Będziemy walczyć - pomeczowy wywiad z Popsem Mensah-Bonsu

Pops Mensah-Bonsu był najlepszym graczem w ekipie Wielkiej Brytanii przeciwko reprezentacji Słowenii. Mający ghańskie pochodzenie środkowy zdobył 18 punktów, zebrał sześć piłek i miał dwa bloki. Dorobek ten nie pomógł jednak drużynie w odniesieniu niespodziewanego zwycięstwa, choć podopieczni Chrisa Fincha i tak zaprezentowali się lepiej, niż się spodziewano.

W tym artykule dowiesz się o:

Michał Fałkowski: Przez cały mecz goniliście reprezentację Słowenii, ale nie udało się wam wygrać meczu. Co zdecydowało o waszej porażce?

Pops Mensah-Bonsu: Rzeczywiście, przez cały mecz staraliśmy się dotrzymać kroku rywalom i przez trzydzieści kilka minut naprawdę nam się to udawało. Potem jednak czegoś zabrakło, a Słowenia to zbyt doświadczony przeciwnik by móc pozwolić sobie na jakiekolwiek rozluźnienie. Cieszę się jednak, że przegraliśmy po walce.

Można zatem powiedzieć, że przegraliście przez braki w koncentracji?

- Na pewno tak, ale tylko częściowo. Po prostu w najważniejszym momencie spotkania zagraliśmy bardzo słabo. Nasza obrona nie funkcjonowała tak, jak powinna, a rywale za to pewnie wykorzystywali nasze błędy. Tak, jak powiedziałem - Słowenia to zbyt doświadczony zespół, by pozwolić sobie na chwilę nieuwagi.

Przede wszystkim jednak przespaliście początek spotkania...

- Tak, na początku nic nam nie szło. Chyba byliśmy stremowani i zbyt usztywnieni. Punkty zdobywało nam się naprawdę ciężko, a w dodatku trafiała tylko trójka koszykarzy. Myślę jednak, że to był efekt pracy, jaką wykonali Słoweńcy, wyłączając w ogóle naszych niskich graczy z gry i utrudniając nam maksymalnie pozycje rzutowe.

Wspomniał pan o punktującej trójce koszykarzy. Indywidualnie chyba może być pan zadowolony ze swojego występu? 18 punktów, sześć zbiórek i dwa bloki przeciwko jednej z najlepszych ekip kontynentu to dobry wynik...

- Niby tak, ale z drugiej strony mój wysiłek poszedł na marne. Oczywiście nie mam do nikogo pretensji. Tak już jest, że mimo starań i tak schodzisz z parkietu pokonanym, bo przeciwnik okazał się lepszy. My się staraliśmy i niewiele brakowało nam do szczęścia, lecz Słowenia to naprawdę klasowy zespół.

Mimo porażki możecie chyba patrzeć w przyszłość z optymizmem? Wszyscy skazywali was na porażkę, tymczasem potrafiliście zagrać z rywalem jak równy, z równym.

- Tak, ale to już przeszłość. Przegraliśmy i styl nie ma żadnego znaczenia. Teraz czekają nas jeszcze dwa mecze i mamy nadzieję, że to nie będą nasze ostatnie mecze w tym turnieju. Jeszcze nie wszystko stracone, tylko musimy się naprawdę mocno skoncentrować i wyeliminować błędy z początku i końca meczu.

Jutro mecz przeciwko faworytom waszej grupy, Hiszpanii. Przygotowujesz się specjalnie jakoś do tego spotkania? W końcu grałeś w lidze ACB przez jakiś czas.

- Nie ma specjalnego nastawienia. Będę chciał wyjść na parkiet i grać tak, jak najlepiej umiem. Na pewno cały zespół będzie walczyć.

Komentarze (0)