Drużyna z Arizony w 4. kwarcie odrobiła 12 punktów straty, aby ostatecznie pokonać New York Knicks 115:114. Bohaterem Phoenix Suns, u których pauzował kontuzjowany Chris Paul i objęty protokołem sanitarnym Devin Booker, został Cameron Johnson.
26-latek trafił niesamowity rzut za trzy punkty. Piłka odbiła się od tablicy i ku wielkiemu rozczarowaniu Knicks, wpadła do kosza równo z końcową syreną.
- Tak, zdecydowanie - odpowiadał Johnson, pytany przez dziennikarzy, czy był to jego najważniejszy i najbardziej efektowny rzut w karierze.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: David Beckham w nowej roli. Świetnie sobie radzi z patelnią
- Jestem wdzięczny, że ta próba wpadła do kosza. Uwielbiam moich drużynowych kolegów - dodawał Cam Johnson, jego Suns z bilansem 51-12 są na szczycie NBA.
Rezerwowy Suns w zaledwie 28 minut, które spędził w piątek na parkiecie, rzucił aż 38 punktów (nowy osobisty rekord). Trafił 11 na 16 oddanych rzutów z pola, w tym 9 na 12 prób za trzy.
Co ciekawe, Johnson wcześniej starł się z liderem rywali. Poirytowany Julius Randle odepchnął skrzydłowego Suns, za co został przez sędziów przedwcześnie odesłany do szatni. Miało to duży wpływ na dalszy przebieg meczu. Randle w 28 minut zdążył uzbierać 25 "oczek".
Alec Burks miał dwa rzuty wolne na 7,1 sekundy przed końcem meczu, ale trafił tylko raz (114:112) i dał rywalom szansę, z której finaliści ubiegłego sezonu w pełni skorzystali.
Wynik:
Phoenix Suns - New York Knicks 115:114 (26:24, 32:31, 23:38, 34:21)
(Johnson 38, Bridges 20, Payne 17 - Randle 25, Barrett 20, Robinson 17)
Czytaj także: "Zabrakło nam siły, nie mieliśmy energii". Artur Pacek: To puste frazy [WYWIAD]
Koszykarze wystąpili w wyjątkowych strojach. Klub wspiera w ten sposób Ukrainę