- Jestem zdruzgotany - powiedział po sobotnim meczu SKK Polonia Warszawa - Polskie Przetwory Basket 25 Bydgoszcz (80:88) Piotr Kulpeksza.
Trenerowi przyjezdnych nie było do śmiechu. Co prawda jego drużyna wygrała ważny mecz, ale w cieniu rozgrywał się wielki dramat Janessy Jeffery.
Cofnijmy się jednak w czasie i wróćmy do poprzedniego sezonu. Amerykankę zakontraktowano w klubie z Bydgoszczy, gdzie miała być liderką. I wszystko szło zgodnie z planem.
Jeffery rozgrywała bardzo dobry sezon. Notowała 15,1 punktu, 5,7 zbiórki i 3,6 asysty na mecz. Była prawdziwym motorem napędowym. Niestety. 24 stycznia podczas meczu w Gdyni z GTK upada na parkiet. Doznaje bardzo poważnej kontuzji więzadeł krzyżowych. Oznacza to wielomiesięczną rehabilitację.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Messi na parkiecie? Nie porywa
W Bydgoszczy nie rezygnują z zawodniczki. Wierzą, że wróci silniejsza. 31-letnia Jeffery ciężko pracuje i w końcu - po 11 miesiącach - dostaje zielone światło. Wraca do gry. 29 grudnia 2021 roku znowu widzimy ją na parkietach Energa Basket Ligi Kobiet.
Niestety podczas swojego trzeciego występu - właśnie w Warszawie - dochodzi do dramatu. - W trzeciej kwarcie kontuzji doznała Janessa Jeffery. Wszystko wskazuje na uraz więzadeł. Tym razem w drugiej nodze. Nie wygląda to dobrze - powiedział Kulpeksza.
I wyglądać dobrze to nie mogło. Krzyk, ból, nosze. Nadzieje na korzystny wynik badań są złudne. "Badania rezonansem magnetycznym wykazały, że "Chucky" zerwała więzadło rzepki prawej nogi" - brzmi komunikat.
Sezon dla Jeffery się skończył niemal dokładnie rok po tym, co wydarzyło się w Gdyni. Po powrocie do gry zdołała rozegrać 85 minut. I były to bardzo wartościowe minuty. Niestety na kolejne przyjdzie poczekać długie miesiące...
Zobacz także:
Totalna bezradność. Śląsk rozbity w arcyważnym starciu
To on uciszył kibiców mistrza! Sąsiad Mike'a Taylora robi furorę w polskiej lidze