Michał Fałkowski: Po poniedziałkowej wygranej mieliście pełne prawo być nastawieni optymistycznie przed meczem ze Słowenią.
Novica Velicković: Zgadza się. Zwycięstwo nad Hiszpanią, jakkolwiek traktować je należy w formie małej niespodzianki, bardzo nas uskrzydliło i głęboko wierzyliśmy, że uda się nam pokonać i Słoweńców. To jednak przeciwnicy okazali się lepsi od nas, kontrolując mecz od początku do końca.
No właśnie. Słoweńcy od początku spotkania narzucili szalone, szybkie tempo, z którym nie bardzo dawaliście sobie radę...
- Tak, oni naprawdę szybko przemieszczali się z piłką z jednej strony boiska na drugą. Grali bardzo energicznie, ale i przy tym skutecznie, więc już po pierwszej kwarcie mieliśmy kilka punktów straty. Liczyliśmy, że uda nam się nadrobić je w kolejnych odsłonach, ale rywale to zespół, który nie oddaje łatwo prowadzenia.
Czego zatem zabrakło by przeciwstawić się Słowenii?
- Myślę, że odczuwaliśmy jeszcze trudy spotkania z Hiszpanią. Wczoraj odnieśliśmy bardzo ważne zwycięstwo, ale równocześnie włożyliśmy w nie wiele sił. I to obróciło się przeciwko nam w tym spotkaniu. Nie wytrzymaliśmy szybkiego tempa, na które zdecydowali się Słoweńcy. Oni są bardzo mocni fizycznie i myślę, że to taka drużyna turniejowa. Z meczu na mecz będzie prezentowała się coraz lepiej.
A brak doświadczenia? Jesteście najmłodszym zespołem EuroBasketu i według waszego trenera, również i ten detal był znaczący.
- Wtedy, kiedy powinniśmy grać spokojnie i długo rozgrywać akcje, szukając najlepszych dla nas pozycji, często decydowaliśmy się na zrywane akcje byleby tylko oddać rzut w stronę kosza. A tak nie wygrywa się z drużyną tej klasy, co Słowenia. Nie wiem jednak czy brak doświadczenia był aż tak istotny. W końcu wczoraj pokonaliśmy Hiszpanię i nikt nie mówił, że jesteśmy za młodzi.
Nie dość, że przegraliście to jeszcze pan nie zaliczy tego meczu do udanych pod względem indywidualnych osiągnięć. Sześć punktów w 21 minut to słaby wynik, tym bardziej, że przeciwko Hiszpanii był pan jednym z najjaśniejszych punktów drużyny.
- Zgadza się, ale nie da się grać non stop na bardzo dobrym poziomie. Słoweńcy skutecznie odcinali mnie od podań, a jak już trzymałem piłkę w rękach, to prawie w ogóle nie rzucałem z czystych pozycji. Ponadto, tak jak już mówiłem, nadal odczuwaliśmy skutki wczorajszego meczu.
Przed wami pojedynek z najsłabszą teoretycznie Wielką Brytanią...
- I musimy go wygrać. Innej możliwości nie biorę w ogóle pod uwagę. Zresztą, od tego momentu nie myślę już o dzisiejszej porażce, a koncentruję się tylko na spotkaniu z Brytyjczykami. Na pewno nie zlekceważymy rywala i damy z siebie wszystko.