Przegrali mecz, wygrali awans - relacja z meczu Niemcy - Łotwa

Był już blisko, niemalże na wyciągnięcie ręki. Kto? Awans Łotyszy do drugiej rundy EuroBasketu. W pewnym momencie prowadzili oni już 11 punktami, co oznaczało, że z mistrzostw odpadają Niemcy. Jednak podopieczni Dirka Bauermanna świetnie zagrali w ostatniej minucie meczu, i choć przegrali rywalizację z Łotyszami, mogli czuć się zwycięzcami, bowiem przeszli do kolejnego etapu tego turnieju.

W tym artykule dowiesz się o:

Inauguracyjna kwarta była pokazem wielkiej nieudolności i niefrasobliwości zawodników obu drużyn. Słaba selekcja rzutów była wynikiem wręcz koszmarnej skuteczności. O ile w pierwszych minutach zdobywanie punktów przychodziło koszykarzom bardzo łatwo, o tyle w miarę upływu czasu stało się to zmorą. Przez blisko pięć minut żadna piłka nie znalazła drogi do kosza, a próbowało wielu graczy. Próby kontrataków były nieudane, bowiem defensywa rywala szybko jest stopowała. Indolencję strzelecką przełamał dopiero Ernests Kalve, który skutecznie wyegzekwował jeden z dwóch rzutów w osobistych. Każda passa się jednak kończy - tak też było tym razem. W samej końcówce zawodnicy przypomnieli sobie jak układać rękę podczas rzutu. Bardzo szybko wpadły dwie "trójki", których autorami byli Kristaps Janicenoks oraz Sven Schultze. W tym momencie na tablicy świetlnej widniał wynik 13:13. Ostatnie słowo należało do podopiecznych Kestutisa Kemzury, którzy wyszli na skromne, jednopunktowe prowadzenie.

Dopiero w drugiej odsłonie przypomniał o sobie Kaspars Kambala. Podkoszowy reprezentacji Łotwy był jednym z tych koszykarzy, którzy w pierwszej odsłonie nie potrafili umieścić piłki w koszu. Co się odwlecze, to nie uciecze - bardzo twarda, aczkolwiek heroiczna postawa tego zawodnika w końcu miała swoje odzwierciedlenie w rezultacie spotkania. Niemieccy gracze trzymali się blisko, ale to był efekt dwóch celnych rzutów zza łuku. Demond Greene oraz Elias Harris trafili do kosza z niemalże tej samej pozycji, a defensorzy drużyny przeciwnej byli w tych akcjach bezradni. Jednak koszykarze Dirka Bauemanna popełniali sporo błędów w ofensywie. Patrick Femerling marnował wręcz stuprocentowe sytuacje. Łotysze wykorzystali okres słabszej gry naszych zachodnich sąsiadów. Znany z występów w polskiej lidze, Uvis Helmanis pokazał swoją wartość dwukrotnie dziurawiąc kosz z siódmego metra. Co warto jednak zaznaczyć rzuty z dystansu były w pierwszej połowie mocną stroną ekipy prowadzonej przez Kemzurę. Po dwudziestu minutach pojedynku na czele byli Łotysze, którzy mieli aż osiem oczek zaliczki przed drugą połową.

Wraz z rozpoczęciem trzeciej partii pojawił się również Jan-Hendrik Jagla, dotychczas słabo spisujący się reprezentant Niemiec dał swoim kolegom sygnał do ataku. Schedę przejął po nim Greene, który zniwelował stratę do zaledwie dwóch punktów. Widać było poruszenie w ataku, w zespole Bauermanna, ale okazało się, że to krótkotrwały zryw. Skrzydła Niemcom podciął znany z występów w Anwilu Włocławek Armands Skele, który zdobył sześć oczek dla swojej drużyny. Podopieczni Kemzury postawili twardą obronę, która zdawała egzamin. Koszykarze Bauermanna szukając sposobu na rywala zaczęli grać nieprzepisowo, czego efektem było częste pojawianie się na linii rzutów osobistych graczy z Inflantów. Po trzech partiach pojedynku było 51:42 dla Łotyszy.

Wydawało się, że zawodnicy Kemzury są już blisko nie tylko wygranej, ale przede wszystkim awansu do drugiej rudny Mistrzostw Europy. Do tego Łotysze potrzebowali wygranej różnicą co najmniej dziewięciu punktów. W ostatniej odsłonie koszykarzom coraz bardziej udzielały się nerwy. Po jednej z akcji naszych zachodnich sąsiadów doszło niemal do bójki, ale sytuacja została w porę opanowana przez sędziów i do wymiany ciosów nie doszło. Niemcy robili co mogli by zbliżyć się do rywala, ale byli ograniczeni przez swoje umiejętności oraz słabą dyspozycję strzelecką. Po kolejnym zrywie w ich wykonaniu, a dokładnie po celnych rzutach Jagli oraz Greene'a - przewaga zawodników litewskiego szkoleniowca stopniała do sześciu oczek. Emocje narastały wraz z upływającym czasem. Dobitnie to było widać na trybunach, gdzie coraz bardziej żywiołowo swoich koszykarzy dopingowała spora grupa kibiców z Łotwy, która domagała się awansu. Niemcy jednak wygrali próbę nerwów, oraz lepiej taktycznie rozegrali ostatnią minutę meczu, i to oni, pomimo porażki 62:68, zagrają w drugiej rundzie, w Bydgoszczy.

Niemcy - Łotwa 62:68 (13:14, 16:23, 13:14, 20:17)

Niemcy: Demond Greene 16, Jan-Hendrik Jagla 13, Heiko Schaffartzik 7, Steffen Hamann 5, Patrick Femerling 5, Elias Harris 5, Sven Schultze 4, Tim Ohlbrecht 3, Konrad Wysocki 2, Lucca Staiger 0.

Łotwa: Kristaps Janicenoks 14, Kaspars Kambala 11, Armands Skele 10, Andris Biedrins 10, Uvis Helmanis 6, Janis Blums 5, Ernests Kalve 2, Aigars Vitols 0, Arturs Stalbergs 0.

Źródło artykułu: