To było zdecydowanie najsłabsze spotkanie Anwilu Włocławek w sezonie 2021/2022. Podopieczni Przemysława Frasunkiewicza, będący zdecydowanymi faworytami, przegrali z Asseco Arką Gdynia 72:82, mimo że rywale byli osłabieni brakiem Anthony'ego Durhama, na dodatek na mecz - z racji oszczędności - przyjechali w sobotę (w dniu spotkania).
- Byliśmy osowiali i ospali, ale motywacji na pewno nam nie brakowało - mówi polski szkoleniowiec Anwilu, dla którego była to piąta porażka w tym sezonie.
Wcześniej włocławianie przegrali z Czarnymi, Kingiem (oba mecze u siebie), Legią i PGE Spójnią (wyjazdy). Z kolei przed Arką podopieczni Frasunkiewicza mieli serię pięciu zwycięstw z rzędu, na rozkładzie mając m.in. Enea Zastal BC Zielona Góra, Arged BM Stal Ostrów Wielkopolski i WKS Śląsk Wrocław.
ZOBACZ WIDEO: Była partnerka Milika przeszła metamorfozę. Trudno oderwać wzrok!
- Szczerze? Spodziewałem się, że taki mecz przyjdzie, choć myślałem, że wydarzy się to nieco później. W tym spotkaniu był kompletny brak energii z naszej strony, do tego dołożyła się słaba skuteczność. Zaczęliśmy się denerwować. Uważam, że w meczach z drużynami z samego topu nie czujemy presji i gra nam się swobodniej. W sobotnim spotkaniu byliśmy spięci, nie trafialiśmy rzutów spod kosza. Nawet jak kreowaliśmy pozycje do rzutu, to piłka nam wypadała z rąk. Na pewno nie jest tak, że zawodnicy nie chcieli albo przyszli nieskoncentrowani do pracy - przekonuje 43-latek.
Ten mecz Anwilowi - mówiąc delikatnie - nie wyszedł. Włocławianie od pierwszych minut sprawiali wrażenie apatycznych, takich, którzy nie grają na maksimum swoich możliwości, słabo też dzielili się piłką (tylko 12 asyst w całym meczu - w I spotkaniu z Arką też taki wynik), szwankowała skuteczność (8/26 za trzy).
Nie ma co ukrywać, że przez 30 minut gra Anwilu była słaba i bez wyrazu, gospodarze obudzili się dopiero w ostatniej kwarcie, gdzie - przy mocniejszym wsparciu kibiców - podkręcili tempo i zaczęli gonić rywali. W pewnym momencie zmniejszyli nawet straty do dwóch punktów (69:71). Wydawało się, że pójdą za ciosem i odniosą 16. zwycięstwo w PLK, ale w kluczowych sytuacjach popełnili kuriozalne straty, które wytrąciły ich z równowagi.
- Ta porażka to nie jest zimny prysznic, nie jest to odpowiednie określenie do tego zespołu. Pracuję z zawodnikami na co dzień i nie widziałem nawet przez chwilę, by któryś z nich miał głowę w chmurach z powodu dobrych wyników - zauważa Frasunkiewicz.
To na pewno bolesna i pouczająca lekcja dla Anwilu. W obozie włocławian nikt jednak nie wpada w panikę. To raczej powód do jeszcze bardziej wzmożonej pracy nad aspektami taktyczno-motywacyjnymi. Wiemy, że w Anwilu w niedzielę - dzień po meczu - odbyła się odprawa, na której sztab szkoleniowy przeanalizował mecz, trener Frasunkiewicz wytknął błędy poszczególnym zawodnikom. Tak, by nie powtórzyły się w kolejnych spotkaniach. Zwłaszcza, że za kilka dni włocławianie grają ważny mecz w Słupsku o fotel lidera ekstraklasy.
- Musimy grać twardziej i mądrzej, ale nie ma sensu popadać w panikę. To nauczka, z której na pewno wyciągniemy wnioski. Przed nami jeszcze sporo meczów - podkreśla Luke Petrasek.
- Zagraliśmy źle, ale patrzymy pozytywnie w przyszłość. Ten mecz to historia, najważniejsze jest to, w jaki sposób zareagujemy i jak podniesiemy się po tej porażce. Mamy przed sobą ważne spotkanie w Słupsku - dodaje Frasunkiewicz.
Szkoleniowiec Anwilu Włocławek zwraca się także z apelem do dziennikarzy i kibiców. Chodzi o pozycjonowanie zespołu w układzie sił PLK. Frasunkiewicz przypomina, że przed sezonem nikt nie stawiał na jego drużynę w kontekście walki o mistrzostwo Polski. Nie chce, by po jednej porażce ktoś wpadał w panikę, z kolei po zwycięstwach była euforia. Apeluje o racjonalne podejście do tematu.
- Dwa, trzy wygrane mecze z rzędu nie robią z nas bohaterów, a porażka w takim stylu, nie czyni z nas słabego zespołu. Wierzę w tych chłopaków. To bardzo fajni ludzie, którzy ciężko pracują każdego dnia, pomagają sobie nawzajem. Gramy na 120 procent naszych możliwości, nikt przecież nie stawiał na nas w kontekście pierwszych miejsc w PLK - zaznacza Frasunkiewicz.
W tym momencie włocławianie z bilansem 15:5 są współliderem polskiej ligi. A trzeba mieć na uwadze fakt, że zespół z Kujaw może się jeszcze wzmocnić. W grę raczej nie wchodzi kolejny obcokrajowiec, bo w tym momencie Anwil ma ich pięciu. Możliwe jest pozyskanie Polaka. Na przykład z zespołu z dołu tabeli, który za kilka tygodni będzie miał już zapewnione utrzymanie w PLK. Wiemy, że trener Frasunkiewicz rozgląda się na rynku.
CZYTAJ TAKŻE:
Gigant kusił gwiazdę polskiej ligi. Jonah Mathews: trener mówił: "tylko mln dolarów"
Kolejny Amerykanin w polskiej kadrze! To duże nazwisko w Europie
To on uciszył kibiców mistrza! Sąsiad Mike'a Taylora robi furorę w polskiej lidze
Łukasz Wiśniewski: Czarni mogą wyprzeć Zastal. Mówi, co mu nie pasuje w Stali