wiedział, jak ich zmotywować i dał im takie role, w których czują się najlepiej.

W tym gronie jest m.in. Mikołaj Witliński, który w niedzielnym meczu z Treflem Sopot pokazał jednak, że powodzeniem może też pełnić rolę lidera zespołu. Był absolutną gwiazdą wygranego spotkania z Treflem Sopot (73:66). Zdobył 23 punkty (wyrównał najlepszy wynik w PLK), trafił 11 z 14 rzutów z gry, dołożył do tego 7 zbiórek.

Długimi fragmentami ciągnął słupską ekipę, były momenty, gdy jego dorobek stanowił połowę całego zespołu! Grał tak, że eksperci i kibice przecierali oczy ze zdumienia. Komentujący mecz Tomasz Jankowski i Krzysztof Szablowski zachwycali się podkoszowymi zagraniami 25-latka. Witliński zaskoczył nawet rywali z Sopotu, o czym na konferencji prasowej przyznał Marcin Stefański.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: olbrzymie święto na ulicach! Te obrazki robią wrażenie

- Wiedzieliśmy, że Mikołaj umie grać w koszykówkę, ale nie spodziewaliśmy się, że aż tak dobrze. Wydawało się, że sobie z nim poradzimy, zwłaszcza, że dysponujemy też dobrymi podkoszowymi. Jak było widać, nie daliśmy rady, mieliśmy problemy - oznajmił trener Trefla Sopot.

Trenera Czarnych, Mantasa Cesnauskisa, też zapytaliśmy o to, czy świetna gra Witlińskiego była dla niego zaskoczeniem. Ten z kolei zdradził nam, że koszykarz miał w tygodniu problemy ze zdrowiem, ale gdy wrócił do zajęć, to prezentował się na nich znakomicie, co dawało duże nadzieje na świetny występ w niedzielę. Tak też się stało.

- Mówiłem kilka dni temu Łukaszowi Sewerynowi: "zobaczysz, Mikołaj zagra bardzo dobry mecz". Kondycji nie stracił przez problemy ze zdrowiem, wróciło mu czucie do rzutów spod samego kosza, z czym wcześniej miał kłopoty. Dobrze manewrował, poruszał się na nogach, ale brakowało wykończenia. Ale powtarzałem mu: "pracuj cierpliwie, nie przejmuj się pudłami spod kosza". To jest jeden z naszych liderów - zaznaczył Cesnauskis.

Witliński w trakcie niedzielnego meczu kilka razy wręcz ośmieszył najlepszego blokującego ligi, Josha Sharmę. O ile Amerykanin jest znany z tego, że ma świetne wyczucie do blokowania rzutów z tzw. "pomocy", to rywale szybko odczytali fakt, że koszykarz słabo porusza się na nogach i ma problemy w grze 1vs1 i obronie pick&rolla. Często jest spóźniony i źle reaguje, łapie też sporą liczbę przewinień.

Polak przed meczem otrzymał konkretne wskazówki od trenerów: "atakuj Sharmę". - Usłyszałem, że mam często robić tzw. "pompki", na które rywal daje się nabierać. Tak też było w tym przypadku. Czułem grę, wykorzystywałem przewagę pod koszem. Czułem się silniejszy od Sharma, który nie odpowiedział na moje warunki - przyznał nam Witliński.

- Wiedzieliśmy, że Sharma świetnie broni rzuty z drugiej linii, ale w grze 1x1 już tak dobrze mu nie idzie. Mieliśmy taki plan, by wpadł problemy z faulami. Wtedy Trefl traci obronę - zaznaczył Cesnauskis.

O ile Sharma dobrze zaczął niedzielne zawody, zdobył kilka punktów z rzędu, to im dalej w mecz, tym radził sobie coraz gorzej. Miał problemy z rywalami, frustrował się po kolejnych faulach, aż w końcu przedwcześnie wyleciał z boiska. Zagrał tylko 16 minut.

Niezłą formę Witlińskiego w tym sezonie dostrzegł też nowy trener reprezentacji Polski Igor Milicić, który powołał go do szerokiej kadry na mecze listopadowe. Ostatecznie koszykarz Czarnych nie znalazł się w wąskim, 16-osobowym składzie.

- Super byłoby być w tym gronie, ale na razie mnie tam nie ma. To motywacja do jeszcze cięższej pracy. Nie powiedziałem ostatniego słowa. Chcę walczyć o miejsce w kadrze - zadeklarował 25-latek.

Witliński w barwach Czarnych Słupsk średnio notuje 9,5 punktu i 4,5 zbiórki.

CZYTAJ TAKŻE:
Krzysztof Szubarga: Kariera jak pstryknięcie palcem. Żałuję tylko jednego
Prezes lidera PLK nie ukrywa: Nadal szukamy pieniędzy [WYWIAD]
"Jesteśmy ligowym średniakiem". Mają kasę, a nie ma wzmocnień. Dlaczego?!
Najmłodszy trener w lidze mówi wprost: Nie ma głupich pytań

Komentarze (0)